Niemiecki guru biznesu radzi, jak przetrwać
Firmy niech zmniejszą produkcję, a rządy europejskie niech dopłacą do sprzedaży aut — zaleca profesor Hermann Simon.
Ani ministrowie finansów, ani prezesi banków centralnych nie pojmują w pełni obecnej sytuacji. Co gorsza, współcześni ekonomiści również nie rozumieją gospodarki, którą postrzegają jako zbiór wzorów matematycznych, do których wystarczy podstawić dane z ostatnich 10 lat. Tak uważa Hermann Simon, jeden z najbardziej wpływowych doradców biznesowych w krajach niemieckojęzycznych.
— Dlatego nikt naprawdę nie wie, jak rozwinie się obecny kryzys. Ja także — dodaje guru biznesu.
Za dużo pompują
Hermann Simon, założyciel firmy konsultingowej Simon-Kucher Partners, wyspecjalizowanej w zarządzaniu cenami, przewiduje, że po krótkim okresie deflacji ceny skoczą.
— To oczywiste, bo rządy wpompowują teraz masę pieniędzy w gospodarkę — twierdzi Hermann Simon.
Przyczynę kryzysu upatruje właśnie w tym, że od kilkudziesięciu lat rząd USA stosował tę metodę, przez co wartość dolara od lat 70. spadła już o 85 proc.
— Przedtem dolar był silny, bo miał zabezpieczenie w złocie. W 1970 r. to się zmieniło. Od tego czasu dolar stracił 96 proc. wartości w stosunku do złota, 77 proc. do franka szwajcarskiego i 80 proc. do kanapki z McDonald’sa — wylicza profesor Simon.
5 tys. EUR za samochód
Mimo to także on uważa, że rządy państw europejskich powinny teraz wpompować w swoje gospodarki sporo pieniędzy. Na przykład w branżę motoryzacyjną.
— Rząd Niemiec zastanawia się, czy pomóc Oplowi. Moim zdaniem, nie można pomagać tylko jednej firmie z branży. Dlatego proponuję, by do każdego sprzedanego samochodu rząd dopłacał dilerom 5 tys. EUR. To będzie zachęta do zakupu i wówczas sprzedaż odbije, choć w październiku spadła o 30 proc. — uważa Hermann Simon.
Jego zdaniem, podobne metody powinny zastosować równocześnie inne europejskie państwa, dostosowując kwotę dopłaty do stopnia spowolnienia na rynku.
Do klienta
Dopłaty nie pomogą jednak w dłuższej perspektywie. Dlatego producenci dóbr trwałych muszą ciąć produkcję.
— Lepiej zmniejszyć wydajność niż obniżać ceny. Rozumie to doskonale branża stalowa, ale absolutnie nie pojmują producenci telewizorów. Ludzie przestają kupować nie dlatego, że cena jest za wysoka, ale dlatego, że boją się o przyszłość i wolą odłożyć pieniądze na czarną godzinę. Dlatego radzimy swoim klientom, by zaakceptowali spadek produkcji o 20 proc., bo to lepsze od cięcia cen o jedną piątą — mówi szef Simon-Kucher Partners.
Ale na przykład producentowi luksusowych łodzi jego firma poradziła, by wprowadził promocję: sześć łodzi w cenie pięciu.
— Zachęcamy też firmy, by podwyższyły poziom usług. W ostatnich latach wszyscy koncentrowali się na produkcji zaniedbując klienta. Teraz można ludzi z firmy przenieść do działu sprzedaży. Producentowi łodzi doradziliśmy, by wziął udział w targach, np. w Dubaju, bo tam nadal są pieniądze — mówi profesor Simon.
Wierzy, że nawet w ciężkich czasach można tworzyć nowe firmy. Tak jak Georg Kofler, były prezes płatnej telewizji Premiere. Założył on Kofler Energy, firmę, która oferuje przedsiębiorstwom i osobom prywatnym obniżenie kosztów energii o 10 proc. Spółka na własny koszt wymienia ocieplenie, instalacje itd. Jej zyski to dodatkowe oszczędności na energii, uzyskane dzięki inwestycji.
— Kofler bazuje na strachu związanym z rosnącymi kosztami energii i niechęci do inwestowania własnych pie- niędzy. Zobaczymy, jak mu pójdzie — mówi się Hermann Simon.
Guru zarządzania
Hermann Simon to ekspert od marketingu, cen i budowy strategii. W krajach niemieckojęzycznych jednego z najbardziej wpływowych specjalistów od zarządzania. Wykładał m.in. na uniwersytetach w Moguncji, Stanford, w Harvard Business School, London Business School i Massachusetts Institute of Technology. Założyciel i prezes firmy konsultingowej Simon-Kucher Partners, autor ponad 30 książek, m.in. "Tajemniczy mistrzowie".
Rady Hermanna Simona dla branż
Te firmy stracą...
Motoryzacja: Zmniejszenie produkcji zamiast obniżek cen. Rządy nie powinny pomagać firmom, lecz zachęcić do kupowania aut.
Stalowa: Już zmniejszyła produkcję, i to jest dobre rozwiązanie.
Elektroniczna: Producenci telewizorów powinni również ciąć produkcję, ale raczej pójdą na wyniszczającą wojnę cenową.
AGD: Konieczne zmniejszenie produkcji.
Żywnościowa: Niepotrzebne są ograniczenia. Producenci żywności mają się nieźle i najmniej odczują kryzys.
Meblarska: Konieczne cięcia produkcji. Niewiele firm ma znaną markę. O ich słabości świadczy IKEA, która ma świetne wyniki.
...te zyskają...
Sieci kin: Wyjście do kina jest tańsze niż do restauracji, więc jest szansa na zwiększenie zysków.
Sklepy dla majsterkowiczów: Ludzie oszczędzają i zamiast zatrudniać specjalistów, starają się wiele rzeczy w domu wykonać samodzielnie.
Koleje: W Niemczech już jest boom na ten środek transportu ze względu na wciąż wysokie ceny paliw.
Alternatywna energia: W dłuższym terminie wszystkie firmy związane z alternatywną energią będą zyskiwać.
...część zyska, część straci
Turystyka: Tu sytuacja nie jest jednoznaczna: spadnie zainteresowanie drogimi, egzotycznymi wycieczkami, więc stracą touroperatorzy wyspecjalizowani w tym segmencie, ale zyska agroturystyka.
Małgorzata Grzegorczyk