Sielanka

Karolina Guzińska
opublikowano: 2004-01-09 00:00

Półtora wieku temu Zermatt był wioską z typowymi dla kantonu Wallis domami o dwuspadowych dachach.

Pierwszy hotel Mont Cervie (później: Monte Rosa) — z miejscami dla trzech osób! — otworzył tu pewien chirurg w 1838 roku. Dziś Zermatt może zakwaterować 14 tys. gości w 116 hotelach i 1800 apartamentach. Ten ośrodek sportów zimowych — zamieszkany przez 5,5 tys. ludzi — leży na wysokości 1620 m. Otoczony lodowcami i 38 czterotysięcznikami — wśród nich króluje Matterhorn (4478 m) — znany jest z sąsiedztwa tej majestatycznej góry.

Zermatt to jedna z 11 szwajcarskich miejscowości, tworzących stowarzyszenie gmin wolnych od ruchu samochodowego. Auta zostawia się na parkingach w Täsch, około 5 km od Zermatt (7,5 CHF za dzień). Warto zatem przyjechać pociągiem — Zermatt to ostatnia stacja panoramicznego ekspresu lodowcowego: Glacier-Express, jadącego z St. Moritz. W miasteczku chodzi się piechotą lub korzysta z elektrycznych autobusów (dla posiadaczy karnetów narciarskich — przejazd darmo). Kursują też elektryczne taksówki i bryczki. W sklepach sportowych da się wypożyczyć rower.

— W 1972 r., w referendum mieszkańcy wioski nie zgodzili się na budowę drogi między Täsch i Zermatt. Bali się zanieczyszczeń środowiska, no i względy bezpieczeństwa... Mają tylko drogę techniczną dla straży pożarnej czy pogotowia — opowiada Adriana Czupryn z ambasady Szwajcarii w Warszawie.

Uruchomiono za to (w 1979 r.) najwyżej położoną w Europie kolejkę kablową — na Klein Matterhorn (3810 m n.p.m.). Na szczycie podziwia się pałac lodowcowy, gdzie w podświetlonej jaskini eksponowane są rzeźby z lodu.

— Matterhorn fascynuje. Jako pierwszy zdobył go Anglik Edward Whymper w towarzystwie przewodników: 14 lipca 1865 roku. Szczyt nadal przyciąga wspinaczy. Na cmentarzyku przy kościele ustawiono tablice z nazwiskami tych, którzy zginęli. Wśród nich jest też młody wspinacz z Polski. I cytat z Mickiewicza... — wspomina Adriana Czupryn.

W Zermatt są również ekskluzywne hotele, a przy Bannhof- strasse tłoczą się sklepy i butiki z zegarkami i biżuterią. Jak w Zurychu!

— A jednak kurort zachował idylliczny charakter. Buduje się w dawnym stylu! Możni tego świata pokazują się bez ochroniarzy — nawet koronowane głowy! Nie ścigają ich tu paparazzi. Szwajcarów nie interesuje, kto jest kim. Ważne, żeby płacił! — mówi Adriana Czupryn.