To spełnienie wszystkich marzeń pilota — powiedział Jack Weddell, który 9 lutego 1969 r. pierwszy poprowadził boeinga 747 w przestworza.
Jumbo jet, bo tak nazwano największy wówczas samolot pasażerski świata, spełniał jednak nie tylko marzenie pilotów. Także linii lotniczych, bo pozwalał obniżyć koszt przewozów i spowodował rewolucję w lotnictwie cywilnym.
Narodziny giganta
W połowie lat 60. Boeing był uznanym producentem maszyn pasażerskich. Znany wcześniej z ciężkich bombowców (od B-17, przez B-29, aż po używane do dziś B-52) podbił rynek odrzutowym Boeingiem 707 — jednym z najlepiej sprzedawanych samolotów pasażerskich w historii lotnictwa.
Wiosną 1965 r. szef linii PanAm Juan Trippe zapytał Boeinga o możliwość produkcji powiększonej wersji 707. Później podbił stawkę: nowa maszyna miałaby przewozić jednorazowo 400 pasażerów na odległość co najmniej 5 tys. km. Szef Boeinga, legendarny William Allen, zadzwonił do Trippe’a. Gdy upewnił się, że tamten mówił poważnie, powiedział OK. Do grudnia panowie ustalali szcze- góły techniczne, a w kwietniu 1966 r. podpisali kontrakt na 25 maszyn wartych 550 mln dolarów.
Allen postawił wszystko na jedną kartę. Fiasko projektu oznaczałoby koniec firmy. Kiedy jeden ze zwiedzających zakład zapytał go: „Boeing ma strasznie dużo zamieszania z tym nowym samolotem. Co by pan zrobił, gdyby pierwszy model rozbił się przy starcie?”, Allen posmutniał na chwilę, po czym odpowiedział: „Wolałbym porozmawiać o czymś przyjemniejszym. Może o wojnie atomowej?”.
Praca 50 tys. ludzi przyniosła jednak efekty. 30 grudnia 1968 r. pierwszy Jumbo 001 stanął w fabrycznym hangarze. W następnym roku uzyskał wszystkie wymagane certyfikaty i 21 lutego 1970 r. jako pierwszy 747 linii PanAm przewiózł 336 pasażerów z Nowego Jorku do Londynu.
Lotnicza rewolucja
Boeing 747 okazał się symbolem lotnictwa cywilnego na kilka dziesięcioleci. Pokonał eleganckiego Concorde’a — był od niego o połowę tańszy i znacznie bardziej ekonomiczny. Dlatego jumbo jetów w różnych wersjach wyprodukowano ponad 1,5 tys. sztuk, a concordów ledwie 21. Ponaddźwiękowe concorde’y już nie latają, a jumbo jety mają się dobrze. O klasie maszyny niech świadczy to, że dopiero teraz doczekały się konkurencji w swojej kategorii w postaci Airbusa A380.
Dość wspomnieć, że słynny prezydencki Air Force One to przerobiona specjalnie na ten cel jedna z wersji 747. Użyczały swych skrzydeł promom kosmicznym — podczas testów wynosiły wahadłowce na swoim grzbiecie w przestworza, po czym promy samodzielnie lądowały lotem ślizgowym.
Po 37 latach służby woziły już chyba wszystko. Kiedy trzy lata temu izraelski towarowy 747 przywiózł dwa słonie do warszawskiego zoo, wszyscy podziwiali słonie, a samolot nie wzbudził sensacji. I słusznie, bo czym można wozić słonie, jeśli nie jumbo jetem?
