O tym, jak rynek nieruchomości związany jest z ogólnym rozwojem miasta, nie trzeba przekonywać, ale poza Warszawą trudno byłoby od razu wytypować, gdzie jeszcze zmiany przebiegają z zachowaniem jakiejś szczególnej równowagi. Według raportu Europolis, po uwzględnieniu nie tylko warunków gospodarczych, ale też środowiskowych i społecznych, ze stolicy wyruszyć można i na północ, i na południe — w zależności od tego, czy cenę mieszkania podnosić ma widok na morze, czy na góry.

Molo dyktuje ceny
Można mieć wątpliwości, czy mieszkańcy Sopotu rzeczywiście codziennie cieszą się zrównoważonym rozwojem miasta, bo częściej mówi się ostatnio, że przenoszą się do Gdyni czy Gdańska. W tym przypadku przeprowadzki nie wynikają jednak z niezadowolenia, tylko z istotnych różnic w cenie, bo w Sopocie mieszkania są już tak drogie, że za równowartość niewielkiego w starym budownictwie w innym zakątku Trójmiasta można kupić nowsze i przestronniejsze. To sopockie natomiast najlepiej wynajmować — w sezonie na doby, a poza nim na miesiące, szczególnie że nie brakuje na ryku firm, które pośredniczą w krótkoterminowym najmie. Chociaż od wielu obowiązków można się w ten sposób wymigać, jednego życzenia Sopot nie spełnia zbyt chętnie — trudno o lokal nowy i z ceną poniżej kilkunastu tysięcy za mkw., skoro w przewadze ofertę rynku pierwotnego tworzą apartamenty.
— Średnia cena to około 15 tys. zł za mkw., bo osiedla, które teraz powstają, są głównie w bardzo wysokim standardzie. 10 tys. zł można zapłacić za mkw. w starszej kamienicy w znacznie gorszym stanie, a w budownictwie z 2007 r. 12 tys. zł, ale za mieszkanie urządzonei przygotowane pod wynajem — wylicza Krzysztof Barszczewski z sopockiego Centrum Developera, który zwraca też uwagę na opłacalność remontowania obiektów dobrze położonych, ale starych. Zysk z wynajmu jest już bardzo różny, ale czynsz w odnowionej willi wynosić może 2 tys. zł miesięcznie i zwykle rośnie odwrotnie proporcjonalnie do odległości od deptaku Bohaterów Monte Cassino. O jakąkolwiek skuteczność programu MdM trudno wobec tego Sopot podejrzewać.
Prawie Wiedeń
Żeby zobaczyć efekty programu, trzeba więc przejechaćPolskę wzdłuż, prosto do Bielska-Białej. Chociaż w mieście nazywanym kiedyś małym Wiedniem starych kamienic z rzeźbiarskimi fasadami i kopułami raczej nie brakuje, ten rodzaj budownictwa rzadko kiedy interesuje inwestorów poszukujących lokali na wynajem. W przeciwieństwie do zabudowanego dosłownie po brzegi Sopotu Bielsko-Biała jest jeszcze w stanie pomieścić sporo zupełnie nowych osiedli z widokiem na Szyndzielnię — chociaż warto pamiętać o znaczącej różnicy między miastami: Bolek i Lolek przyciągają znacznie mniej turystów niż molo. W porównaniu z Sopotem w Bielsku-Białej jest zdecydowanie taniej, więc do impulsówożywiających rynek mieszkaniowy śmiało można zaliczyć programowe dofinansowania.
— Wzrost sprzedaży zanotowaliśmy już od połowy zeszłego roku, mocno przyczynił się do niego między innymi program MdM. Zakupów inwestycyjnych jest sporo, bo w każdym miesiącu pojawia się kilku takich klientów, między innymi dlatego, że aktywność deweloperów jest w mieście wysoka. W przeważającej większości inwestorzy poszukują mieszkań na rynku pierwotnym, przy czym średnia cena za mkw. takiego nowego lokalu to 3,8-4,3 tys. zł, a rentowność z wynajmu szacuje się na 5-7 proc. Jeśli takie mieszkanie miałoby 45 mkw., czynsz, jakiego można byłoby się spodziewać, to 1,4-1,6 tys. zł miesięcznie, w zależności od standardu — komentuje Łukasz Burda, dyrektor bielskiego oddziału Home Brokera. „Małego Wiednia” nie otacza przy tym ani jeden ośrodek dorównujący prężnością Gdańskowi czy Gdyni, więc o najemców z pewnością nie będą konkurować ani Czechowice — w których zatrzymują się szybkie pociągi, ale nowych mieszkań jest niedużo — ani Żywiec, a już z pewnością nie Cieszyn, którego rynek musiał się chyba zasiedzieć przy czeskim piwie i knedlikach.
12 tys. zł Tyle kosztuje mkw. sopockiego mieszkania z 2007 r., a do stawki za zupełnie nowe trzeba doliczyć jeszcze około 3 tys. zł…
3,8-4,3 tys. zł …a tyle na nowym osiedlu w Bielsku-Białej.