Rumuński sznyt z polską metką

Alina Treptow
opublikowano: 2016-10-02 22:00

Polskie marki odzieżowe i obuwnicze kolejno wchodzą na wielomiliardowy rynek rumuński. Zapewniają, że z sukcesami.

Jeszcze w tym roku sił na obiecującym rumuńskim rynku spróbuje obuwniczy Wojas. Nie jest pierwszą polską firmą z branż obuwniczych i odzieżowych, który dostrzegł jego potencjał.

GONIĆ LIDERA: W najbliższych kilku latach rynek rumuński będzie dla obuwniczego CCC jednym z najważniejszych kierunków rozwoju. Piotr Nowjalis, wiceprezes CCC, uważa, że jest o co walczyć. Na koniec 2016 r. udział dolnośląskiej spółki w obuwniczym, rumuńskim biznesie ma wynieść 3,8 proc. Niemiecki Deichmann ma obecnie około 8 proc. tamtejszego rynku.
Marek Wiśniewski

— Obecnie jesteśmy w trakcie rejestracji spółki. Jeszcze w tym roku chcielibyśmy otworzyć tam dwa sklepy, docelowo widzimy miejsce na maksymalnie dziesięć — informuje Wiesław Wojas, prezes Wojasa.

Ambicje polskiego nr 1

Ścieżki na rynek rumuński wydeptał już lider polskiego rynku obuwniczego, czyli giełdowe CCC. — Obecnie w ramach franczyzy prowadzimy tam 44 sklepy. W latach 2016-17 otworzymy tam najwięcej metrów powierzchni, zaraz po Polsce. Jest to jeden z najbardziej obiecujących dla nas rynków, nie tylko ze względu na jego wielkość (według PMR — 1,5 mld EUR) i zwyżki rzędu 9,9 proc., ale też rosnącą siłę nabywczą — wyjaśnia Piotr Nowjalis, wiceprezes CCC. Jego zdaniem, CCC ma zakusy na podium — w zeszłym roku zajmowało na tamtejszym rynku piątą pozycję, między innymi po Deichmannie, Otter Distribution i Benvenuti.

— W tym roku planujemy z blisko czteroprocentowym udziałem wskoczyć na pozycję wicelidera — zapowiada Piotr Nowjalis.

Twierdzi, że rynek rumuński bardzo nadąża za modą, co wynika z faktu, że produkcję mają tam zlokalizowane duże koncerny odzieżowe, między innymi właściciel Zary — Inditex. Kazar, który ekspansję zagraniczną zaczynał trzy lata temu właśnie od Rumunii, informuje, że miesiąc temu zamknął tam swój jedyny salon.

— Źle dopasowaliśmy strategię do tamtejszego rynku. Nie wykluczamy jednak, że w przyszłości zrobimy do niego drugie podejście. Niezależnie od naszej decyzji, uważam, że rynek jest ciekawy i wart zachodu — mówi Artur Kazienko, właściciel Kazara.

Nie tylko buty

Odzieżówka również nie odpuściła sobie tamtego regionu. Sieć dyskontowa odzieży TXM, należąca do grupy Redan, otworzyła w Rumunii pierwszy sklep w listopadzie zeszłego roku. Dzisiaj chwali się 17 miejscami. — W październiku mamy zaplanowane otwarcie drugiego marketu w Bukareszcie oraz wejście do miejscowości Ramnicu Sarat i Satu Mare. W efekcie nasza sieć będzie miała tam wówczas 20 sklepów. W listopadzie zakładamy otwarcie kolejnych 6-8 placówek, m.in. w Braiła, Bacau, Botoszany, Reghin i Tulcza — zapowiada Robert Kwiecień, wiceprezes TXM.

We wrześniu do Rumunii wszedł OTCF, właściciel marki 4F, specjalizującej się w odzieży sportowej. Spółka otworzyła pierwsze trzy sklepy. Rynku nie odpuszcza też LPP, właściciel takich marek, jak Reserved, Mohito i Cropp.

— Po pierwszym półroczu mieliśmy w Rumunii 26 salonów pięciu naszych marek. Do końca roku ich liczba wzrośnie do 34. Równolegle inwestujemy w e-commerce — sklep internetowy uruchomiliśmy w listopadzie 2015 r. — przypomina Marta Chlewicka, rzeczniczka LPP.

Polski eksport do Rumunii dynamicznie rośnie. W pierwszym półroczu 2016 r. o ponad 10 proc., do 1,53 mld zł. Dominowały artykuły spożywcze, napoje, wyroby nieszlachetne, tworzywa sztuczne, pojazdy oraz produkty przemysłu chemicznego.