Jaka jest dziś najchętniej cytowana kwota? 570 tys. zł. Taką premię ma otrzymać Rafał Kapler, były prezes Narodowego Centrum Sportu (NCS). Jak tłumaczy Joanna Mucha, minister sportu, składa się ona z dwóch części: nagrody za pełny odbiór Stadionu Narodowego oraz za przeprowadzenie turnieju. Czy były szef NCS otrzyma zapisane w kontrakcie wynagrodzenie? Być może odpowiedź poznamy na dzisiejszym posiedzeniu Sejmowej Komisji Sportu, na którym pani minister będzie odpowiadać na pytania o premie dla członków zarządu NCS. W sprawę już zaangażował się premier, któremu kolejna polityczna awantura jest nie na rękę.
— Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy premiować osoby, które nie wszystko zrobiły tak, jak się umawialiśmy — powiedział Donald Tusk. W podobnym tonie wypowiedział się Janusz Palikot, były przedsiębiorca. — Premia w sytuacji, w której mamy klapę, czyli nieoddanie Stadionu Narodowego, jest szokującą sprawą — ocenił lider opozycyjnego ugrupowania. Obu polityków przebiła Solidarna Polska. Klub przedstawił projekt nowelizacji ustawy o przygotowaniu finałowego turnieju mistrzostw Europy. Zakłada on, że do premii i nagród przyznawanych menedżerom spółek celowych powoływanych na mocy tej ustawy stosuje się „podatek dochodowy wysokości 99 proc. przyznanego świadczenia”! Dużo mniej emocji jest w wypowiedziach środowisk biznesowych.
— Biorąc pod uwagę standardy stosowane przez prywatne firmy, realizujące kosztowne projekty, wysokość takiej wypłaty jest zupełnie naturalna. Nie ma też co jej porównywać z zachodnimi stawkami. Tam sumy — w przeliczeniu na złote — są dużo wyższe — tłumaczy jeden z łowców głów z długim stażem w branży. Nie chce jednak oceniać, czy Rafałowi Kaplerowi należy się premia.
— Takie wypłaty nie zawsze się należą. Weźmy na przykład bankierów, którzy doprowadziliinstytucje finansowe na skraj przepaści. Niedawno prezes Royal Bank of Scotland zrezygnował z rocznego bonusa, wynoszącego milion funtów — zaznacza nasz rozmówca. Wrzawa wokół premii dla Rafała Kaplera może zaszkodzić sprawie, która spędza sen z powiek wielu prezesom — ustawy kominowej.
— Niestety, w mediach mamy do czynienia z populizmem. Porównuje się wysokość premii Kaplera z premią Kowalskiego, a nie nagrodami dla menedżerów wyższego szczebla. To spowoduje, że wśród rządzących zniknie jakakolwiek chęć do likwidacji ustawy kominowej — tłumaczy prezes firmy doradztwa personalnego. Podobnego zdania jest Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan.
— Ustawa kominowa funkcjonuje, bo politycy boją się działać wbrew opinii publicznej. Kolejne rządy bały się z niej wycofać, bo mogłyby być oskarżone o to, że będą nagradzać swoich ludzi. Dziś także nie ma odwagi politycznej, by to ruszyć — uważa ekspert. Nieco inaczej na sprawę patrzy Maciej Grelowski, przewodniczący Rady Głównej BCC — Sprawa premii pana Kaplera to kolejna kpina z ustawy kominowej w majestacie prawa. Ta ustawa jest zbyteczna i nie rozwiązuje żadnych problemów. Zawsze była złym pomysłem, ale jakiekolwiek próby jej zniesienia kończyły się bojkotem politycznym. Dziś jej oficjalne omijanie jest zgodnie z prawem — kwituje ekspert BCC.