SSE: zamiast ulg mają być pieniądze

Kozińska Katarzyna, Reuters
opublikowano: 2000-01-06 00:00

SSE: zamiast ulg mają być pieniądze

Już w 2001 roku zamiast ulg podatkowych oferowanych przez specjalne strefy ekonomiczne, niektórzy zagraniczni inwestorzy mają dostawać wsparcie finansowe z publicznych pieniędzy. Podobno.

Na wczorajszym spotkaniu w Amerykańskiej Izbie Handlowej Janusz Steinhoff, minister gospodarki, zapewnił, że Polska zaoferuje inwestorom zagranicznym wsparcie finansowe, które zastąpi przywileje finansowe oferowane dotychczas przez specjalne strefy ekonomiczne. Minister uważa, że stopień publicznego wsparcia dla prywatnych inicjatyw proponowany w tej chwili przez krajowe specjalne strefy jest zbyt duży. SSE będą więc likwidowane.

— W niektórych przypadkach wysokość publicznej pomocy finansowej sięga 200 proc. realnej wartości inwestycji — mówi minister Janusz Steinhoff.

I dodaje, że strefy nie wpływają na tworzenie miejsc pracy.

— Ocena jest możliwa najwcześniej po 5 latach działalności strefy. W tym roku będziemy badać efekty pracy strefy mieleckiej. Jednak większość obszarów istnieje dużo krócej — podkreśla Arkadiusz Krężel, prezes ARP, do której należą strefy tarnobrzeska i mielecka.

Zasady przydzielania grantów z publicznych środków ma określić przygotowywana ustawa. Dokument ma być zgodny z nowelizowaną ustawą o specjalnych strefach ekonomicznych. Miała być gotowa jesienią ubiegłego roku. Nie ma jej do dziś. Minister gospodarki zapewnia, że już od 2001 roku inwestorzy będą mogli wchodzić tylko do stref obejmujących obszary, gdzie bezrobocie jest o 50 proc. wyższe niż średnia krajowa. W 2002 roku każde zezwolenie będzie wymagało zgody Ministerstwa Gospodarki (na razie tylko w przypadku bardzo dużych projektów). Po 2002 roku zamiast na zwolnienia podatkowe zagraniczni partnerzy będą mogli liczyć na gotówkowe granty.

Szefowie stref mają do tych projektów sceptyczny stosunek

— Taki system uderzy głównie w małych inwestorów, bo szybciej uzyskują rentowność, a co za tym idzie — prawo do ulgi podatkowej. A duże firmy przeważnie nie potrzebują wsparcia — tłumaczy Grzegorz Rychter, prezes Kamiennogórskiej SSE

Nie wiadomo także, skąd rząd zamierza czerpać środki na dopłaty dla inwestorów. A mowa o niebagatelnych sumach. Dla przykładu: Toyota budując we Francji fabrykę wartą 250 mln USD dostała od rządu 130 mln USD.

— Budżet nie ma i nie będzie miał na to pieniędzy. Minister Steinhoff nigdy, nawet w przybliżeniu, nie wskazał ich źródła. Na dodatek obecne projekty, które mają być dostosowane do norm unijnych, realnie oferują inwestorom gorsze warunki niż proponowane przez kraje unijne. Traci na tym i region, i inwestor — podkreśla Krzysztof Krzysztofiak, prezes Krakowskiego Parku Technologicznego.