Stalexport za wyniki wini kryzys
To światowa dekoniunktura wpłynęła negatywnie na wyniki finansowe Stalexportu, twierdzi zarząd holdingu. Jednak mniejsze spółki działające w tej samej branży poradziły sobie z kryzysem znacznie lepiej. Może to wskazywać na konieczność pilnej restrukturyzacji holdingu.
Stalexport poinformował o wykupieniu kolejnej cześci obligacji zamiennych na akcje (w celu ich umorzenia) o wartości 1,8 mln dolarów (6,84 mln zł). W wyniku dwóch tego typu operacji w 1999 roku, spółka wykupiła już ponad 16,5 proc. obligacji wyemitowanych w 1997 r. Nie ma to wielkiego wpływu na wyniki firmy. Te w styczniu tego roku były gorsze od stycznia 1998 r.
— Słabsze wyniki są efektem panującej dekoniunktury na rynku krajowym, a przede wszystkim międzynarodowych. Poza tym w IV kwartale 1998 r. zwiększył się import taniej stali z Łotwy, Ukrainy i częściowo z Rosji — wyjaśnił Zbigniew Obarzanowski, dyrektor biura zarządu Stalexportu. Dekoniunktura ujawniła się szczególnie w zmniejszonym exporcie: w 1998 w Stalexporcie spadł o 24 proc. W strukturze przychodów katowickiego holdingu import zajmuje 21 proc., export to 23 proc., zaś pozostałe 56 proc. to sprzedaż krajowa.
Światowa dekoniunktura nie uzasadnia jednak do końca słabych wyników spółki.
— Dobrym przykładem jest porównanie wyników finansowych firm z tej samej branży: Howella i Stalexportu. Widać tu zdecydowaną różnicę na korzyść tego pierwszego. Stalexport jest dużym holdingiem, mało elastycznym i wymagającym pilnej restrukturyzacji — uważa Sebastian Buczek, doradca ING BSK Asset Management.
Zdaniem doradcy, Stalexport powinien spróbować wyjść poza swoją mało rozwojową branżę. Przykładem jest niemiecki Manesmann, który opuszcza przemysł stalowy, wchodząc w telefonię cyfrową.
Stalexport chce zbyć swoje 5,5 proc. udziałów w Polkomtelu (operator sieci Plus GSM), ich wartość wyceniona została na 80-120 mln dolarów (304-456 mln zł).
Transakcji można się spodziewać w pierwszej połowie 1999 r.
Artur A. Adamski