Sejm lekceważy Totalizator

Dawid Tokarz
opublikowano: 2002-09-27 00:00

Prace nad nowelizacją ustawy o grach losowych ponownie budzą duże kontrowersje. Na posiedzenie sejmowej podkomisji nie zaproszono przedstawicieli spółek Skarbu Państwa, m. in. Totalizatora Sportowego. Pojawiły się natomiast osoby znane z działań lobbingowych na rzecz ich konkurentów.

Nowelizacja ustawy o grach losowych, nad którą pracuje Sejm, ma w kluczowy sposób wpłynąć na kształt hazardu w Polsce. Obecnie projektem zajmuje się podkomisja nadzwyczajna ds. finansów i ubezpieczeń, której posiedzenie odbyło się w środę.

— Nasi przedstawiciele nie dostali zaproszeń na posiedzenie podkomisji. Nie mogliśmy więc przedstawić postulatów — twierdzą związkowcy z Solidarności i OPZZ, dwóch związków działających w Totalizatorze Sportowym.

Mirosław Roguski, prezes TS, także jest zaskoczony trybem pracy nad nowelizacją.

— Dziwne, że nie zaproszono nas, największej firmy w branży, w dodatku kontrolowanej przez Skarb Państwa, na posiedzenie podkomisji — uważa prezes Roguski.

Tymczasem — według naszych informacji — na sali lub w kuluarach sejmowych byli obecni m.in. Zbigniew Benbenek, prezes Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych, prowadzących kasyna, oraz Tomasz Chalimoniuk i Sławomir Sykucki, pracujący dla amerykańskiej firmy PGS, która chce w Polsce prowadzić wideoloterie.

— Postanowiliśmy nikogo oficjalnie nie zapraszać na posiedzenie komisji. Ludzie, którzy nie byli posłami, a byli obecni na sali, pełnili jedynie funkcję obserwatorów bez prawa głosu — mówi Jan Kubik, przewodniczący podkomisji.

Każda nowelizacja ustawy o grach losowych wzbudza dużo emocji. Rynek hazardu jest powszechnie uznawany za taki, w którym bardzo aktywnie prowadzone są działania lobbingowe. Obecna nowelizacja zakłada zalegalizowanie dwóch rodzajów hazardu — wideoloterii oraz tzw. automatów o niskich wygranych.

Ze stanowisk, które związkowcy TS przesłali do Sejmu, wynika, że postulują oni obłożenie wideoloterii niższym podatkiem niż proponuje Ministerstwo Finansów (resort chce, by było to 45 proc.).

Jeśli chodzi o automaty o niskich wygranych, pracownicy TS chcą, by obłożyć je podatkiem innym niż ryczałtowy. Projekt rządowy zakłada, że właściciele takich automatów będą płacić miesięcznie 200 EUR (800 zł) od jednego automatu. To, zdaniem związkowców, może prowadzić do nadużyć i prania brudnych pieniędzy.