Polska wystawa w Kaliningradzie potwierdziła rosnące możliwości sprzedaży polskich produktów na rynku rosyjskim. Niestety, mimo pozornie przyjaznej atmosfery gospodarczo-politycznej towarzyszącej wystawie, niektóre posunięcia władz rosyjskich wskazują na niechęć do pochodzących z Polski małych i średnich przedsiębiorstw.
Zakończona w ubiegły piątek siódma już Polska Wystawa Narodowa w Kaliningradzie z jednej strony potwierdziła, że nadal jesteśmy dla Rosjan atrakcyjnym partnerem handlowym, a z drugiej wykazała, że musimy stale dostosowywać swoją ofertę do ich rosnących potrzeb.
— Opinia rosyjskiego rynku o Polsce i pochodzących z niej produktach nie jest dobra. Tymczasem wielu naszych przedsiębiorców nadal jest przekonanych, że Rosjanie gotowi są kupić wszystko, co się im zaoferuje — tłumaczy konsul Andrzej Zbucki z Wydziału Ekonomiczno-Handlowego Konsulatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Kaliningradzie.
Tegoroczna Wystawa Narodowa w Kaliningradzie zapowiada zmianę jakości naszych stosunków gospodarczych z Rosją. W odróżnieniu od lat poprzednich dominująca większość wystawców bardzo dobrze przygotowała się do udziału w targach. Dysponowali oni materiałami informacyjno-reklamowymi w języku rosyjskim, a prezentowane przez nich towary i usługi cechowała bardzo dobra jakość. Wielu z nich poprzedziło udział w wystawie analizą rynku rosyjskiego.
— Stale śledzimy zmiany zachodzące na Wschodzie, dostosowując naszą ofertę do oczekiwań tutejszego rynku. Są one niekiedy zaskakujące. Klient rosyjski wymógł na nas na przykład powrót do wzornictwa sprzed kilku lat —mówił Henryk Smolicz, prezes firmy Hesmo, zajmującej się produkcją sprzętu oświetleniowego.
Większość uczestników wystawy traktowała ją jako sposób na nawiązanie pierwszych kontaktów z Rosją. Kaliningrad, z racji swojego położenia geograficznego, pełni nierzadko funkcję „odskoczni” na cały rynek rosyjski.
— Jesteśmy producentem zębów akrylowych. Mamy w ofercie 14 kolorów i kilkadziesiąt fasonów. Nasze produkty eksportujemy do takich krajów jak Czechy, Niemcy, USA i Kanada. Na Wschodzie jesteśmy zaś obecni w Armenii. Teraz chcielibyśmy wejść na rynek rosyjski. Stąd nasz udział w polskiej wystawie narodowej w Kaliningradzie. Liczymy, że uda nam się nawiązać jakieś ciekawe kontakty handlowe — mówi Stefan Warulik, prezes firmy Dentex.
W odróżnieniu od lat poprzednich obok debiutantów, poszukujących rosyjskich partnerów handlowych, w wystawie wzięło udział wiele firm obecnych już od lat na tutejszym rynku.
— Na rynkach wschodnich jesteśmy obecni od wielu lat. W tej chwili sprzedajemy tu około 40 proc. naszej produkcji. Mimo to, poprzez udział w tegorocznej wystawie narodowej chcemy jeszcze bardziej umocnić naszą pozycję w Rosji — wyjaśnia Henryk Smolicz.
Tegoroczna polska wystawa narodowa w Kaliningradzie była pierwszą, którą odwiedził osobiście przedstawiciel rosyjskiego rządu — Gienadij Moszkow, podsekretarz stanu w Ministerstwie Transportu Federacji Rosyjskiej. Z polskiej strony w spotkaniach uczestniczył Andrzej Piłat, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury. Wybór reprezentowanego ministerstwa nie był przypadkowy. Z terminem otwarcia wystawy zbiegł się pierwszy przelot polskich linii lotniczych LOT, inaugurujący regularne połączenia na linii Warszawa-Kaliningrad.
— Wystawa narodowa to duże wydarzenie gospodarcze, społeczne i polityczne. Bardzo nam zależy na jak najlepszych stosunkach z Rosją, a szczególnie z okręgiem kaliningradzkim. Liczymy na to, że przyczyni się do tego również uruchomienie regularnego połączenia między Warszawą i Kaliningradem — przekonywał Andrzej Piłat.
O chęci intensyfikowania stosunków gospodarczych między Polską i Rosją mówili zarówno przedstawiciele polskich, jak i rosyjskich elit rządzących.
— Chcemy stworzyć organ, który byłby „strażą pożarną” w naszych wzajemnych kontaktach. Jego zadaniem byłoby likwidowanie przeszkód pojawiających się na drodze ku usprawnianiu współpracy gospodarczej. Granica nie powinna nas dzielić, ale zbliżać — mówił Nikołaj Zachmadow, radca handlowy Ambasady Federacji Rosyjskiej w Warszawie.
— Rosja była, jest i będzie naszym strategicznym partnerem — niezależnie od intensywności naszych stosunków z Unią Europejską czy Stanami Zjednoczonymi — deklarował Janusz Fajkowski, radca handlowy polskiej Ambasady w Moskwie.
Mimo to w jego wypowiedziach znalazło się miejsce na odrobinę pretensji wobec władz rosyjskich.
— Po rosyjskim kryzysie w połowie lat 90. straciliśmy to, co udało nam się wypracować w stosunkach gospodarczych w pierwszej połowie dekady. Dlaczego tak się stało? Władze rosyjskie odwróciły się wówczas od Polski. Nasi przedsiębiorcy nie mogli liczyć na takie ulgi, zachęty, gwarancje czy dotacje, jak o wiele od nas silniejsza konkurencja z UE — dodał Janusz Fajkowski.
Zapewnienia rosyjskich polityków o tym, jak bardzo zależy im na wzmocnieniu stosunków gospodarczych z Polską, pozostawiają niestety wiele wątpliwości. Trudno bowiem wierzyć deklaracjom Włodzimierza Jegorowa, gubernatora Kaliningradu, o chęci ożywiania kontaktów gospodarczych między naszymi krajami, w obliczu podpisanej niedawno przez prezydenta Putina ustawy o małej i średniej przedsiębiorczości. Jeden z jej zapisów mówi wyraźnie, że małe i średnie przedsiębiorstwa z Polski nie mogą liczyć w Rosji na specjalne ułatwienia. Zachęty przewidziane są tylko dla największych inwestorów, mających konkretne duże plany inwestycyjne.