RYNEK PRACY W WIELKOPOLSCE JEST NIEJEDNOLITY
Poznań cierpi na brak specjalistów, region walczy z dużym bezrobociem
TRUDNA DIAGNOZA: Wielkopolski rynek pracy nie jest jednolity. Rysujące się na nim lokalnie pozytywne tendencje, związane ze wzrostem gospodarczym, przesłania smutna statystyka z rejonów dotkniętych strukturalnym bezrobociem — mówi Jarosław Dohnal, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Poznaniu. fot. Piotr Długosz
Stopa bezrobocia w Wielkopolsce należy do najniższych w kraju. Niestety, rynek pracy nie jest jednolity. W Poznaniu występuje deficyt siły roboczej, natomiast rolnicze powiaty województwa dotknięte są strukturalnym bezrobociem.
Z danych udostępnionych przez Wojewódzki Urząd Pracy w Poznaniu wynika, że w końcu kwietnia tego roku liczba bezrobotnych w województwie zmniejszyła się o ponad 4000 osób w porównaniu z końcem marca. W stosunku do końca grudnia 1999 roku liczba bezrobotnych zwiększyła się o 8357 osób, tj. o 5 proc.
Typowe zjawisko
— Zarejestrowany przez statystykę wzrost bezrobocia w miesiącach zimowych jest zjawiskiem typowym o tej porze roku, nie zaś odzwierciedleniem negatywnych tendencji gospodarczych. Wiosną, wraz z nastaniem sezonu prac budowlanych, liczba bezrobotnych spada — mówi Jarosław Dohnal, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Poznaniu.
Jego zdaniem, trudno mówić o specyficznych cechach wielkopolskiego rynku pracy, ze względu na to, iż jest on bardzo niejednolity.
— Poznań i ościenne gminy, gdzie życie gospodarcze jest dobrze rozwinięte i stale stymulowane przez inwestycje zagraniczne, konsumuje wzrost gospodarczy, co powoduje, że rynek pracy jest tu bardzo dynamiczny. Charakteryzuje go duża podaż ofert, konkurencyjność, zapotrzebowanie na fachowców o najwyższych kwalifikacjach. Zgoła odmienna sytuacja panuje na przykład w powiecie złotowskim, na północy regionu. Kiedy upadły tamtejsze PGR—y, najwięksi, a często jedyni pracodawcy na tych terenach, sytuacja stała się dramatyczna. Stopa bezrobocia wynosi tam ponad 22 proc, co gorsza nie ma większych widoków na ożywienie gospodarcze. Kryzys pogłębia społeczną apatię, bieda i brak perspektyw stają się dziedziczne — mówi Jarosław Dohnal.
Odmienne problemy
Trudna sytuacja na rynku pracy panuje również w rolniczych powiatach okalających Konin, we wschodniej części województwa. Tam przyczyną trudności jest rozdrobniona struktura gospodarstw i przeludnienie wsi. Bezrobocie na tych terenach sięga prawie 20 proc. Funkcjonujący w Koninie przemysł górniczy, hutniczy i energetyczny nie jest w stanie wchłonąć nadmiaru siły roboczej z okolicznych terenów wiejskich. Restrukturyzacja, którą przechodzą firmy tych branż, powoduje, że w ramach racjonalizacji zatrudnienia pozbywają się one zbędnych pracowników. Niestety wzrost gospodarczy na tych terenach, albo jest zbyt mały, albo nie występuje, stąd nie powstaje dostateczna liczba nowych miejsc pracy.
Zupełnie odmienna sytuacja panuje w Poznaniu i otaczających go gminach. Stopa bezrobocia jest tu niewielka (3,3 proc.), inwestycje napędzają wzrost gospodarczy, co powoduje przyrost miejsc pracy. Zdaniem Piotra Wrońskiego, dyrektora Wielkopolskiej Izby Przemysłowo-Handlowej, jednej z największych organizacji zrzeszających pracodawców z regionu, można nawet mówić o pewnym wydrenowaniu rynku pracy w Poznaniu.
