Nastroje amerykańskich inwestorów, popsute przez poniedziałkowe dane makro, nadal są złe dzień później.
Po 90 minutach wtorkowej sesji Średnia Przemysłowa Dow Jones spadała o 0,6 proc., S&P500 tracił 1,1 proc., a Nasdaq szedł w dół o 1,6 proc. Rentowność obligacji USA o dłuższym terminie wykupu spadała, ale „dwulatek“ nadal rosła.

Po tym jak poniedziałkowy raport ISM o aktywności sektora usług obudził obawę „jastrzębiego” Fed nie pojawił się żaden sygnał, który by ją osłabił. Członkowie władz banku centralnego do 14 grudnia nie mogą się wypowiadać, a wtorkowy raport pokazujący wyraźny wzrost deficytu handlowego w październiku to negatywny sygnał dla gospodarki. Jamie Dimon, szef JP Morgan nie poprawił sytuacji ostrzegając, że inflacja może doprowadzić do recesji w USA w przyszłym roku.
Podaż przeważała w 10 z 11 głównych segmentach S&P500. Najmocniej taniały akcje dostawców dyskrecjonalnych dóbr konsumpcyjnych (-1,4 proc.), spółek IT (-1,5 proc.) i świadczących usługi telekomunikacyjnie (-2,2 proc.). Najlepiej na tle rynku wyglądały segmenty dóbr codziennego użytku (-0,4 proc.), nieruchomości (-0,1 proc.) i użyteczności publicznej (0,01 proc.).
Podpis: Marek Druś