Sami na emeryturę nie odkładamy

Grzegorz Nawacki
opublikowano: 2007-03-26 00:00

Każdemu marzą się podróże na emeryturze. Jednak niewiele robimy, by to marzenie mogło się ziścić.

Każdemu marzą się podróże na emeryturze. Jednak niewiele robimy, by to marzenie mogło się ziścić.

Nasi emeryci z zazdrością słuchają o rówieśnikach z Europy Zachodniej, którym dochody na starość pozwalają na podróżowanie po świecie.

— Nie zapominajmy, że ci, którym zazdrościmy, żyją w bogatych społeczeństwach i mieli możliwość oszczędzać przez wiele lat. My dopiero zaczynamy — mówi prof. Marek Góra.

Jednak prawda jest taka, że wysokich dochodów na starość nie zawdzięczają oni publicznej części systemu emerytalnego, ale dodatkowym oszczędnościom, czyli naszemu III filarowi. Jak pokazują dane, w niektórych krajach Europy w dobrowolnym systemie oszczędza nawet 90 proc. pracujących. Jeśli firma chce mieć najlepszych pracowników, musi im oferować program emerytalny. A u nas? Z 13,1 mln pracujących (dane GUS) jedynie 840 tys. osób założyło indywidualne konto emerytalne. Jeszcze gorzej wypada statystyka dla firm: z 3,6 mln działających w Polsce tylko 1098 utworzyło pracowniczy program emerytalny.

Jeśli to się nie zmieni, zastrzyk do emerytury z innego źródła dostaną nieliczni. Reszta skazana będzie na emeryturę z dwóch filarów, która wedle prognoz wysoka nie będzie.

— Nasze oszczędności na obu indywidualnych kontach emerytalnych zarządzanych przez ZUS i PTE stanowią na razie nasze największe zasoby emerytalne — zauważa prof. Marek Góra.

Jednak eksperci pocieszają, że z III filarem w Polsce może wcale nie być tak źle.

— Być może pozostali oszczędzają w innej formie. W mojej opinii III filara nie powinno się klasyfikować poprzez katalog produktów. Taką funkcję pełnić może wszystko, czego celem jest oszczędzanie na emeryturę. Choćby inwestycja w mieszkanie, z którego potem będziemy czerpać dochód wynajmując go — dodaje prof. Marek Góra.