Ponad trzy lata po falstarcie aukcji częstotliwości na potrzeby sieci 5G Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) w czwartek ogłosił formalny start kolejnego postępowania. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to firmy telekomunikacyjne będą mogły ubiegać się o cztery bloki częstotliwości z pasma C (3,4-3,8 GHz), które mają być wykorzystane do budowy szerokopasmowej sieci mobilnej w technologii 5G. Cena wywoławcza za jeden blok to 450 mln zł.
– Oferty wstępne przyjmujemy do 8 sierpnia. Następnie dokonamy oceny formalnej ofert i przeprowadzimy aukcję próbną. Te etapy zajmą niespełna 40 dni. Przewidujemy, że właściwa licytacja potrwa ok. 30 dni, a cała procedura ok. 150 – mówił podczas czwartkowej konferencji prasowej Jacek Oko, prezes UKE.

W ostatnich tygodniach w mediach pojawiło się sporo publikacji dotyczących prawnego ryzyka dla aukcji. W PB przywoływaliśmy zamówioną przez UKE przed rokiem analizę prawną, która wskazywała na istotne ryzyko związane z tym, że w życie wciąż nie weszła nowelizacja ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa. Tymczasem w zobowiązaniach aukcyjnych pojawiły się kryteria (dotyczące m.in. eliminowania z infrastruktury sieciowej dostawców wysokiego ryzyka), które wykraczają poza obowiązujące obecnie prawo. UKE zapewnia, że jego wewnętrzne, aktualne analizy prawne nie wskazują na istnienie takiego ryzyka, a wymogi są zgodne z unijnymi wytycznymi.
– Gdy stało się jasne, że aukcja zostanie ogłoszona, spod kamieni wypełzły różne autorytety, wiadomo kogo reprezentujące. Silne państwo się pod takimi naciskami nie ugina. Jeśli ktoś będzie chciał zaskarżyć aukcję, to ma oczywiście do tego prawo, po to jest sądownictwo, poprzednie postępowania też były wielokrotnie kwestionowane w sądach. Jeśli ktoś, korzystając z prawnego piractwa, będzie chciał tę aukcję atakować, to efektem będzie tylko opóźnienie rozdysponowania sieci – mówił Janusz Cieszyński, minister cyfryzacji.
Każdy z telekomów chętnych do uczestnictwa w aukcji musi przed 8 sierpnia wnieść wadium w wysokości 182 mln zł. Operatorzy są na razie wstrzemięźliwi w komentowaniu warunków aukcji.
– Obecnie analizujemy opublikowaną dokumentację aukcyjną w jej ostatecznym kształcie – informuje Ewa Sankowska-Sieniek z Playa.
Podobnie do sprawy odnosili się przedstawiciele pozostałych firm, z którymi rozmawialiśmy. Na etapie konsultacji najwięcej uwag zgłaszał Polkomtel, operator sieci Plus. Jego zdaniem zobowiązania pokryciowe zapisane w warunkach aukcji były nieadekwatne i niemożliwe do realizacji przy pomocy udostępnionego przez państwo pasma.
UKE część uwag branży przyjęło. Po pierwszej turze konsultacji m.in. rozszerzono szerokość oferowanych bloków częstotliwości z 80 do 100 MHz (bez zmiany ceny wywoławczej). Po drugiej turze nieco zmniejszono zobowiązania inwestycyjne. Operatorzy będą mieli obowiązek uruchomienia co najmniej 3,8 tys. stacji bazowych w ciągu czterech lat, a nie trzech, jak oczekiwano wcześniej. Mają zapewnić pokrycie szybką siecią mobilną 90, a nie 95 proc. powierzchni kraju – z wyłączeniem terenów przy wschodniej granicy. Oczekiwana przepustowość sieci została też zmniejszona ze 100 do 95 Mb/s.
– Ta zmiana pozwoli operatorom na uzyskiwanie dotacji unijnych na pokrycie siecią obszarów wykluczonych cyfrowo – tłumaczył Jacek Oko.
UKE oczekuje również, że w ciągu siedmiu lat w zasięgu szybkiej sieci znajdzie się 95 proc. dróg krajowych i wojewódzkich oraz linii kolejowych.
– Trudno wytłumaczyć fakt, że mamy 2023 r., a operatorzy nie zadbali o to, by drogi ekspresowe, autostrady i magistrale kolejowe były w zasięgu szybkiej sieci. Jeśli ktoś chce budować infrastrukturę 5G, to musi zapewnić dostęp również tam i w mniejszych miejscowościach. Oczywiście zrozumiałe jest, że firmy komercyjne stawiały na największe miasta, ale częstotliwości to unikatowy, ograniczony zasób, którego dysponentem jest państwo, a państwo ma prawo wymagać, by internet był dla wszystkich – mówił Janusz Cieszyński.