Brakuje specjalistów
— Pracodawcy w mieście mają problemy z pozyskaniem pracobiorców o oczekiwanych przez nich kwalifikacjach. Ludzie w Poznaniu są przywiązani do swoich miejsc pracy, co sprawia, że tutejszy rynek pracy jest stabilny. Coraz silniej zaznaczającą się cechą tego rynku jest migracja pracowników do podpoznańskich gmin: Tarnowo Podgórne, Komorniki, Murowana Goślina, Swarzędz, które charakteryzuje wysoka dynamika inwestycyjna — dodaje Piotr Wroński.
Ten pogląd potwierdza dyrektor Jarosław Dohnal.
— W czasach PRL-u charakterystyczny był zmasowany napływ pracowników z małych ośrodków do Poznania, stanowiącego regionalne centrum przemysłowe. Obecnie tendencja się odwraca, co wiąże się z faktem, że inwestorzy coraz częściej lokalizują swoje przedsięwzięcia na terenach gmin położonych w sąsiedztwie aglomeracji, a ponieważ nie mogą znaleźć tam dostatecznej liczby pracowników spełniających kryteria zatrudnienia, sięgają po nich na pobliski poznański rynek pracy.
Niestety, ta mobilność pracobiorców jest ograniczona wyłącznie do Poznania i okolic, w dużo mniejszym stopniu dotyczy ona Kalisza, Konina, Leszna czy Piły i innych regionalnych centrów gospodarczych.
Zbyt mała podaż
— Pracobiorcy w naszym regionie są, generalnie, mało mobilni. Nie zauważyliśmy znaczącej migracji z terenów dotkniętych strukturalnym bezrobociem do ośrodków, w których sytuacja na rynku pracy jest lepsza. Wynika to z prozaicznych przyczyn. Podaż ofert pracy nawet w Poznaniu jest zbyt mała, aby wchłonąć armię poszukujących pracy z terenów dotkniętych gospodarczym kryzysem. Oni nie mogą sobie pozwolić na czekanie, bo nie stać ich na sprostanie kosztom utrzymania w dużym mieście — konstatuje Jarosław Dohnal.
Nowe technologie związane z elektroniką czy Internetem, które gospodarkom krajów rozwiniętych przysparzają milionów nowych miejsc pracy, w regionie wielkopolskim, podobnie jak w całym kraju, dopiero raczkują.
Przyszłość w IT
— Park Technologiczny, inicjatywa powołana przez poznańskie środowiska naukowe i biznesowe, wskazuje, że przełożenie IT na znaczący przyrost miejsc pracy w regionie, to melodia przyszłości — zauważa Piotr Wroński z Wielkopolskiej Izby Przemysłowo-Handlowej.
— Można mówić o pewnym ożywieniu na wielkopolskim, a zwłaszcza poznańskim rynku pracy, wywołanym w ostatnim czasie przez firmy związane z nowoczesnymi technologiami informatycznymi. Jest to jednak zjawisko trudne do uchwycenia, ponieważ urzędy pracy z reguły nie dysponują ofertami pracy dla informatyków, gdyż ci są natychmiast wchłaniani przez rynek. Z pewnością jednak informatyka nie jest wciąż gałęzią, która dominowałaby na lokalnym rynku pracy — twierdzi Jarosław Dohnal.
— Jestem zdania, że sytuacja w tym zakresie zmieni się w najbliższych latach. Rozwijająca się gospodarka musi korzystać z technologii informatycznych, to w naturalny sposób będzie generowało nowe miejsca pracy związane z IT. Dla tego procesu nie ma alternatywy. Nasi informatycy, poprzez swój wysoki profesjonalizm, brak barier mentalnych i językowych są w pełni gotowi do międzynarodowej konkurencji — ocenia Piotr Łuczak, dyrektor handlowy firmy Xnet Communications z Poznania.
— Zdrowy rynek pracy cechuje dynamika, wynikająca z dużej ilości ofert od pracodawców, ich rotacji. Wielkopolski rynek tylko w niektórych segmentach jest zbliżony do tego modelu, np. w handlu. Natomiast rejony województwa dotknięte strukturalnym bezrobociem, bez kompleksowych rządowych programów pomocowych, stymulujących przedsiębiorczość, bez dopływu inwestycji i ewentualnie transferu środków z funduszy europejskich, nie mają żadnych szans na wyjście ze stagnacji, w której się znajdują.