11 czerwca służby zatrzymały jedenaście osób podejrzanych o udział w aferze korupcyjnej na Poczcie Polskiej. Jednym z nich był prezes informatycznej spółki Sygnity. Prokuratura wnioskowała o areszt na trzy miesiące, ale sąd zgodził się na zamianę aresztu na poręczenie majątkowe w wysokości 0,5 mln zł. Choć kaucja została wpłacona 14 czerwca, to szef Sygnity wciąż przebywa w areszcie.
Sąd zmiennym jest
Menedżer nie wyszedł na wolność, bo prokurator wniósł zażalenie na postanowienie sądu i złożył wniosek o wstrzymanie jego wykonania. Sąd 14 czerwca rano postanowił nie uwzględniać zażalenia i przekazać je do sądu odwoławczego, ale jednocześnie… zawiesił wykonanie postanowienia o kaucji do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd odwoławczy. Dla spółki giełdowej, która od kilku kwartałów mozolnie wychodzi na prostą, zmiana decyzji wprowadziła dodatkowe duże perturbacje. Na 14 czerwca miała zaplanowaną publikację raportu za pierwsze półrocze, a to wymaga podpisu wszystkich członków zarządy. Żeby Sygnity mogło opublikować sprawozdanie, rada nadzorcza zmuszona była zawiesić prezesa. W ocenie obrońcy prezesa okoliczności procedowania wniosku prokuratury są co najmniej dyskusyjne.
— Sąd rozpoznał wniosek prokuratora bez obecności obrońców i umożliwienia im zajęcia stanowiska oraz bez zapoznania się z uzasadnieniem zażalenia, które wówczas jeszcze do sądu nie wpłynęło. Innymi słowy — sąd wstrzymał swoje własne postanowienie bez jakiejkolwiek nowej argumentacji prokuratora, bez prawidłowo złożonego przezeń zażalenia i bez poszanowania prawa do obrony — mówi mecenas Jolanta Turczynowicz- Kieryłło.
Szybka decyzja
Prokuratura twierdzi, że rano 14 czerwca wysłała do sądu faksem wniosek o wstrzymanie wykonania postanowienia, w którym zapowiedziała, że zażalenie wyśle jeszcze tego samego dnia. Mniej więcej po godzinie wysłała faksem zażalenie.
— Dopiero po tym jak sąd otrzymał zażalenie — tylko petitum, wydał postanowienie o wstrzymaniu wykonania postanowienia. Uzasadnienie zażalenia zostało wysłane do sądu faksem około południa, a oryginał uzasadnienia wraz z aktami wpłynęły po południu — mówi Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Twierdzi, że sam wniosek posiadał oddzielne uzasadnienie.
— Rozpoznając wniosek o wstrzymanie wykonania orzeczenia, sąd dysponował zażaleniem prokuratury bez uzasadnienia, które i tak kierowane jest do sądu odwoławczego. Sam wniosek o wstrzymanie wykonania orzeczenia posiadał oddzielne uzasadnienie, co było istotne z punktu widzenia procedowania sądu w tym zakresie — wstrzymania wykonania orzeczenia — informuje rzecznik prokuratury.
Obrońcy szefa Sygnity twierdzą, że wniosek miał jedynie bardzo lakoniczne uzasadnienie.
Charakter postępowania
Jak sędzia Wioletta Bąkowska- -Ładna uzasadniła postanowienie o de facto wydłużeniu aresztu już o kolejne dwa tygodnie? „Wniosek oskarżyciela publicznego w zakresie wstrzymania wykonalności pkt. 2 zaskarżonego postanowienia do czasu rozpoznania zażalenia przez sąd odwoławczy jest zasadny, biorąc pod uwagę charakter tego postępowania” — to pełna treść uzasadnienia decyzji sądu.
— Wstrzymanie wykonania postanowienia w części dotyczącej kaucji de facto oznaczało dalsze pozbawienie prezesa wolności. W takim przypadku powinny być zachowane gwarancje procesowe wynikające z art. 5 i 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz co najmniej art.6 Kpk, czyli zapewnienie możliwości obrony i ustosunkowania się do argumentacji prokuratora — mówi Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.
Rzecznik prokuratury informuje, że z jej e strony wszystkie procedury zostały zachowane.
— Decyzje co do przebiegu posiedzenia i jego uczestników podejmuje sąd — ucina rzecznik.
Do czasu zamknięcia tego wydania „PB” nie utrzymaliśmy odpowiedzi od warszawskiego sądu.