Sklepowe słodycze na cenzurowanym

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2015-09-28 22:00

Wycofywanie łakoci ze stref przy kasach to nie walka o zdrowie, lecz o pozbycie się konkurencji — twierdzi branża

Do lutego przyszłego roku z sieci Morrisons w Wielkiej Brytanii znikną słodycze przy kasach — ich miejsce zajmą zdrowe przekąski, wśród nich owoce i woda. Tym samym dołączy ona do wielu innych działających na Wyspach, m.in. sieci Lidl, Tesco, Aldi i Sainsbury’s. David Potts, prezes Morrisons, tłumaczy, że jest to odpowiedź na potrzeby konsumentów, w szczególności rodziców, których dzieci męczyły o zakup słodyczy wyłożonych przy kasach.

Zepsuty biznes

Sieć podkreśla, że ogranicza zawartość soli i słodyczy w sprzedawanych produktach, i zapewnia, że robi, co może, by „pomóc konsumentom wybierać zdrowszą żywność”.

— Deklaracja tego typu jest wprost dyskryminacją niektórych produktów i jest niezgodna z prawem. Nie ma jedzenia zdrowego i niezdrowego — wszystkie produkty dopuszczone do obrotu nie mogą szkodzić zdrowiu, a zawartość cukru w niektórych tzw. zdrowszych produktach nieraz przekracza tę w słodyczach — uważa Marek Przeździak, prezes Polbisco Polskiego Stowarzyszenia Producentów Wyrobów Czekoladowych i Cukierniczych. Przyznaje, że zmiany przy kasach psują biznes producentom słodyczy. Widzi tu jednak drugie dno.

— Obawiamy się, że to nie jest kwestia troski o czyjekolwiek zdrowie, ale działań konkurencji — producentów różnego rodzaju przekąsek, która pod płaszczykiemwalki z otyłością wypiera z tego miejsca producentów słodyczy. Strefa kas to jedno z najbardziej atrakcyjnych miejsc dla produktów impulsowych, więc nie dziwi walka o nią — mówi Marek Przeździak.

Brak edukacji

Choć działające w Polsce sieci akcji antysłodyczowych w takiej skali jak Brytyjczycy nie prowadzą, w kilku z nich w ramach „odpowiedzialności społecznej biznesu” prowadzone są akcje wspierające zdrowe żywienie najmłodszych.

— Produkty dostępne na regałach przykasowych to zwykle takie, o których przypominamy sobie dopiero pod koniec zakupów — dlatego na półkach przy kasach znajdziemy baterie, gumy do żucia, napoje i drobne słodycze czy nawet szczoteczki do zębów. Obecnie nie przewidujemy zmian w tym zakresie, choć — jak zawsze — wszystko, co dotyczy oferty, zależy od opinii naszych klientów — mówi Michał Sikora, rzecznik Tesco.

Sieć podkreśla jednak, że w ramach projektu „Tesco dla szkół” próbuje kreować właściwe nawyki żywieniowe wśród dzieci. Z tym jest, niestety, trudno, bo jak wskazują przeprowadzone przez Tesco badania, ulubionymi potrawami najmłodszych są pizza i czekolada, a przy wyborze produktów kierują się przede wszystkim ich marką, a nie składem. W hipermarketach Carrefour tymczasem w tym roku uruchomiono „kasy rodzinne”, przy których nie eksponuje się słodyczy i słodzonych napojów. Nawet sieci dyskontowe eksperymentują z innym ustawieniem produktów przy kasie. Ostatecznie wszystko zależy jednak od tego, co klient będzie chciał kupić.

— Testujemy różne ustawienia licznych zdrowych produktów, które oferujemy w sklepach naszej sieci. Przy strefie kas często eksponowane są takie produkty, jak woda mineralna, soki, orzechy, suszone owoce i żurawina. W sklepach można znaleźć też wiele zdrowych przekąsek dla dzieci w wieku szkolnym, które z powodzeniem mogą zastąpić chipsy i słodycze — mówi Anna Biskup z Lidla.

Rugowanie słodyczy

O usunięcie niezdrowego jedzenia ze stref kasowych walczą od lat na Wyspach organizacje pozarządowe we wspólnej kampanii — Junk Free Checkouts. To tylko jedna z wielu inicjatyw, które widać w Europie. O „odpowiedzialne działania marketingowe” apelowało niedawno Caobisco, organizacja zrzeszająca producentów wyrobów czekoladowych i ciastek z Europy. Zgodnie z jej rekomendacjami branża słodyczy nie powinna kierować reklamy swoich produktów (w telewizji, prasie, internecie) bezpośrednio do dzieci poniżej 12. roku życia i nie angażować się w jakiekolwiek działania komunikacyjne w szkołach podstawowych. Pod tymi zasadami podpisali się światowi giganci — m.in. Mondelez, Nestle, Ferrero czy Mars. Popiera je również Polbisco, które twierdzi, że tego typu samoregulację podpisało już wiele lat temu.

— Podpisaliśmy kodeks etyki reklamy, w którym zobowiązaliśmy się do niekierowania przekazów reklamowych słodyczy do dzieci poniżej 12. roku życia. Nasze firmy zobowiązały się też do nieprowadzenia działań np. w szkołach podstawowych — handlowcy producentów tam nie docierają. Oczywiście nie mamy wpływu na to, co prowadzący sklepik kupi np. w hurtowni — zaznacza Marek Przeździak.

W Polsce od września w szkolnych sklepikach obowiązuje menu ograniczone ustawą. Spożywcy, przynajmniej niektórzy, głośno protestowali przy wielu jej zapisach, a od początku roku szkolnego słychać o kwitnącej „szarej strefie drożdżówkowej”, organizowanej przez samych uczniów. O sprawie pisała m.in. lubelska „Gazeta Wyborcza”. © Ⓟ