Prezydent Konfederacji Lewiatan: Rząd potrzebuje wicepremiera od gospodarki

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2025-10-14 17:04

Połączenie funkcji ministra finansów i gospodarki nie spełnia postulatu biznesu, żeby za gospodarkę odpowiadał superminister w randze wicepremiera. Biznes ma wiele zastrzeżeń do propozycji zmian podatkowych w ostatnich miesiącach, ale chwali rząd za deregulację - mówi Marek Górski, prezydent Konfederacji Lewiatan.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak przedsiębiorcy oceniają rząd Donalda Tuska na półmetku obecnego parlamentu
  • dlaczego biznes lobbuje za powołaniem rady gospodarczej przy premierze
  • dlaczego Andrzej Domański, minister finansów i gospodarki, nie spełnia postulatu powołania wicepremiera rządu ds. gospodarki
  • dlaczego Lewiatan krytykuje zmiany w podatkach i ustawie o PIP
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Rządowi PiS było zdecydowanie nie po drodze z EFNI, z czym się nie krył. Przypomnę manewry z rozbrojeniem miny morskiej, zaplanowane dokładnie na czas trwania forum kilka lat temu, które mocno utrudniły życie w Trójmieście. Gościem tegorocznego EFNI będzie premier Tusk, a w kuluarach, jak przed rokiem, będzie wielu przedstawicieli rządu. Czy to przekłada się na biznesową praktykę?

Marek Górski: Powiem szczerze, że o rozbrajaniu miny morskiej w trakcie Europejskiego Forum Nowych Idei nie mam zielonego pojęcia, ale muszę też dodać, że jestem bardzo odporny na przyjmowanie różnych teorii spiskowych. Staramy się utrzymywać jak najlepsze relacje z każdym rządem, bo w interesie naszych członków, przedsiębiorców, jest to, by warunki gospodarcze w Polsce były jak najlepsze bez względu na to, kto sprawuje władzę. Poza tym sami przedsiębiorcy mają przecież różne poglądy polityczne i głosują na różne partie. Oczywiście bardzo nas cieszy wizyta premiera, zresztą nie pierwsza, ponieważ był gościem EFNI przed rokiem i uczestniczył w wiosennej edycji naszego Forum w Warszawie.

Gdzie padły słynne słowa o końcu naiwnej globalizacji.

Rzeczywiście, słowa premiera były szeroko komentowane. Natomiast EFNI jest otwarte dla wszystkich, niezależnie od opcji politycznych. W czasie rządów PiS na forum było obecnych wielu przedstawicieli rządu, a część uczestniczyła też w panelach. EFNI jest uniwersalnym miejscem dyskusji przedstawicieli polityki, biznesu, kultury o tym, co nas czeka, jaka będzie przyszłość Polski i Europy, jak poprawić konkurencyjność, bezpieczeństwo, poziom edukacji.

Idee są szczytne, ale z praktyką jest trochę gorzej. W styczniu Lewiatan opublikował wyniki badań przeprowadzonych wśród firm, w których 61 proc. stwierdziło, że nie spodziewa się, żeby rząd przyśpieszył realizację postulatów zgłaszanych przez biznes. Patrząc z perspektywy prawie dziesięciu miesięcy, można zaryzykować stwierdzenie, że się nie mylili.

Biznes jest generalnie nadal sceptyczny - nauczony wieloletnim doświadczeniem, że wiele obietnic nie jest dotrzymywanych. Oceny faktycznie są mieszane, ponieważ z jednej strony od styczniowego badania dużo się wydarzyło - przede wszystkim ruszył proces deregulacji, który oceniamy bardzo pozytywnie. Z drugiej strony trzeba też szczerze powiedzieć, że ostatnie inicjatywy dotyczące zwiększania obciążeń podatkowych dla przedsiębiorców są bardzo niepokojące. Także ze względu na tryb ich wprowadzania. Jednym z celów deregulacji było m.in. to, aby nowe przepisy, a zwłaszcza takie, które wiążą się z obciążeniami, nie zaskakiwały przedsiębiorców. Bardzo mocno walczyliśmy, żeby wydłużyć vacatio legis dla negatywnych dla podatnika zmian podatkowych co najmniej do sześciu miesięcy. To jest zresztą zapis z umowy koalicyjnej obecnego rządu, który dodatkowo został przyjęty jako projekt ustawy przez Radę Ministrów i przesłany do Sejmu, gdzie wiosną tego roku utknął z nieznanych mi powodów.

Rząd bardzo gładko wszedł w buty poprzedniego rządu, który utrwalił nową rządową tradycję polegającą na braku konsultowania się z partnerami społecznymi, przepychaniu regulacji w nocy, nawet i z maksymalnym skracaniem vacatio legis.

Trzeba przyznać, że większość projektów ustaw jest procedowana w ramach rządowego procesu legislacyjnego, a nie w ramach inicjatyw poselskich, dzięki czemu mamy dłuższy czas na konsultacje i dialog z rządem. Tylko że konsultacje mają sens wtedy, gdy obie strony chcą siebie wysłuchać, wymienić opinie i starać się uwzględnić różne interesy. Niestety administracja rządowa, niezależnie od opcji, często podejmuje decyzje pod presją różnego rodzaju krótkoterminowych potrzeb. W tym roku jest to kwestia sfinansowania ogromnego deficytu budżetowego. Szukanie dodatkowych pieniędzy zaczęło się bardzo późno, co oznacza, że jeżeli zmiany zostaną uchwalone, wejdą w życie po bardzo krótkim vacatio legis, co jest po prostu nieakceptowalne. Mówię to nie tylko jako prezydent Konfederacji Lewiatan, ale również jako przedsiębiorca, który zbyt często jest zaskakiwany zmianami przepisów. Zresztą, jak pokazuje historia, te zmiany dokonywane w pośpiechu nie przynoszą zakładanych efektów i z niektórych z nich rząd musi się w końcu wycofywać. To z całą pewnością nie tworzy dobrych i stabilnych warunków do prowadzenia biznesu.

Widzi pan jakościową zmianę wobec tego, co było za rządów PiS?

Widzę dwie istotne zmiany, o których już wspomniałem: większość przepisów wchodzi w życie ścieżką rządową i rozpoczęto proces deregulacji, który oceniamy bardzo pozytywnie, podobnie jak współpracę z odpowiedzialnym za ten obszar ministrem Maciejem Berkiem.

Jako przedsiębiorcy nie widzimy jednak poważnej zmiany jakościowej, która pozwoliłaby nam odetchnąć. Z jednej strony jest administracja rządowa, która buduje ramy deregulacji, a z drugiej strony tworzy przepisy w taki sposób, że firmy nie mogą w należyty sposób się do nich przygotować. O tym też planujemy porozmawiać podczas EFNI z premierem i z poszczególnymi ministrami.

Mówiąc o zmianach podatkowych, nawiązuje pan do działalności ministra Andrzeja Domańskiego, który przy ostatniej rekonstrukcji rządu stał się super ministrem, co chyba wypełnia postulat zgłaszany przez biznes o powołanie osoby odpowiedzialnej za gospodarkę.

Mieliśmy dwa postulaty: powołanie wicepremiera do spraw gospodarczych oraz rady gospodarczej przy premierze, czyli gremium, w ramach którego moglibyśmy omawiać najważniejsze kwestie dotyczące planowanych średnio- i długoterminowych zmian dotyczących biznesu. Wicepremier miałby zostać koordynatorem prac tego gremium. Połączenie funkcji ministra finansów i ministra gospodarki to krok w tym kierunku, ale nie jest spełnieniem pierwszego postulatu. Drugi na razie nie jest realizowany.

Być może premier ma traumę, bo w poprzedniej radzie gospodarczej miał kukułcze jajo - Mateusza Morawieckiego.

Nie uczestniczyłem w pracach tamtej rady, jednak wiele jej pomysłów znajdowało później odzwierciedlenie w przepisach i polityce rządu. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że przedsiębiorcy nie są w stanie w większości przypadków wpływać w sposób decydujący na polityków, bo oni kierują się kalendarzem wyborczym i zbyt często mają krótkoterminowe interesy. Natomiast biorąc pod uwagę to, co się dzieje z deficytem i rosnącym zadłużeniem, przedsiębiorcy powinni być zapraszani do wspólnego z politykami szukania najlepszych dla Polski rozwiązań. Podwyższanie podatków bez poważnych konsultacji to nie jest rozwiązanie.

Skoro o podatkach mowa - co pan sądzi o zmianach w przepisach o Państwowej Inspekcji Pracy, w IP Box, w leasingu?

Nie tylko ja, ale wszyscy pracodawcy bardzo krytycznie oceniamy zmiany w ustawie o PIP i w sposób szczegółowy opisaliśmy nasze zastrzeżenia w piśmie do rządu. Pozostałe zmiany też budzą szereg wątpliwości. Jesteśmy przeciwni ogromnej podwyżce podatku cukrowego oraz zmianom, które pod hasłem uszczelnienia systemu podatkowego nakładają wyższe obciążenie, jak np. ograniczenie ulgi IP Box, sankcyjna stawka ryczałtu (17 proc.) w przypadku usług świadczonych na rzecz podmiotów powiązanych, ograniczenie preferencji związanych ze stosowaniem estońskiego CIT czy ulgą mieszkaniową.

Dodajmy do tego podatek bankowy. Mocno lobbowała za nim ministra Pełczyńska-Nałęcz, która w swoich wypowiedziach uderzała w nuty zupełnie populistyczne. Trochę mało liberalny jest to rząd jak na standardy przez lata wypracowane przez EFNI.

My, przedsiębiorcy, co jest absolutnie naturalne, jesteśmy w większości wolnościowcami. Kraje, które są skuteczne, sprawne, zwłaszcza w średnim i długim okresie, oparte są na wolności gospodarczej. Staramy się przekonać do tej perspektywy polityków ze wszystkich stron sceny politycznej. Nie ma zresztą w moim przekonaniu poważnych partii, które są zwolennikami walki z wolnością gospodarczą. Tylko każdy trochę inaczej tę swobodę rozumie.

Populizm jest dzisiaj modny nie tylko w Polsce, ale także na świecie, co, moim zdaniem, wynika z tego, że mamy bardzo niewielu polityków gotowych forsować wizje, które są wbrew krótkoterminowym interesom obywateli.

Jesteśmy niemal dokładnie na półmetku kadencji parlamentu. Oceniając rząd z dwuletniej perspektywy, widzi pan szklankę do połowy pełną czy pustą?

Jako przedsiębiorca z zasady staram się patrzeć na możliwości, a nie ograniczenia. Ci, którzy mówią o pustej szklance, wolą raczej krytykować niż zastanowić się, co konkretnie nie działa. My wiemy – Konfederacja Lewiatan od 22 lat tworzy Czarną Listę Barier, w której przedstawiamy zbędne ograniczenia biurokratyczne i nadmierne obciążenia firm. Warto w tym miejscu wyjaśnić, na czym polega deregulacja. Nie na tym, jak sądzą niektórzy, żeby stworzyć przestrzeń całkowitej wolności, bez żadnych ograniczeń. Nie. Są po prostu takie przepisy, które ograniczają możliwość rozwoju. Są absurdalne, zbędne, niepotrzebne. Jako przedsiębiorcy od lat z nimi walczymy. Obecny rząd zdecydował się podjąć wyzwanie i sam premier zaprosił Rafała Brzoskę do współpracy nad deregulacją. Jako Konfederacja Lewiatan przyłączyliśmy się do tej inicjatywy, bo jest to pierwsze tego typu wspólne przedsięwzięcie administracji i biznesu od lat. Mamy nadzieję, że będzie kontynuowane, a nie tylko na czas jednej kadencji, że uda nam się stworzyć profesjonalny i sprawny mechanizm budowania dogodnych warunków do rozwoju biznesu w Polsce. Do tego chciałbym namawiać wszystkie poważne formacje polityczne w Polsce, ale również pozostałych przedstawicieli polskiego biznesu oraz naszych partnerów społecznych reprezentujących związki zawodowe. Pamiętajmy, że niewątpliwe sukcesy polskiej gospodarki ostatnich 35 lat udało nam się osiągnąć w dużej mierze dzięki przedsiębiorczości i aktywności wielu menedżerów, przedsiębiorców i firm prowadzących działalność w naszym kraju.