Rynek paliw boi się zaborczości nowego potentata

Andrzej Szczęśniak
opublikowano: 1999-11-22 00:00

Andrzej Szczęśniak: Rynek paliw boi się zaborczości nowego potentata

ZAGRAŻA MONOPOL: Potężny PKN przejawia tendencje do pochłaniania kolejnych segmentów rynku — obawia się Andrzej Szczęśniak. fot. Borys Skrzyński

Wejście Polskiego Koncernu Naftowego na giełdę jest najbardziej spektakularnym wydarzeniem gospodarczym roku. O ile jednak kolejki ustawiające się po akcje PKN były zdrowym objawem spekulacji — w najlepszym znaczeniu tego słowa — o tyle dla całego polskiego sektora naftowego oznacza to umiarkowanie dobre nowiny.

PAŃSTWO zamierza wykreować potężną firmę naftową nie na bazie ropy, której złoża stanowią podstawowe zaplecze każdego wielkiego koncernu, lecz na bazie rafinerii — czyli najbardziej wrażliwego punktu w ciągu: wydobycie — przerób — sprzedaż. Dlatego przyszłość PKN nie należy do najatrakcyjniejszych. Prawdopodobnie samo państwo będzie musiało ograniczyć jego zasięg i udział w rynku. Sukcesu Niemców i Czechów, czyli wykreowania konkurencyjnego rynku metodą prywatyzacji rafinerii, w tej chwili nie da się u nas powtórzyć.

DROGA do prawdziwego rynku paliwowego w Polsce będzie długa i bolesna. Niestety, największą na niej przeszkodą wydaje się właśnie nasz naftowy goliat. Nie sytuuje on bowiem siebie w konkurencyjnym otoczeniu, raczej przejawia tendencje do pochłaniania kolejnych segmentów rynku. Znaczącą przewagą PKN jest choćby bezpośredni dostęp do infrastruktury logistycznej, jako że Płock jest jedyną rafinerią podłączoną do sieci rurociągów produktowych i baz magazynowych. Dla gospodarki narodowej istotne byłoby maksymalnie efektywne wykorzystanie tych zasobów. Rynkowe szanse konkurentów koncernu w oczywisty sposób się zmniejszą, jeśli infrastruktura ta zostanie przejęta przez PKN. Słyszy się także mniej oficjalne deklaracje o przejęciu Rafinerii Gdańskiej, dokładnie wbrew założeniom programu rządowego o utrzymaniu konkurencji. Ale przecież program zawsze można zmienić...

TAK zarysowują się pierwsze konflikty potentata z mniejszymi rynkowymi graczami. Przez samą swoją wielkość PKN może — nawet niechcący — narobić wiele gospodarczych szkód. A cóż dopiero, gdy zechce na przykład „uporządkować” rynek — który to termin określa po prostu eliminowanie konkurencji.

BUDŻET państwa na razie przeżywa euforię wpływów z prywatyzacji, ale wkrótce nadejdą problemy obciążenia innych sektorów gospodarki kosztami zmonopolizowania strategicznej branży paliwowej. Inwestorzy giełdowi potraktują sytuację koncernu zupełnie inaczej — niech zarabia, akcje pójdą w górę, może będzie z tego jakaś dywidendaÉ Natomiast w ocenie krajowych i zagranicznych konkurentów PKN, jego uprzywilejowana pozycja rynkowa uniemożliwia im rozwój i możliwość stabilnego inwestowania.

KONCERN wchodził na GPW w ekspresowym tempie. Na przykład jego prospekt emisyjny został złożony do KPWiG w chwili, gdy firma w dzisiejszym kształcie jeszcze nie istniała — CPN była przecież odrębnym podmiotem. Problemy połączenia Petrochemii z CPN, integracja dystrybucji hurtowej i detalicznej oraz jednoczesna restrukturyzacja (centralizacja zarządzania informacją, rachunkowością i płynnością finansową oraz systemów informatycznych) — to tylko niektóre niebezpieczeństwa, płynące z samej istoty tak dużej firmy.

JEST TAKŻE dobra nowina — giełda z pewnością wymusi racjonalizację zachowań. Nawet, gdy dzisiejszy właściciel zagwarantował sobie wieczne władanie firmą, zmieniając statut tak, by uniemożliwić rzeczywistą prywatyzację, czyli wprowadzenie innego właściciela. Kłopot w tym, że realna jest możliwość zniszczenia przez PKN słabej konkurencji, na razie — jako tako dychającej. Przeciwdziałać takiemu zagrożeniu powinno państwo, ale występujące nie jako właściciel rynkowego potentata, lecz jako regulator gospodarki. Czy pogodzi te dwie role?

Andrzej Szczęśniak jest prezesem Polskiej Izby Paliw Płynnych