Rządowy paradoks kota Schrödingera

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2023-11-21 20:00

Prawa autorskie do tytułu ma marszałek Szymon Hołownia, czyli konstytucyjnie druga osoba w państwie.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Przypomniał mediom w Sejmie, jak to Erwin Schrödinger, austriacki fizyk noblista, skonstruował kota równocześnie żywego i martwego. Do filozoficznej dwoistości tamtego kota marszałek przyrównał obecny status premiera Mateusza Morawieckiego. W tych dniach walczy on sam ze sobą jako szef administrującego rządu politycznie martwego oraz desygnowany szef następnego rządu podobno lada dzień poczętego. Niemal cytując mój komentarz z wczorajszego „PB”, marszałek upomniał się o utajniony przez Morawieckiego projekt ustawy budżetowej na 2024 r. Zdumiewa jednak naiwność Hołowni, że licznik czteromiesięcznych prac nad budżetem zaczyna bić w momencie, gdy odchodzący premier skrywany projekt wreszcie wniesie do nowego Sejmu. Powtórzę ostrzeżenie dla rządu Donalda Tuska – otóż Andrzej Duda zażąda przedłożenia mu budżetu do podpisu najpóźniej 29 stycznia 2024 r. i jeśli go na biurku nie ujrzy, to na sto procent wdroży procedurę skrócenia kadencji parlamentu.

Rozłożone aż na pięć dni (do 28 listopada) inauguracyjne posiedzenie Sejmu poświęcone jest głównie sprawom proceduralnym. Z każdym dniem i każdym głosowaniem dotychczasowi władcy kraju otrzymują coraz silniejsze dowody, kto naprawdę 15 października wygrał wybory. Ta straszliwa, szokująca prawda jest z ich świadomości wypychana, ale powraca ze zdwojoną siłą. Chocholi taniec potrwa aż do 11-12 grudnia, gdy wyrób rządopodobny Mateusza Morawieckiego zostanie przez Sejm usunięty nieudzieleniem mu wotum zaufania, a za chwilę (może nawet tego samego dnia, a najpóźniej następnego) większość bezwzględną otrzyma gabinet Donalda Tuska. Rozwiewanie oparów absurdu PiS postępuje powoli, lecz systematycznie. Dobrym przykładem stał się spór o art. 186 regulaminu Sejmu, który w ust. 2 ustala, że marszałek udziela głosu członkom Rady Ministrów „poza kolejnością mówców zapisanych do głosu, ilekroć tego zażądają”. Oprócz suchego zapisu istnieje jeszcze ratio legis – regulaminowy przywilej oczywiście przysługuje w debatach nad sprawami objętymi zakresem działalności ministrów. W każdej chwili na każdy temat może wypowiadać się premier, ale szefowie resortów zgodnie z ich kompetencjami – dlaczego np. Przemysław Czarnek od edukacji ma poza kolejką wykrzykiwać w Sejmie w sprawie… Krajowej Rady Sądownictwa? Naturalnie doprecyzowanie kompetencyjne musi pilnie znaleźć się w poprawionym regulaminie Sejmu, sama interpretacja dokonywana przez marszałka czy komisję to zdecydowanie za mało.

Do szokujących PiS nowości należy również nadanie zwykłego biegu projektowi uchwały podrzuconemu przez ten klub dosłownie w ostatniej chwili. W zakończonej kadencji zaskakujące wszystkich innych posłów projekty PiS przepędzane były przez Sejm dosłownie w godziny – to jeden z powodów dyskwalifikujących byłą marszałek Elżbietę Witek jako kandydatkę do prezydium Sejmu w nowej kadencji. W najnowszym sporze chodzi o bardzo obszerną uchwałę „w sprawie zatrzymania niebezpiecznych dla Rzeczypospolitej Polskiej zmian traktatu o UE oraz traktatu o funkcjonowaniu UE”. Parlament Europejski (PE) w środę w południe będzie głosował w Strasburgu nad przyjęciem komisyjnego sprawozdania dotyczącego daleko idących zmian traktatowych. Spodziewane przyjęcie przez PE rezolucji to zaledwie początek drogi bardzo długiej i wiodącej pod górę, ale niewątpliwie początek. Żądany przez PiS sprzeciw naszego Sejmu w obecnej fazie prac naprawdę nikogo w UE nie obchodzi, zatem termin ewentualnego podjęcia uchwały oraz jej finalny kształt nie ma jakiegokolwiek znaczenia. Natomiast gdy za ileś lat hipotetycznie stanie w porządku obrad Sejmu i Senatu ustawa o ratyfikowaniu przez Polskę zmian traktatów – o, wtedy sprzeciw będzie miał znaczenie ogromne…