Śmieciowa żyła złota

Aleksandra ŁukaszewiczAleksandra Łukaszewicz
opublikowano: 2020-12-22 20:00

Mo-Bruk zarabia na rozbrajaniu śmieciowych bomb ekologicznych. Projektów tego typu nie brakuje w Polsce.

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Jakie projekty dotyczące usuwania niebezpiecznych odpadów zrealizował MoBruk
  • W jaki sposób ubiegać się o dofinansowanie takich projektów
  • Jakie metody zagospodarowania odpadów stosuje spółka
  • Jak duży jest rynek nielegalnych składowisk odpadów w Polsce

Mo-Bruk, spółka giełdowa zajmująca się przetwarzaniem odpadów przemysłowych, zainteresował się przetargami na nielegalnie zgromadzone odpady. Dotychczas udział tego typu zleceń w jego wynikach był niewielki, ale firma spodziewa się, że w kolejnych latach mogą być dodatkowym elementem jej wzrostu.

Dotacje na przetargi

W ramach kontraktu o wartości 9,3 mln zł spółka zakończyła zagospodarowywanie 1,2 tys. ton odpadów w miejscowości Brużyczka Mała. Podobnych składowisk odpadów w Polsce nie brakuje. Mo-Bruk szacuje, że jest ich ok. 130 i spodziewa się, że samorządy będą ogłaszać kolejne przetargi dotyczące ich zagospodarowania. Dotychczas spółka zrealizowała 8 takich projektów.

– Pierwszą bombę ekologiczną zlikwidowaliśmy w Poznaniu w 2018 r. W drugiej połowie 2020 r. zrealizowaliśmy kilka kontraktów związanych z utylizacją nielegalnych odpadów z magazynów. Od kiedy samorządy otrzymują dotacje z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, częściej ogłaszają przetargi na takie projekty, ponieważ łatwiej im je sfinansować - tłumaczy Wiktor Mokrzycki, wiceprezes zarządu ds. handlowych Mo-Bruku.

Ogromna bomba ekologiczna znajduje się np. w Gorlicach. Konsorcjum Mo-Bruku i Sarpi Dąbrowa Górnicza, w ramach kontraktu opiewającego na prawie 50 mln zł, zobowiązało się usunąć i zagospodarować około 5 tys. ton zalegających tam odpadów. Prace polegające na ich odzysku lub unieszkodliwianiu mają potrwać do końca lipca 2022 r.

– Miastu zależy nie tylko na wywiezieniu, ale także skutecznym zutylizowaniu odpadów. Płatności są dokonywane po ich utylizacji - wyjaśnia Łukasz Bałajewicz, zastępca Burmistrza Miasta Gorlice.

Miasto złożyło wniosek do NFOŚiGW i uzyskało dotację w kwocie 40 mln zł, która stanowiła 80 proc. potrzebnych środków finansowych. Brakujące 20 proc. pozyskano z pożyczki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.

– Teren byłej rafinerii, na którym miasto ujawniło nielegalne składowisko niebezpiecznych odpadów, jest własnością prywatną. Miasto zgłosiło sprawę do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, policji i prokuratury, które prowadzą niezależne czynności w tej sprawie - mówi Łukasz Bałajewicz.

O dofinansowanie usunięcia i zagospodarowania niewłaściwie składowanych lub magazynowanych odpadów ze środków NFOŚiGW można ubiegać się w ramach programu "Usuwanie porzuconych odpadów". Dotacja może zostać udzielona m.in. dla przedsięwzięć realizowanych na terenach będących własnością skarbu państwa; jednostek samorządu terytorialnego z wyłączeniem nieruchomości oddanych w użytkowanie wieczyste. Na realizację programu przeznaczony został budżet w wysokości 400 mln zł.

Przede wszystkim odpady przemysłowe
Przede wszystkim odpady przemysłowe
Choć rentowność utylizacji nielegalnie zgromadzonych odpadów jest wysoka, główna działalność spółki nadal będzie skupiać się na przetwarzaniu odpadów przemysłowych - zapewnia Józef Mokrzycki, prezes Mo-Bruku.

Nie tylko chemia

Mo-Bruk zapewnia, że dzięki inwestycjom w linie do unieszkodliwiania odpadów jest w stanie zutylizować większość rodzajów odpadów powstających w Polsce. W Brużyczce Małej z 1,2 tys. ton odpadów jedynie 5 ton wyjechało poza zakłady spółki.

W pierwszych trzech kwartałach 2020 r. spółka zarobiła na poziomie EBITDA 69,8 mln zł oraz wypracowała 52,9 mln zł zysku netto. Oznacza to wzrost r/r o odpowiednio 102,3 oraz 122,2 proc. Największym segmentem biznesowym w zakresie gospodarki odpadami spółki było spalanie odpadów niebezpiecznych i medycznych.

– Panuje błędne przeświadczenie, że bomby ekologiczne to sama chemia. Na podstawie zlikwidowanych dotychczas bomb szacujemy, że jest to około 30-40 proc. pochodzących z nich odpadów. Muszą zostać spalone, ale pozostałe 60 proc. wymaga badań w celu ustalenia, w jakiej technologii zostaną przerobione - mówi Józef Mokrzycki, prezes Mo-Bruku.

Spółka zatrudnia chemików. Jeśli po organoleptycznej ocenie odpadów mają oni wątpliwości co do ich właściwości, pobierają próbki do analizy. Kierowane są one do laboratorium Mo-Bruku.

– Nasi chemicy to osoby z doświadczeniem, świadome możliwych zagrożeń. Wyznaczają nam kierunek postępowania z danymi odpadami i sposób ich zagospodarowania - tłumaczy Wiktor Mokrzycki.

Metod na zagospodarowanie odpadów jest kilka. W procesie spalania powstaje energia sprzedawana np. do rafinerii. Odpady nieorganiczne niepodlegające spalaniu zostają przetworzone na kruszywo sztuczne wykorzystywane w budownictwie drogowym. Wśród odpadów, których Mo-Bruk nie może zagospodarować, jest azbest, deponowany na składowiskach. Likwidacja bomb nie polega jedynie na posprzątaniu pojemników. Często są one nieszczelne i znajdują się na nieutwardzonym terenie, co wiąże się z ryzykiem skażenia gleby, która także musi zostać zutylizowana.

Rentowność to nie wszystko

Odpady pochodzące z nielegalnych składowisk mają wyższe ceny - adekwatne do stopnia trudności likwidacji. Mimo że utylizacja bomb ekologicznych jest bardziej rentowna, to spółka chce przeznaczać do 40 proc. swoich mocy przerobowych na ten rodzaj działalności. Pozostałe 60 proc. ma być na bieżące potrzeby zakładów przemysłowych.

– Zależy nam na rzetelnym kontakcie z firmami. Uzyskiwanie lepszej rentowności na bombach nie znaczy, że zrezygnujemy z współpracy z zakładami przemysłowymi. Odbierając tańsze odpady bezpośrednio od wytwórców znamy ich właściwości i łatwiej jest je zutylizować - tłumaczy Józef Mokrzycki.

Prezes Mo-Bruku zwraca uwagę na konieczność przyspieszenia procesu modernizacji przedsiębiorstw energetyki cieplnej (PEC) i dostosowania instalacji do współspalania frakcji palnej z odpadów komunalnych. Odpady komunalne i PEC znajdują się zazwyczaj w granicach jednej aglomeracji, co pozwala ograniczyć koszty transportu.

– Zgodnie z ustawą gminy są właścicielem powstających na ich terenie śmieci. Podobnie w ich kompetencji jest nadzór PEC-ów i to one rozstrzygają decyzje o modernizacji instalacji. Modernizacja PEC-ów to sposób na obniżenie cen za śmieci dla mieszkańców. Odpowiedzialni włodarze powinni skupić się na rozwiązaniu tego problemu - mówi Józef Mokrzycki.

Zwalczanie szarej strefy
Karol Wójcik
przewodniczący rady programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami
Nie dysponujemy danymi co do dokładnej liczby nielegalnych składowisk odpadów w Polsce, ale jak szacuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska może być ich ponad 700. Z naszej perspektywy problem nie jest trudny do zauważenia - mimo że koszty gospodarowania odpadami rosną, to na rynku pojawiają się coraz częściej oferty bardzo taniego ich zagospodarowania. Nieadekwatność wysokości tych ofert do kosztów legalnego i efektywnego środowiskowo zagospodarowania odpadów budzi obawę, że mogą one trafiać na nielegalne wysypiska. Dotyczy to w dużej mierze usług odbioru w kontenerach odpadów rozbiórkowych i budowlanych, gdzie faktura wystawiana jest za usługę sprzątania, a w rzeczywistości mamy do czynienia z nieewidencjonowanym odbiorem odpadów. Problemem jest także to, że na rynku nadal funkcjonują niektóre przedsiębiorstwa zajmujące się odbiorem odpadów, w których już nieraz wykazano nieprawidłowe funkcjonowanie. Nadal startują one w przetargach, mimo że ich działalność powinna być zawieszona.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska stara się odpowiedzieć na ten problem poprzez zaostrzenie prawa, co popieramy. Co więcej, państwo powinno wzmocnić działanie tak zwanej policji ekologicznej - służb powołanych do walki z nieprawidłowościami w zakresie gospodarowania odpadami. Od około dwóch lat w tym zakresie widzimy pozytywne zmiany, ale potrzeba nie tylko ujawniania tysięcy ton nielegalnie zdeponowanych odpadów, ale także działalności operacyjnej, która pozwoli przyłapywać przestępców w trakcie procederu.