Rząd może podać rękę TVP

Magdalena WierzchowskaMagdalena Wierzchowska
opublikowano: 2012-06-26 00:00

Finansowanie mediów publicznych z budżetu w zamian za mniej reklam to szansa dla nadawców komercyjnych, którzy mniej stracą na cyfryzacji

EURO 2012 ożywiło nie tylko kibiców, ale również rząd. Nawet premier Donald Tusk zmienił ton wypowiedzi o finansowaniu mediów publicznych. Zapowiada, że już w sierpniu rząd może skierować do parlamentu projekt ustawy o nowym systemie finansowania publicznej telewizji i radia (TVP i PR).

— Raczej będziemy szli w stronę: ograniczone finansowanie z pieniędzy publicznych w miejsce abonamentu i takie zmiany w mediach publicznych, szczególnie w telewizji publicznej, które uczynią tę telewizję tańszą i bardziej misyjną, a mniej komercyjną — mówił w weekend Donald Tusk.

TVP i PR, których wpływy abonamentowe topnieją z roku na rok, są w katastrofalnej sytuacji finansowej. Telewizja ma zamknąć rok z 60 mln zł straty (z ostatnich wypowiedzi prezesa wynika, że może to być nawet więcej), a Polskie Radio — może być 25 mln zł na minusie. TVP, która jako publiczny nadawca wzięła na siebie ciężar obsługi medialnej EURO 2012, prawdopodobnie na imprezie straci.

Mniej komercji

Z wypowiedzi premiera wynika, że nowa ustawa abonamentowa będzie zakładała ograniczenie komercyjnej działalności mediów publicznych (sama TVP zarobiła z reklam i sponsoringu 1,2 mld zł w ubiegłym roku). O takiej możliwości mówił niedawno w wywiadzie dla „PB” prezes TVP, który zadeklarowałdobrowolną rezygnację z części wpływów komercyjnych przy zwiększeniu wpływów z publicznej daniny.

— Można sobie wyobrazić, że TVP nadawałaby jeszcze mniej reklam niż obecnie. Ale to wymagałoby radykalnego zwiększenia finansowania mediów publicznych ze źródeł niekomercyjnych, bo dziś abonament stanowi zaledwie 12 proc. wpływów TVP. Nie rezygnowałbym zupełnie z reklam, bo one nie tylko dają dodatkowe źródło dochodów, ale są też elementem weryfikacji atrakcyjności oferty programowej. Chodzi jednak o to, aby owo uzależnienie od rynku nie było nadmierne — tak jak to jest dzisiaj — mówi Krzysztof Luft, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Należy mieć nadzieję, że rząd, jeśli da mediom publicznym więcej pieniędzy, będzie też od nich więcej wymagał w kwestiach programowych i organizacyjnych.

Już teraz KRRiT rozlicza publicznych nadawców z funduszy, które im przekazuje. Ale TVP jest wciąż najmniej efektywnym nadawcą na rynku — pomimo gigantycznych oszczędności w ostatnich latach nadal ma przerosty zatrudnienia i strukturę rodem z PRL.

— Proponowałam premierowi, by powrócił do koncepcji Funduszu Mediów Publicznych [funduszu finansowanego z budżetu — przyp. red.]. Ale za zmianą finansowania powinna iść strukturalna reforma mediów publicznych, bo obecnie można wpompować w TVP i PR każde pieniądze i będzie to działanie zupełnie nieefektywne — mówi Iwona Śledzińska-Katarasińska, posłanka PO.

Lepszy rydz…

Posłowie ciepło wypowiadają się o zmianach w sposobie finansowania mediów.

Dotychczasowe próby reformy w tym zakresie kończyły się wielką polityczną awanturą, ale być może do wszystkich dotarło już, że media publiczne stoją pod ścianą.

— Dzisiejszy sposób finansowania mediów publicznych trzeba zmienić za wszelką cenę. Nawet finansowanie z budżetu — dzięki temu, że zapewni stabilne wpływy — jest jakimś rozwiązaniem. Pozwoli mediom publicznym uniezależnić się od rynku komercyjnego, co jest największą ich bolączką w kontekście kłopotów z realizacją misji — mówi Elżbieta Kruk, była przewodnicząca KRRiT, posłanka PiS.

— Trudno powiedzieć, czy posłowie poprą zmiany. Powodzenie tego projektu będzie zależało od tego, jakie rozwiązania zaproponuje ostatecznie rząd — ocenia Iwona Śledzińska-Katarasińska.

Nadawcy komercyjni ostrożnie podchodzą do zapowiedzi premiera — nie uwierzą w możliwość stworzenia ustawy, dopóki nie ujrzy ona światła dziennego. Dla nich ograniczenie reklam w TVP byłoby bardzo pozytywnym bodźcem.

— To bardzo dobra informacja dla rynku telewizyjnego w Polsce, na którą my czekamy od dawna. Zapewnienie TVP stabilnego źródła finansowania uczyni nadawcę publicznego przewidywalnym oraz jasno określi jego misyjną rolę, której oczekuje społeczeństwo. Dodatkowo ustabilizuje rynek reklamy w przeddzień cyfryzacji telewizji naziemnej, która spowoduje znacznie większą konkurencję niż dotychczas. Pieniądze z tortu reklamowego pozostawione przez TVP zostaną zagospodarowane nie tylko przez dotychczasowych, ale przede wszystkim nowych nadawców — mówi Dariusz Dąbski, prezes TV Puls.