Rynek i urzędy czekają na rzecznika PPP

Aleksandra RogalaAleksandra Rogala
opublikowano: 2019-07-21 22:00

Rząd chce utworzyć nową funkcję: pełnomocnika ds. PPP. Pomysł chwalą i firmy, i urzędy — liczą, że nowa funkcja rozrusza ten rynek

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Dlaczego firmy i samorządy są zadowolone z rządowego pomysłu powołania rzecznika PPP
  • Co biznes myśli o istniejących przepisach PPP

Niemal na ostatniej prostej przed wyborami Rada Ministrów przyjęła rozporządzenie w sprawie powołania pełnomocnika rządu ds. partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP). Nazwisko — jak wynika z naszych informacji — poznamy już we wtorek na konferencji prasowej Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju (MIiR), z udziałem ministra Jerzego Kwiecińskiego. Zgodnie z prawem pełnomocnikiem rządu ds. PPP może zostać osoba pełniąca funkcję sekretarza stanu albo podsekretarza stanu w tym resorcie, jako właściwym ds. PPP (po ostatniej rekonstrukcji rządu do jego kierownictwa dołączyli Waldemar Buda i Anna Gembicka, ale na giełdzie nazwisk są również pozostali wiceministrowie). Będzie to osoba odpowiedzialna m.in. za wdrażanie rządowej polityki związanej z PPP. Rynek przyklasnął pomysłowi.

Jerzy Kwieciński
Fot. WM

Ożywienie

— Pełnomocnik rządu ds. PPP jest kolejnym, po opracowaniu rządowej polityki ds. PPP i nowelizacji ustawy o PPP, krokiem do upowszechnienia tej formuły inwestycji na polskim rynku. Istotne jest, aby była to osoba obeznana z problematyką PPP i rynkiem infrastruktury. Taka funkcja, aby odegrała swoją rolę, musi się wiązać z bardzo aktywnym działaniem na rzecz rozwoju tego rynku, bo, co tu ukrywać, w Polsce jest on bardzo mały — uważa Rafał Cieślak, radca prawny, ekspert PPP.

Od momentu obowiązywania ustawy o PPP (od stycznia 2019 r.) zrealizowaliśmy inwestycje w PPP warte łącznie 6 mld zł. To mało — w Wielkiej Brytanii bywa, że inwestycje bliskie tej kwocie realizowane są tylko w ciągu jednego roku. Poza tym u nas średnio trzy na cztery projekty w PPP kończą się fiaskiem. Od początku tego roku oddano tylko dwie tego typu inwestycje (a rocznie realizowanych jest kilkanaście). Zdaniem Rafała Cieślaka na rynku od niedawna widać jednak pewne ożywienie.

— Ostatnio coś faktycznie się dzieje. Przez lata PPP interesowały się tylko samorządy, ale ostatnio ruszyły też inne projekty, np. Port Gdańsk, Port Gdynia czy droga ekspresowa S6. Trzeba przyznać, że uruchomione w ostatnich latach przez rząd programy doradztwa, szkolenia i wsparcia finansowego dla wybranych przedsięwzięć w PPP przynoszą już pewne efekty. Dla rynku ważny jest każdy sygnał, który mówi, że rząd chce wspierać takie inwestycje — uważa Rafał Cieślak.

Bariery

Przedstawiciele spółek, które działają na rynku usług komunalnych, czyli organizowanych na danym terenie przez władze samorządowe (np. wodnokanalizacyjnych), też chwalą pomysł rządu. Zdaniem Magdaleny Markiewicz, prezes zarządu Saur Polska, pełnomocnik ds. PPP może przyczynić się do przełamania oporu przed stosowaniem tego narzędzia w samorządach.

— Dla nas, jako spółki z branży wodno-kanalizacyjnej działającej na rynku komunalnym, bardzo istotna będzie współpraca pełnomocnika ds. PPP z samorządami. Konsekwentne działania rządu, podejmowane przez ostatnich kilka lat, mogą przełamać bariery, jakie są dzisiaj w JST. Poza tym szerokie zagadnienie, jakim jest PPP, będzie można od tej pory utożsamiać z jedną konkretną osobą. To powinno ułatwić komunikację prywatnych i publicznych podmiotów z rządem — mówi Magdalena Markiewicz.

Przedstawiciele rynku i samorządów często skarżą się, że po tylu latach istnienia przepisów o PPP wciąż okazuje się, że takie inwestycje są „ryzykowne” i „zbyt skomplikowane” w realizacji. Nasi rozmówcy podkreślają też, że nawet koszty przygotowania przedsięwzięcia PPP i samej umowy są często zbyt duże dla gmin — i nie chodzi tylko o pieniądze, ale też o czas pracy (najczęściej zajmuje to dłużej niż rok). Dla wielu urzędników i firm to nadal dziewiczy rynek (nawet jeśli są pomysły, w poszczególnych branżach brakuje dobrych praktyk, na których można się wzorować). Narzekają też na… złą renomę tej formy inwestycji.

— Chociaż jest to od dawna tylko mit, ten rynek nadal kojarzy się głównie z tzw. czwartym „P”, czyli „prokuratorem”. To nie pomaga ani samorządom, ani firmom, a przecież nie ma nic złego w tym, żeby prywatny przedsiębiorca dostawał pieniądze za świadczenie usług publicznych, jeśli robi to na odpowiednim poziomie i zgodnie z prawem — mówi Roman Karbowy, ekspert ds. współpracy z inwestorami w Urzędzie Miasta Konin.

Dodaje, że wszystkie inicjatywy, które mogą pomóc się rozwinąć temu rynkowi — w tym powołanie pełnomocnika rząd ds. PPP — należy popierać.

— Osoba, która będzie pełnić taką funkcję jako specjalnie powołany do tego organ, będzie działać na rzecz usuwania barier, jakie się wiążą z PPP. A tych barier nie brakuje. W Koninie prowadzimy obecnie 5 postępowań PPP. Prawda jest jednak taka, że PPP sprawdzało się do tej pory tylko przy dużych inwestycjach. Jeśli finansowanie jest małe, prywatne firmy często się wycofują. To jest naprawdę skomplikowana forma inwestycji, rzadko udaje się znaleźć złoty środek pomiędzy oczekiwaniami strony publicznej i prywatnych firm — mówi Roman Karbowy.

Przyszłość

Przyznaje jednak, że PPP to przyszłość.

— Nowa perspektywa finansowa UE nie będzie dla nas już tak hojna jak poprzednia, a budżety samorządów — wiele na to wskazuje — po obniżeniu podatków będą skromniejsze. Musimy szukać nowych form finansowania inwestycji, a PPP wydaje się rozwiązaniem. Temu rynkowi przydałby się taki oficjalny „rzecznik prasowy”, który robiłby dobry PR — mówi Roman Karbowy.

O tym, że samorządy są skazane na PPP, mówi też biznes.

— Z raportów rządowych wynika, że potrzeby inwestycyjne samorządów związane z budową sieci wodno-kanalizacyjnych i oczyszczalni ścieków można szacować na ponad 100 mld zł. To znacznie przekracza możliwości samorządów na ich realizację z własnych budżetów oraz z budżetów ich spółek — mówi Magdalena Markiewicz z Saur Polska.