Rząd zamierza tworzyć konsorcja zbrojeniowe

Cezary Pytlos
opublikowano: 2001-05-28 00:00

Rząd zamierza tworzyć konsorcja zbrojeniowe

Połowa przedsiębiorstw z branży zbrojeniowej balansuje na krawędzi bankructwa. Jeżeli MON nie zwiększy zamówień lub szybko nie ruszą umowy offsetowe, to latem można się spodziewać pierwszych bankructw. To zaś może zniweczyć plan resortu gospodarki, który zakłada konsolidację sektora w czterech grupach: amunicyjno-rakietowej, pancernej, lotniczej oraz stoczniowej.

Zgodnie z danymi Ministerstwa Gospodarki, w pierwszym kwartale 2001 r. 30 firm przemysłowego potencjału obronnego zanotowało stratę na poziomie 30 mln zł. Z kolei łączne ich przychody sięgnęły 850 mln zł. Jedynie pięć firm odnotowało zyski. Na tej krótkiej liście znajdują się: WSK PZL Rzeszów, Stomil Poznań, Mask-Pol, Radmor i Radwar.

— Lista firm, które nie utraciły płynności finansowej i prawdopodobnie zakończą 2001 rok zyskiem, jest trochę dłuższa. Znajduje się na niej jeszcze ZM Kraśnik, Nitrochem, PCO, PZL Warszawa Okęcie i PZL Świdnik. W miarę bezpiecznie może czuć się jeszcze cztery-pięć podmiotów. Niestety, połowa przedsiębiorstw boryka się z poważnymi problemami finansowymi, które mogą być sygnałemo zagrożeniu upadłością — alarmuje Witold Misiowiec, dyrektor Departamentu Przemysłowego Potencjału Obronnego w Ministerstwie Gospodarki.

Cztery konsorcja

Żeby złagodzić katastrofalną sytuację, Ministerstwo Gospodarki próbuje przeforsować plan zakładający konieczność skonsolidowania sektora.

— Niedawno powołaliśmy trzy konsorcja zbrojeniowe: amunicyjno-rakietowe, pancerne oraz lotnicze. Wkrótce powstanie jeszcze jedno — stoczniowe. W jego skład wejdą trzy firmy, produkujące na potrzeby armii: Nauta, MSR Świnoujście i Gryfia — mówi Witold Misiowiec.

Według niego, konsorcja są stowarzyszeniami, które mają uzmysłowić zarządom firm korzy- ści z prowadzenia wspólnych interesów, a po zakończeniu restrukturyzacji i oddłużeniu oraz przygotowaniu stosownych biznes-planów pomóc w rozpoczęciu procesu konsolidacji kapitałowej.

— W przypadku trzech powołanych już konsorcjów procesy konsolidacyjne mogą rozpocząć się już w przyszłym roku, ale powodzenie tych planów jest uzależnione nie tylko od chęci współpracy tych firm, ale i przekształceń własnościowych. W wiodących firmach, takich jak WSK PZL Rzeszów, PZL Świdnik czy PZL Warszawa-Okęcie, mocno zaawansowane są procesy prywatyzacyjne — twierdzi Witold Misiowiec.

Najlepszą kondycję finansową mają firmy, które posiadają zamówienia zagraniczne, a zdobywają je kooperując z międzynarodowymi koncernami zbrojeniowymi.

— Rynek międzynarodowy jest jednak bardzo trudny. Lista państw, do których można eksportować, jest ograniczona, a konkurencja bardzo duża. Firmy oczekują wsparcia ze strony rządu i tam, gdzie jest to możliwe, staramy się im pomagać. Ostatnio zakończyliśmy sukcesem dostawę ciękich wozów pomocy technicznej z Bumaru Łabędy do jednego z państw azjatyckich. Współuczestniczymy w kolejnych rozmowach dotyczących dostaw sprzętu wojskowego do innych państw — dodaje Witold Misiowiec.

Nadzieja w offsecie

Największe nadzieje zbrojeniówki związane są jednak z tzw. offsetem. To pojęcie pojawiło się w naszym kraju wraz z wstąpieniem do struktur NATO i koniecznością zakupu przez polską armię w najbliższych latach nowoczesnego uzbrojenia o wartości kilku miliardów dolarów.

Zgodnie ze stosowną ustawą, zwycięzcy przetargów są zobowiązani do zainwestowania równowartości kontraktu w krajowych przedsiębiorstwach przez ulokowanie produkcji, zakup towarów nie związanych z przedmiotem podstawowego kontraktu lub kombinacji tych dwóch form.

— Komitet offsetowy negocjuje już warunki z hiszpańską Cassą, z którą prowadzone są negocjacje zakupu samolotu transportowego dla armii — mówi Witold Misiowiec.

Hiszpanie w razie zwycięstwa zainwestują w kraju blisko 100 mln USD ( 400 mln zł).

Zbrojeniówka jednak czeka na kontrakt stulecia. Coraz bliższy rozstrzygnięcia jest przetarg na samolot wielozadaniowy. Zwycięzca tego przetargu będzie zobowiązany zainwestować najmarniej 8 mld zł.

Okiem eksperta

Żeby uzdrowić kondycję przedsiębiorstw sektora zbrojeniowego, należy przyspieszyć zawieranie umów przez armię z konkretnymi zakładami. Należy także wreszcie uruchomić procesy prywatyzacyjne, a uzyskane w ten sposób środki przeznaczyć na restrukturyzację pozostałych zakładów. Konieczna jest także konsolidacja podmiotów w zakresie produkcyjnym i handlowym. Tworzenie koncernów lub holdingów zbrojeniowych bez zastrzyku gotówki z budżetu będzie bardzo trudne. Powoływanie konsorcjów — de facto porozumienia prezesów spółek, którzy złożyli sobie jedynie obietnice o wzajemnym wspieraniu — to zaledwie półśrodek.

Sławomir Kułakowski

prezes Polskiej Izby Producentów na Rzecz Obronności Kraju