Maja Goettig przez lata była rodzynkiem w świecie bankowości zdominowanym przez mężczyzn. Jako główna ekonomistka Banku BPH cieszyła się dobrą opinią, jej analizy były szeroko komentowane w mediach. Ekonomistka zasiadała i wciąż zasiada w Radzie Gospodarczej doradzającej Donaldowi Tuskowi, której przewodzi Jan Krzysztof Bielecki. Pod koniec zeszłego roku do mediów wyciekły informacje o tym, że Maja Goettig zostanie wiceministrem finansów. Sprawa miała być przesądzona. I to na tyle, że szukając nowych wyzwań, ekonomistka pod koniec lutego odeszła z Banku BPH, zostawiając dobrze płatną posadę. A potem? Kamień w wodę. O to, jak interpretować ciszę wokół przyszłej wiceminister, zapytaliśmy Ministerstwo Finansów (MF).
— Kandydatura pani Mai Goettig była rozważana — odpowiada Małgorzata Brzoza, rzecznik ministerstwa. Była. Główna zainteresowana potwierdza fakt, że niespodziewanie została na lodzie, choć sama nie używa tak zdecydowanych sformułowań.
— Do sektora publicznego szykowałam się z poczuciem misji, ale też świadomością, że polityka to inny świat. Byłam po konsultacjach ustnych z ministerstwem, ostatecznie jednak nie doszliśmy do porozumienia — przyznaje Maja Goettig.
Stołek „na gębę”
Nie jest tajemnicą, że nie każdemu podobało się, że protegowana Jana Krzysztofa Bieleckiego ma zasiąść u boku Jacka Rostowskiego. Ot, polityka. Co zadziwia, to fakt, że podobna sytuacja z udziałem menedżerów wysokiego szczebla nie byłaby możliwa w sektorze prywatnym. Tu nie wystarczy zwykle umowa „na gębę”. Prawnicy obu stron skrupulatnie negocjują każdy zapis. Standardem jest zawieranie przedwstępnych umów o pracę lub zamieszczenie odpowiednich klauzul w kontrakcie menedżerskim, które zabezpieczają kandydatów ponoszących ryzyko porzucenia dotychczasowej posady bez nowego kontraktu w ręku.
— To świetne rozwiązanie. Nie wszyscy są dżentelmenami i dotrzymują słowa. Nie ma prawnych przeszkód, by podobne mechanizmy działały w sektorze publicznym, jednak nie jest to spotykane w Polsce — podkreśla Waldemar Gujski, prawnik specjalizujący się m.in. w negocjacjachprzy zatrudnianiu pracowników wyższego szczebla. Polskie ministerstwa nie chcą prawników, klauzul, gwarancji. Dają tylko słowo, którego złamanie nic nie kosztuje.
Petru bez glejtów
Ministerialny nacisk na przyjmowanie osób niezatrudnionych w biznesie wynika m.in. z oczekiwania, że pracę dostanie osoba niezależna od biznesu. Ministerstwa kuszą menedżerów z dużych, prywatnych korporacji, by przed finałem negocjacji zadeklarować: teraz proszę złożyć wypowiedzenie w miejscu pracy.
— Taka sytuacja to absurd. W prywatnej firmie dostanie się glejt, gwarantujący pracę albo tak wysoką odprawę, że nie opłaca się danej osoby nie zatrudniać — uważa Ryszard Petru.
Dziś Petru jest partnerem w PwC. Jednak jeszcze niedawno był w sytuacji podobnej do Mai Goettig. W 2010 r. zrezygnował ze stanowiska głównego ekonomisty w BRE Banku. Wiadomo było, po co idzie — po etat członka zarządu w PKO BP. Mimo obietnic bank nie dokooptował ekonomisty do zarządu, znów zdecydowały zawirowania polityczne. A umowy wcześniejszej nie było. Były ustalenia. Znając realia polityki i biznesu, Ryszard Petru przekonuje, że strona rządowa nie zdecyduje się na przejęcie zwyczajów rekrutacji znanych z biznesu.
— Za Chiny Ludowe nikt nie dostanie takich gwarancji od instytucji publicznej — kwituje ekonomista.
Państwowe CV
Andrzej Nartowski, prezes Fundacji Polski Instytut Dyrektorów, uważa, że administracja państwowa i spółki skarbu państwa powinny podwyższać standardy do poziomu tych znanych z sektora prywatnego.
— Jednak pozostaję realistą. Gdyby w przedwstępnych umowach pojawiły się zapisy o odszkodowaniach itp., pewnie zaraz zrobiłaby się wokół tego afera, podejrzenie niegospodarności. Poszłoby zawiadomienie do NIK itp. — twierdzi Andrzej Nartowski.
Krzysztof Rybiński, kolejny ekonomista, który w swojej karierze pracował i w biznesie, i w instytucjach publicznych, uważa, że sprawa Goettig czy Petru nie stępi entuzjazmu niektórych menedżerów do podjęcia ryzyka pracy na państwowym.
— Taka praca powoduje często nawet kilkakrotny spadek zarobków, ale długoterminowo pozostaje atrakcyjna. Buduje mocne CV, daje kapitał znajomości. W efekcie przyspiesza ścieżkę kariery — zaznacza Krzysztof Rybiński.
Maja Goettig wciąż uważa, że praca w sektorze publicznym to ciekawe wyzwanie. Jednak lada tydzień zostanie oficjalnie ogłoszona główną ekonomistką w jednym z banków. Prywatnych.