Rybacy: wojna z Norwegami
Zaniepokojeni wzrastającym importem bezcłowych ryb z Norwegii polscy rybacy szukają sposobu na jego ograniczenie. Chcą wprowadzić na wszystkich przetworach specjalne oznakowania dla łososia norweskiego, które sugerują, że polskie ryby są lepsze i zdrowsze.
Krajowa Izba Rybacka, zaniepokojona sytuacją w tym segmencie rynku, zgłosiła postulat wprowadzenia specjalnego znakowania dla łososia norweskiego. KIR chce, aby potencjalny klient miał świadomość, że ryba, którą kupuje, jest hodowlana i sztucznie karmiona.
— Zgłosiliśmy już postulat w tej sprawie. Teraz czekają nas rozmowy w resorcie gospodarki, potem zaś konsultacje z Głównym Weterynarzem Kraju. Do niego należy decyzja — mówi Maciej Dlouhy, prezes KIR.
— Zanim podejmiemy ostateczną decyzję co do wprowadzenia szczególnego oznakowania dla norweskiego łososia, musimy dokładnie zbadać całą sprawę w gronie ekspertów — informuje Andrzej Komorowski, główny weterynarz kraju.
Na wieść o pierwszych przypadkach wykrycia BSE w rybach Europa wpadła w panikę. Na znalezienie winnego nie trzeba było długo czekać. Okazała się nim — nadal pozostająca poza strukturami UE — Norwegia. Komisja Europejska już wcześniej upominała Oslo, że jej hodowcy karmią ryby mączką niewiadomego pochodzenia. Podejrzewano wręcz potajemne używanie oficjalnie wycofanej z rynku (przy tym niezwykle taniej) mączki mięsno-kostnej. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Zapotrzebowanie na łososia norweskiego w Eurolandzie, bo o niego chodziło, drastycznie spadło. Powoli zaczęto go zastępować naturalnie złowionymi rybami.
— Mimo że cena takiego łososia jest o 20 proc. wyższa, europejski konsument coraz częściej wybiera tzw. ryby naturalne — podkreśla Maciej Dlouhy.
Krajowi rybacy już od dłuższego czasu borykają się z problemem nadmiernego importu tanich, bezcłowych ryb z Norwegii. Z roku na rok do Polski trafia coraz więcej łososia. O ile w 1999 r. sprowadzono 6,5 tys. ton, o tyle rok później niemal 10 tys. ton.
— Polscy rybacy znajdują się w trudnej sytuacji. Jeżeli nie ograniczymy nadmiernego importu ryb z Norwegii, to dla wielu z nich połowy staną się nieopłacalne — ostrzega Maciej Dlouhy.