Egipt, Turcja, Rumunia, Ukraina i Portugalia walczą z Polską o centra BPO. Stawką są tysiące etatów.
Egipt, Turcja, Rumunia, Ukraina i Portugalia walczą z Polską o centra BPO. Stawką są tysiące etatów.
Egipt, Turcja, Rumunia, Ukraina i Portugalia walczą z Polską o centra BPO. Stawką są tysiące etatów.
Egipt, Turcja, Rumunia, Ukraina i Portugalia walczą z Polską o centra BPO. Stawką są tysiące etatów.
Siedem firm: IBM, Hewlett-Packard, Nokia Siemens Networks, Atos Origin, Geoban, Citi oraz duża skandynawska firma, rozważa otwarcie w Polsce dużych centrów usług, w których pracować miałoby łącznie 4,5-5,5 tys. osób. Choć firmy mają spore szanse na granty, Polska konkuruje o te projekty z innymi krajami.
Pod piramidami
Między wyborem Egiptu lub Polski zastanawia się IBM, który rozważa utworzenie centrum informatycznego we Wrocławiu, w którym pracować miałoby 2-3 tys. osób.
— Rząd Egiptu uznał za priorytet ściąganie inwestycji i kształcenie kadr. Przeznacza na to bardzo dużo pieniędzy. Rzeczywiście, dwóch inwestorów z sektora usług, z którymi negocjujemy, bardzo poważnie rozpatruje oferty Egiptu — mówi Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIIZ).
Według Pawła Panczyja z Ernst Young, konkurencją dla Egiptu jest Ukraina.
— Inwestorzy oceniają, że jest tu tak samo niebezpiecznie, ale bliżej Europy — uważa ekspert EY.
Mimo trwającej od dwóch lat promocji, kraina faraonów ma i minusy.
— Mimo wszystko to Afryka: region nie do końca ustabilizowany, z nierozwiązanymi np. kwestiami ochrony danych — ocenia Robert Seges, specjalista PAIIZ ds. inwestycji BPO.
Wschód, Zachód, Południe
Kolejny groźny rywal to Rumunia.
— Rumunia może przyciągnąć mniejsze projekty BPO. Ze względu na inną od polskiej gamę dostępnych języków, wydaje się mieć przewagę w przypadku inwestorów z Francji i Włoch. W Polsce trudno znaleźć informatyków z francuskim, w Rumunii będzie ich na pewno więcej — przyznaje Robert Seges.
Specjaliści wymieniają też jako rywali Turcję, Węgry i Czechy (choć coraz rzadziej, ze względu na duże nasycenie centrami usług), Malezję, Filipiny.
— Niezmiennie konkurencją pozostają Indie. Tam trafiają z reguły duże projekty, w których najważniejszym kryterium jest koszt. Europejskie firmy raczej nie decydują się na otwieranie tam centrów z zaawansowanymi technologiami bądź wymagających dostępu do pracowników z in- nymi niż angielski językami — uważa Robert Seges.
Ale te tanie lokalizacje nie są brane pod uwagę w przypadku bardziej zaawansowanych procesów.
— Rośnie rynek usług pozatransakcyjnych, takich jak wspieranie decyzji lub zarządzanie projektami. Tu walczymy z krajami Europy Zachodniej. W tym przypadku przede wszystkim liczy się jakość i dostępność do ekspertów, a na drugim miejscu koszty — uważa Jacek Levernes, prezes wrocławskiego centrum usług Hewlett-Packard oraz szef Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych w Polsce (ABSL).
Z informacji "PB" wynika, że w kilku przypadkach Portugalia była brana pod uwagę na równi z Polską, a w jednym nawet wygrała.
Podpis: Małgorzata Grzegorczyk