Rozprawa w sprawie przedłużania aresztu, w którym były prezes Sygnity jest od 11 czerwca, rozpoczęła się w środę i była kontynuowana w czwartek. Były prezes Mariusz N. został doprowadzony i brał w niej udział, co w polskich realiach nie jest regułą.

- Mamy ogromną satysfakcję z tego, że postępowanie przebiegało z poszanowaniem konstytucyjnych standardów, respektowaniem europejskich gwarancji praw człowieka. Były prezes Sygnity miał bowiem możliwość osobistego czynnego udziału w postępowaniu aresztowym, co zazwyczaj nie ma miejsca. Walczę o to od wielu lat – mówi mec. Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, obrońca Mariusza N.
Były Prezes Sygnity, został zatrzymany w czerwcu razem z 10 innymi osobami podejrzanymi o udział w aferze korupcyjnej na Poczcie Polskiej. Początkowo sąd zdecydował o dwóch miesiącach aresztu dla niego z możliwością wyjścia pod warunkiem wpłacenia 0,5 mln zł kaucji. Prokuratura zaskarżyła jednak to postanowienie i złożyła wniosek o wstrzymanie jego wykonania do czasu rozpatrzenia zażalenia przez sąd odwoławczy, a sąd rejonowy przychylił się do wniosku. Po decyzji sądu rada nadzorcza Sygnity zawiesiła prezesa w czynnościach członka zarządu. Następnie sąd odwoławczy uchylił możliwość opuszczenia przez prezesa Sygnity aresztu za kaucją. Po tamtej decyzji sądu prezes złożył rezygnację z pełnionej funkcji. Zarząd Sygnity od tamtej pory działa w niepełnym składzie. Na jednym z portali rekrutacyjnych od około miesiąca znajdują się ogłoszenia o rekrutacji na stanowisko prezesa i członka zarządu ds. utilities.