Od października znacząco zmieniło się prawo karne. Po nowelizacji kradzież przedmiotów o wartości do 800 zł traktowana jest jako wykroczenie, dopiero powyżej tej kwoty jest przestępstwem. Jak się okazuje, zmiana ta rozzuchwaliła złodziei i sprawiła, że sektor handlu sobie z nimi nie radzi.
– Statystyki pokazują, że miniony rok był rekordowym, jeżeli chodzi o kradzieże sklepowe. To miliony złotych strat dla sektora handlu i trudne do ocenienia straty wynikające z ogromnego stresu pracowników handlu. Czas to zmienić – uważa Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
Firmy mają dość
Przedsiębiorcy chcą przywrócenia poprzedniego limitu, który kwalifikuje kradzież sklepową jako przestępstwo. Północna Izba Gospodarcza w Szczecinie przygotowuje pismo w tej sprawie do Adama Bodnara, ministra sprawiedliwości. Dokument ma skłonić go do podjęcia działań w trybie pilnym.
- Kradzieże w sklepach to plaga. Mamy w Północnej Izbie Gospodarczej przedstawicieli targowisk czy małych sklepów. Mówią oni wprost, że wysoka inflacja sprawiła, że ludzie po prostu więcej kradną. To jest przestępstwo, przedsiębiorcy muszą mieć możliwość obrony, a przepisy nie zmierzają w stronę niwelowania oszustw – wręcz przeciwnie. Apelujemy do ministra sprawiedliwości, by przywrócić karanie kradzieży od poziomu 500 zł. Kradzież to kradzież. Takie relatywizowanie tego czynu jest z punktu widzenia przedsiębiorców błędem – wyjaśnia prezes Północnej Izby Gospodarczej.
Na własną rękę
Zmiana przepisów sprawiła, że złodzieje poczuli się pewniej i kradną bez obawy, że skończy się to dla nich karą pozbawienia wolności. W pierwszych III kwartałach minionego roku stwierdzono 33 tys. kradzieży sklepowych. To ponad 40 proc. więcej niż w 2022 r. Dla porównania, kradzieży towarów o wartości poniżej 500 zł było w tym samym okresie ponad 200 tys.
Przedsiębiorcy starają się sami walczyć z rabusiami. W ostatnim czasie głośno było o sytuacji z Pobierowa, gdzie zarządzający jednym z marketów wywiesili w witrynie sklepu zdjęcia z wizerunkiem złodziei. Sytuacja ta pokazuje desperację sprzedających, ale jest działaniem na granicy prawa.
- Jakkolwiek frustracja handlowców związana z powtarzającymi się kradzieżami jest zrozumiała, jednak tego rodzaju działania w mojej ocenie idą o kilka kroków za daleko. Bez wątpienia upublicznianie wizerunku osób trzecich bez ich zgody, zwłaszcza w połączeniu z określeniami przypisującymi tym osobom popełnienie przestępstwa, narusza przepisy dotyczące ochrony danych osobowych i dóbr osobistych – komentuje Marek Jarosiewicz, wspólnik w kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski.