Slalom do wolnego prądu

Barbara Warpechowska
opublikowano: 2017-05-18 22:00
zaktualizowano: 2017-05-18 19:22

Energetyka: Rośnie temperatura sporu o pakiet zimowy. Wpłynie on na przyszłość polskiej gospodarki

Dokument noszący oficjalną nazwę „Czysta energia dla Europy i Europejczyków” to propozycje nowych regulacji dotyczących rynku energii, które przedstawiono pod koniec listopada 2016 r. Komisja Europejska zaproponowała rozwiązania, które pozwolą utrzymać konkurencyjność UE w czasach, gdy przejście na czystą energię zmienia obraz światowej energetyki. Projekty wniosków ustawodawczych obejmują strukturę rynku energii elektrycznej, bezpieczeństwo dostaw i zasady zarządzania na potrzeby unii energetycznej oraz energii ze źródeł odnawialnych.

POPYT:
POPYT:
Zapotrzebowanie na energię na świecie wzrośnie o jedną trzecią do 2040 r., z czego ponad połowa przypadnie na Chiny i Indie, natomiast w UE popyt spadnie. W 2012 r. udział UE w globalnym popycie energetycznym stanowił tylko 20 proc., a do 2040 r. ma spaść o 8 proc. — mówił w Katowicach Maroš Šefčovič, wiceprzewodniczący KE odpowiedzialny za unię energetyczną.
ARC

Najważniejsza efektywność

Propozycjom Brukseli przyświecają trzy główne cele: efektywność energetyczna jako priorytet, osiągnięcie pozycji lidera dla energii odnawialnej i uczciwe traktowanie konsumentów.

— Pakiet przyczyni się do przyśpieszenia przejścia na czystą energię przez modernizację europejskiej gospodarki. Dotyczy wszystkich sektorów, m.in. badań i innowacji, budownictwa, przemysłu, transportu oraz finansów. Da wszystkim obywatelom Unii i europejskim przedsiębiorstwom środki, które pozwolą im odnieść jak największe korzyści z przejścia na czystą energię — wielokrotnie podkreślał Maroš Šefčovič, wiceprzewodniczący KE odpowiedzialny za unię energetyczną. Ostatnio mówił o tym także podczas IX Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Żółta kartka

Negocjacje ujawniają spore różnice między Brukselą a Polską. PiS, PO, PSL, Kukiz i Nowoczesna razem bronią polskiego węgla. Dawno nie było takiej zgodności na Wiejskiej. Polski parlament uruchomił procedurę tzw. żółtej kartki wobec rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady Europy w sprawie rynku energii elektrycznej, czyli pakietu zimowego. W ubiegłym tygodniu 410 posłów zagłosowało za uchwałą, która zarzuca propozycjom Brukseli niezgodność z zasadami ustroju Unii Europejskiej.

Przeciwko było dwóch, jeden wstrzymał się od głosu, a 46 było nieobecnych. Za niezgodne z zasadą pomocniczości uznano zapisy zakazujące wsparcia z publicznych pieniędzy budowy bloków emitujących więcej niż 550 kg CO 2/MWh. W pewnym uproszczeniu zasada pomocniczości, polega na tym, że Unia nie wchodzi w sprawy, z którymi kraje poradziłyby sobie bez jej pomocy. Wcześniej, jeszcze w grudniu, przeciwko propozycji Brukseli w europarlamencie głosowali wszyscy polscy europosłowie.

Limit CO 2

— W pakiecie zimowym jest wiele propozycji możliwych do przyjęcia, jednak dla Polski nie do zaakceptowania jest przede wszystkim proponowany limit emisyjny CO 2 — mówił wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski w Katowicach. Jego wysokość — 550 g na kWh — oznacza, że przy obecnej technice nie osiągną go nawet nowoczesne bloki węglowe budowane w Kozienicach i Opolu. W ocenie prof. Konrada Świrskiego z Politechniki Warszawskiej nie ma szans na emisję CO 2 poniżej tej wartości (realnie zwykle najniższa wartość to 680-720 g/kWh), a więc należy stosować CCS (Carbon Capture and Storage — wychwytywanie CO 2 ze spalin), co pogarsza warunki ekonomiczne.

Limit emisyjny CO 2 spełniają elektrownie gazowe w układach parowo-gazowych i nowych turbinach gazowych. Prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej Grzegorz Wiśniewski sądzi, że zapis o limicie wywołaliśmy sami, bo wcześniej nie pojawiał się oficjalnie w dokumentach Unii Europejskiej. Dlaczego?

