Jutro rusza kolejna tura rozmów przedstawicieli resortu gospodarki z inwestorami ze specjalnych stref ekonomicznych. Jeżeli strony dojdą do porozumienia, to możliwe, że Polsce uda się zakończyć rozmowy z UE o konkurencji jeszcze we wrześniu.
Problem przekroczonej przez część inwestorów wielkości pomocy publicznej w specjalnych strefach ekonomicznych do niedawna przypominał kwadraturę koła. W środę rozpoczyna się kolejna tura rozmów, która może się zakończyć wypracowaniem kompromisu. Jeżeli tak się stanie, to wiele wskazuje na to, że zapowiadany przez Danutę Huebner, minister ds. europejskich, wrześniowy termin zakończenia negocjacji o konkurencji będzie wykonalny. Sprzyjają temu również pozytywne sygnały, jakie płyną z Brukseli w sprawie planów restrukturyzacji krajowych hut.
— Wszystko zależy od propozycji, jakie zaprezentuje największym inwestorom resort gospodarki. Część największych przedsiębiorców poważnie zastanawia się nad wyjściem ze strefy lub nawet wycofaniem z polskiego rynku — twierdzi jeden z przedstawicieli SSE.
Zdaniem Jacka Piechoty, ministra gospodarki, rozwiązanie będzie wiązało się z kosztami. Rząd chce przekonać Brukselę, żeby wobec dużych firm, takich jak np. Opel, produkujących głównie na eksport i będących konkurencją dla innych unijnych firm, zastosować zasady pomocy obowiązujące w Unii i zlikwidować system zwolnień od podatków, dostosowując zasady pomocy do obowiązujących w UE.
W lepszej sytuacji znalazłyby się małe firmy, produkujące tylko na polski rynek. Mogłyby one funkcjonować na starych zasadach. Duże firmy mogą liczyć na odszkodowania, takie które zaakceptuje Komisja Europejska (czyli niższe od spodziewanych ulg podatkowych), i takie, które będzie w stanie udźwignąć polski budżet.
Zdaniem przedsiębiorców, jedynym sposobem rekompensowania utraty praw nabytych powinna być forma pieniężna. Inwestorzy dopuszczają jednak inne wartości majątkowe, np. obligacje Skarbu Państwa, akcje spółek nieruchomości lub zwolnienie z części kosztów pracy (składek ubezpieczeń społecznych na ZUS, PFRON).