Biurokracja i przesadna restrykcyjność — oto zarzuty pod adresem zarządzenia ministra skarbu
Podejrzanemu sponsoringowi mówimy stanowcze nie — grzmi resort skarbu. Ale przy okazji może wylać dziecko z kąpielą.
Zaplanować, policzyć, uzasadnić i opisać. Szczegółowo i z rocznym wyprzedzeniem. A potem przestrzegać planu pod groźbą utraty stanowiska — tak resort skarbu wyobraża sobie sponsoring w wykonaniu państwowych spółek. Wydał zarządzenie z precyzyjnymi wytycznymi, co i jak mogą wspierać. I przesadził.
— Ministerstwu chodziło o ukrócenie korupcyjnych skandali związanych ze sportem. Przy okazji wprowadziło biurokrację, która uniemożliwia mniejszym firmom realizowanie przedsięwzięć sponsoringowych. Szczególnie małych projektów, które wspieraliśmy kwotami rzędu kilku tysięcy złotych — mówi jeden z naszych rozmówców ze spółek kontrolowanych przez skarb.
Sami porządni
Oficjalnie państwowe firmy problemu nie widzą.
— Już wcześniej mieliśmy przyjęte przez zarząd zasady sponsoringu. Teraz modyfikujemy je tylko pod kątem wymogów zarządzenia, które zresztą było zapowiadane od ponad roku. Nie wydają nam się nadmiernie wyśrubowane. Powinny doprowadzić do zracjonalizowania wydatków na sponsoring, bo każdy, kto będzie musiał przestrzegać tych zasad, trzy razy się zastanowi, zanim wpisze jakąś pozycję do planu — mówi Paweł Gniadek, rzecznik grupy energetycznej Tauron.
— Obecne wymagania ministerstwa są w zasadzie odzwierciedleniem wytycznych istniejących w PZU od dłuższego czasu. Nasze regulacje wewnętrzne, które precyzują działalność sponsoringową, zostały przyjęte przez zarządy obu spółek [życiowej i majątkowej — red.] — mówi Michał Witkowski, rzecznik PZU.
Z góry na rok
Dużo więcej można usłyszeć w nieoficjalnych rozmowach, szczególnie od przedstawicieli mniejszych firm. Zarządzenie ministerstwa nakazuje każdej spółce stworzenie planu działalności sponsoringowej na rok kalendarzowy lub obrotowy. Mają w nim być zapisane projekty wraz z kwotą wsparcia.
— Nie wszystko można przewidzieć, bo niektóre projekty powstają w odpowiedzi na sytuację na rynku. Często w ciągu roku ktoś zwraca się do nas z prośbą o wsparcie konferencji lub sympozjum. Teraz będziemy musieli odmawiać, bo nie ma jej w rocznym planie — mówi nasz rozmówca.
Przykład? Gdyby wytyczne obowiązywały w 2008 r., żadna firms z branży finansowej —PKO BP, PZU, BGK czy GPW —nie mogłaby sponsorować konferencji poświęconej kryzysowi gospodarczemu, bo nikt go w styczniu nie przewidywał. Resort problemu nie widzi — projekt nieujęty w rocznym planie można będzie zasponsorować… za rok.
— Nie jest to zapis na tyle restrykcyjny, by w przypadku, gdy jakaś instytucja z dobrym projektem zwróci się w ciągu roku z prośbą o wsparcie, a projekt ten nie był ujęty w rocznym planie, nie można byłoby go dofinansować w kolejnym roku obrotowym —przekonuje Maciej Wewiór, rzecznik MSP.
Ministerstwo nakazuje wykonanie szerokich analiz wpływu sponsoringu na "relacje z ważnymi środowiskami, odbioru medialnego, wzrostu rangi marki, zysków ze sprzedaży, wartości firmy".
— Nie każda spółka realizuje programy sponsorskie warte grube miliony złotych. W naszym przypadku często dofinansowywaliśmy seminaria czy konferencje kwotą rzędu kilka tysięcy złotych. Ale teraz, jeśli będziemy musieli sporządzać wiele analiz i raportów, nie będzie nam się to opłacało. Dla firm, które mają rozbudowane działy marketingu, może to być łatwiejsze, dla mniejszych oznacza paraliż — mówi nasz rozmówca.
— Jak zmierzyć wpływ konferencji przygotowanej przez organizację studencką na wizerunek gigantycznej korporacji? — pyta inny.
Jego zdaniem, ostre kryteria powinny być zapisane dla dużych projektów. Ministerstwo ma i na to receptę.
— W przypadku drobnych kwot zarząd ma inne metody wsparcia wartościowych przedsięwzięć, np. darowizny. Darowizny nie wymagają kompleksowych opracowań efektywności przedsięwzięcia jak działalność sponsoringowa — mówi Maciej Wewiór.
Ucierpi sport
Kolejny rezultat nowych wytycznych: wsparcie trafi do nielicznych.
— Wygodniej mi będzie już na początku roku napisać plan, który ograniczy się do współpracy z 2-3 partnerami przy dużych projektach. Inni odejdą z kwitkiem, nawet jeśli zgłoszą się z wartościowymi pomysłami — mówi nasz rozmówca.
Eksperci nie mają wątpliwości: projektów sponsorowanych przez państwowe firmy będzie mniej, a najbardziej ucierpi sport.
— Zarządzanie ma dobre strony, bo ukróci złe praktyki. Nierzadko jakieś układy polityczno-towarzyskie decydowały o tym, na co państwowe firmy wydawały pieniądze. Ale zarządzenie jest bardzo restrykcyjne i wprowadza odpowiedzialność personalną zarządów, co sprawi, że firmy wycofują się ze sponsorowania, szczególnie sportu zawodowego. Tu bowiem najłatwiej o potknięcie, np. aferę korupcyjną czy dopingową. Głównym beneficjentem będzie kultura i nauka — mówi Dominik Linowski, ekspert Deloitte.
Według wyliczeń Deloitte w okresie 2005-08 firmy państwowe wydały na sponsorowanie sportu 341 mln zł.
— MSP stoi na stanowisku, że zapisy nie wpłyną na zaniechanie sponsorowania sportu. W odniesieniu do finansowania sportu kwalifikowanego przyjęto zasadę, że działania sponsoringowe wymagają od zarządu wnikliwej analizy ich efektywności — odpowiada rzecznik MSP.
SkorzystajĄ doradcy
Jedno jest pewne: resort skarbu stworzył nowy rynek usług. Firmy konsultingowe i marketingowe już zacierają ręce, bo przy tworzeniu planów każdy będzie musiał zamawiać analizy.
— Odpowiedź rynku była błyskawiczna. Nawet w dzisiejszej poczcie mam trzy czy cztery oferty. Wyspecjalizowane firmy oferują przygotowanie zasad sponsoringu, z czym radzimy sobie we własnym zakresie, ale również monitoring efektywności działań sponsoringowych. Z usług badania rynku będziemy korzystać, bo zarządzenie ministra wymaga, żeby były prowadzone przez firmę zewnętrzną. To z pewnością o kilka procent podniesie koszty działalności sponsoringowej — przyznaje Paweł Gniadek, rzecznik grupy energetycznej Tauron.
341
mln zł Tyle państwowe firmy wydały na sponsorowanie sportu w latach 2005-08. Deloitte uważa, że nowe zasady sponsoringu uderzą w sport, ale skorzystać mogą nauka i kultura.