Przetarg na samoloty dla rządu będzie ograniczony tylko dla tych producentów, których wskaże strona kupująca. Z tego powodu zainteresowani obiecują dziś dobrowolny offset w krajowych zakładach lotniczych. Wtajemniczeni twierdzą, że wszystkie karty zostały już rozdane.
Wbrew wcześniejszym doniesieniom producenci zainteresowani sprzedażą do Polski samolotów dla VIP-ów ciągle czekają na zaproszenie do przetargu. Żaden z wymienianych wcześniej „pewniaków”: francuski Dassault Aviation (z samolotem Falcon), kanadyjski Bombardier Aerospace (Challenger 604 lub Global 5000) ani amerykański Gulfstream (GIVSP lub G-V) oficjalnie nie został poproszony o złożenie oferty.
To z pewnością korzystna sytuacja dla koncernu Boeing, którego zabrakło wśród najczęściej wymienianych firm. Firma nadal liczy na zaproszenie i stara się o ten kontrakt. Zainteresowani twierdzą, że zgodnie z obietnicami urzędników Kancelarii Prezesa Rady Ministrów konkurs miał się rozpocząć jeszcze w sierpniu.
— Cały czas prowadzimy rozmowy z rządem, ale oficjalnego zaproszenia nie dostaliśmy — mówi Serge Rigaux, szef sprzedaży z Dassault Aviation.
Nadal nie określono konkretnych wymagań polskiego rządu. Mówi się, że potrzeba nam co najmniej sześciu nowych samolotów, wartych około 240 mln USD (1 mld zł).
— Trudno określić cenę jednego samolotu, bo nadal nie wiadomo, jakie ma mieć parametry — przekonuje Mirosław Szeleziński, prezes polskiej spółki grupy Bombardier.
— Boeing już w lipcu przedstawił ofertę polskiej stronie i myślę, że może zaoferować cenę 180-190 mln USD i to nie tylko za samoloty, ale również szkolenia personelu i serwis — zachwala Piotr Czarnowski, przedstawiciel Boeinga.
Żeby wzmocnić pozycję przetargową producenci obiecują dobrowolny i nieprzymuszony offset w polskich fabrykach zbrojeniowych. Zapewniają o tym Dassault i Bombardier. Boeing podkreśla, że od dawna kooperuje z fabryką w Mielcu.
Rywalizacja o kontrakt na samolot dla VIP-ów rozgrywa się w cieniu wielkiego przetargu na samolot wielozadaniowy dla polskiej armii. Wtajemniczeni twierdzą, że kontrakt na sprzęt cywilny będzie nagrodą pocieszenia dla jednej z firm, które odpadną w przetargu na samoloty bojowe.
— Przetarg na sprzęt cywilny zostanie rozstrzygnięty nie wcześniej niż na zakup samolotów bojowych. Jeśli armia kupi amerykańskie F-16, a takie słychać opinie, to samoloty rządowe sprzedadzą do Polski Francuzi. Zaś Szwedzi, którzy razem z Anglikami oferują wojskowego Gripena, mają dostać kontrakt na dostawę sprzętu artyleryjskiego — mówi nasz anonimowy rozmówca.