Złoto, które drożeje od zeszłego tygodnia, prawdopodobnie utrzyma się w trendzie wzrostowym. W piątek uncja kruszca osiągnęła najwyższą cenę od początku czerwca, momentami przekraczając 677 USD, podczas gdy jeszcze w zeszłym tygodniu płacono 660 USD. Przyczyn należy upatrywać w sytuacji na rynku dolara, który jest negatywnie skorelowany ze złotem. Kurs EUR/USD osiągnął w czwartek 1,3832, co jest rekordem wszech czasów tej pary. Niewiele zmieniły nawet wyższe dane na temat inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych. Tylko na moment powstrzymały one wzrost cen złota.
Od 2000 r. cena złota się podwoiła, podczas gdy dolar stracił ponad 25 proc. swojej wartości w porównaniu z najważniejszymi walutami na świecie (w tym euro i jenem). W tym roku złoto podrożało o 5,7 proc.; dolar w tym samym okresie stracił 4,5 proc. do euro.
Osłabienie się dolara wiąże się też z przemówieniem Bena Bernanke, szefa Banku Federalnego USA, przed Kongresem Stanów Zjednoczonych. Bernanke zaznaczył, że gospodarka amerykańska ma się dobrze, a w 2008 r. ma nawet przyspieszyć. Zwrócił jednak uwagę na rynek nieruchomości, którego kondycja jest w gorszym stanie, niż pierwotnie zakładano. Takie informacje nie rokują najlepiej walucie amerykańskiej, co przekłada się na większy sentyment inwestorów do złota.
Od strony technicznej złoto znajduje się w trendzie wzrostowym od końca czerwca. Dalsze osłabienie USD wpłynie korzystnie na cenę tego surowca. Jedynie bardziej stanowcza polityka monetarna Banku Federalnego w USA, czyli podwyżka stóp procentowych, może zahamować ten wzrost. Jeżeli dolar będzie spadał, możemy być świadkami wzrostu cen złota do kwietniowych szczytów na poziomie 693 USD za uncję.