— Chodzi o polski projekt rynku mocy, czyli energię dotowaną przez państwo, która miałaby stanowić rezerwę w razie zakłóceń w dostawach. Polska chce oprzeć rynek mocy na blokach węglowych, czyli źródłach o najniższej elastyczności — wyjaśnia Grzegorz Wiśniewski. Przyznał to Grzegorz Tobiszowski. Polski rząd przygotowywał analizy, wyliczenia, które dotyczyły m.in. zgazowania węgla. Kiedy jednak rozpoczęły się właściwie rozmowy, nagle pojawił się zapis o 550 g/kWh.

Wiceminister ma też zastrzeżenia do sposobu procedowania. Według niego liczący 1,6 tys. stron (w dziewięciu tomach) skomplikowany dokument jest nie do przyjęcia. Ile osób go przeczyta? Zachęca wszystkie środowiska, m.in. naukowców i związkowców, do poparcia polskiego stanowiska i przedstawiania argumentów na arenie międzynarodowej. W Polsce z węgla pochodzi około 84 proc. prądu, a w sektorze pracuje 90 tys. osób.

Dlatego rząd powołuje się na traktaty unijne, które mówią, że każdy kraj ma swobodę decydowania, z czego chce produkować prąd. A nowe prawo może tę regułę naruszać. I rząd szuka sojuszników. Koncerny energetyczne i operator PSE akcentują, że wzrost zapotrzebowania na energię będzie wynosił co najmniej 1,5 proc. rocznie i że jej zabraknie. Nie chcą dostrzec zjawiska decouplingu, oznaczającego, że PKB i zużycie energii straciły korelację.

Polski Komitet Energii Elektrycznej (PKEE), który zrzesza największe kontrolowane przez skarb państwa spółki energetyczne, ostrzega, że zakaz wspierania węgla zwiększy uzależnienie Europy od importowanego z Rosji gazu, który zastąpiłby w Polsce węgiel. Nagtomiast Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii, finansowanego przez Europejską Fundację Klimatyczną, uważa, że pakiet zimowy to propozycja reform, które są w Europie potrzebne i długo oczekiwane. Większość powinna być wprowadzona, by naprawić rynek energii, który nie działa dobrze.

— Ograniczenie emisyjności do 550 g/ kWh w mechanizmie mocy, o którym tyle się dyskutuje, ma mniejsze znaczenie. W obecnej sytuacji sektora energetycznego wobec potrzeby dywersyfikacji źródeł wytwarzania i posiadania mniejszych i bardziej elastycznych jednostek trudno sobie wyobrazić wielki plan wsparcia budowy jednostek węglowych, za który miałby zapłacić Kowalski. Zwłaszcza wobec dyskusji o przyszłości polskiego górnictwa — mówiła dla portalu BiznesAlert.pl.

Lepszy wróbel w garści

Zdaniem Joanny Maćkowiak-Pandery decydentom trudno określić kierunek rozwoju energetyki, więc na wszelki wypadek chcą zostawić wszystkie opcje otwarte, ale w tej sytuacji uciekają ważniejsze tematy — na przykład nowy podział stref cenowych.

To o tym w kontekście pakietu zimowego dyskutuje się np. w Czechach, w Niemczech i we Francji. Nowy układ stref i metodyka ich wyznaczania będą miały wpływ na konkurencyjność krajowych (obecnie) rynków energii elektrycznej. W Katowicach Maroš Šefčovič oceniał, że do końca obecnej kadencji KE Unia powinna przyjąć wypracowywane regulacje dotyczące rynku energii i kształtu systemu energetycznego, w powiązaniu z polityką klimatyczną.

— Możemy wykorzystać mechanizmy solidarnościowe z systemu handlu emisjami w Unii Europejskiej. Polska będzie ich wielkim beneficjentem. Podobnie będzie w przypadku Europejskiego Funduszu Inwestycji Strategicznych. Wszystkie te narzędzia służą realizacji celów unii energetycznej. Chcemy zapewnić, żeby Polacy mieli stabilne i możliwe do opłacenia dostawy energii — powiedział. Kiedy nowe unijne prawo mogłoby wejść w życie? Nie wiadomo. Negocjacje jeszcze potrwają. Rząd jednak woli nie czekać. W poniedziałek (15 maja 2017 r.) minister energii skierował projekt ustawy o subsydiach węglowych pod obrady Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. Mogłaby zacząć obowiązywać od przyszłego roku.

Procedura

W ramach procedury żółtej kartki każdy parlament narodowy lub każda izba może przesłać przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, Rady i Komisji — w terminie ośmiu tygodni od przekazania parlamentom projektu aktu ustawodawczego w językach urzędowych — uzasadnioną opinię w sprawie jego niezgodności z zasadą pomocniczości. Każdemu parlamentowi przysługują dwa głosy (w przypadku parlamentów dwuizbowych każda izba ma jeden głos).