Czy polscy widzowie zobaczą polską reprezentację? Co będzie z mundialem? Prawa do transmisji telewizyjnych imprez ukochanej przez Polaków dyscypliny budzą ostatnio dużo emocji.
Półtora roku. Tyle trwały negocjacje dwóch potentatów: największego nadawcy w kraju — TVP i Sport Five, międzynarodowej firmy handlującej prawami do telewizyjnych transmisji imprez sportowych. Negocjowano, a raczej renegocjowano, warunki, na których telewizja publiczna kupuje od Sport Five prawa do pokazywania meczów reprezentacji Polski w piłce nożnej.
— To były trudne, niepozbawione emocji rozmowy — mówi Piotr Gaweł, wiceprezes TVP ds. marketingu i reklamy.
Inny rynek
— W ocenie zarządu warunki zakupu transmisji zapisane w pierwotnej umowie były niekorzystne dla TVP. Opierały się na ówczesnych prognozach i analizach sytuacji na polskim rynku reklamy i praw sportowych. W 2004 roku okazało się, że te prognozy się nie sprawdziły, a kondycja rynku była zupełnie inna. Dlatego renegocjacja była niezbędna. Udało nam się uzyskać kilka milionów złotych oszczędności — podkreśla Gaweł.
Zdaniem naszych rozmówców, TVP słono przepłaciła za prawa do transmisji. Według naszych informacji dochody z reklam emitowanych przy okazji meczów Polaków w 2004 roku wahały się od kilkunastu do 40 proc. kosztów zakupu licencji.
— Nie komentuję tych informacji — mówi Marcin Bochenek, kierownik działu PR TVP.
Problem w tym, że zgodnie z umową podpisaną w 2001 roku, mecz z Wyspami Owczymi, europejskim outsiderem kosztował tyle samo, co spotkania przyciągające przed ekrany miliony kibiców. A TVP zobowiązana była kupić i wyemitować każdy mecz polskiej reprezentacji — także te towarzyskie. W tym kontekście zastanawia stosunkowo duża, na tle innych europejskich drużyn, liczba właśnie towarzyskich spotkań polskiej jedenastki, z których transmisje kosztowały niemalże tyle samo, co ważnych meczów eliminacyjnych. W roku 2004 Polacy zmierzyli się towarzysko z 14 drużynami, zajmując tym samym trzecie miejsce na Starym Kontynencie.
— Liczba spotkań wynikała z potrzeb szkoleniowych polskiej reprezentacji — mówi Michał Kocięba, rzecznik prasowy Polskiego Związku Piłki Nożnej.
I to, poza wygórowanymi, zdaniem obecnego zarządu, cenami było ważną przyczyną rozmów o zmianie zapisów w umowie. TVP chodziło także o zróżnicowanie stawek za poszczególne spotkania. Wprowadzono również mechanizm ograniczający liczbę spotkań towarzyskich, do których pokazania zobowiązana jest telewizja publiczna.
— Ceny zostały w pewnym stopniu zróżnicowane, ale nie są to różnice wielkie. Nie możemy kierować się wartością przeciwników, z którymi gramy. Najważniejsza jest wartość naszej drużyny. Nawet jeśli pokazuje się spotkania najlepszych reprezentacji, to i tak bardziej atrakcyjny jest mecz Polski z każdym, nawet „śmiesznym” zespołem. Wartość polskiej drużyny wzrosła jeszcze po dwukrotnym awansie do finałów mistrzostw świata, a my musimy też płacić określone sumy PZPN — mówi Andrzej Placzyński, prezes Sport Five w Polsce.
Czy to kontrargument w negocjacjach?
— Nie skomentuję — odpowiada Andrzej Placzyński.
Od komentarza powstrzymuje się także PZPN.
— Nie jesteśmy stroną w umowie, więc się nie wypowiadamy na jej temat — mówi Michał Kocięba.
Dwóch siłaczy
— Prezes Gaweł uważa, że była to renegocjacja umowy. My traktujemy to jako swego rodzaju konsultacje. Nie byliśmy zainteresowani jej zmianą, nie musieliśmy tego robić. Umowa była ważna, podpisana przez ówczesny zarząd. Ale nie chcemy wchodzić w konflikty, sądowe procesy. To trwa lata, nie ma ani wygranych, ani przegranych. Niezadowoleni są kibice, psioczą na nas kluby, reprezentacja i PZPN. Trzeba było wyważyć, co jest lepsze i dogadać się — mówi Placzyński.
Podkreśla, że TVP jest ważnym partnerem dla Sport Five od 1998 roku. I to nie tylko, gdy chodzi o piłkę nożną, ale także lekkoatletykę, boks, koszykówkę czy skoki narciarskie.
— Obecność piłki nożnej w wykonaniu reprezentacji Polski w mediach ogólnopolskich jest ustawowo zagwarantowana. W kraju jest dwóch nadawców ogólnopolskich — TVP i Polsat. Trzeba utrzymywać dobre kontakty z telewizją publiczną, niezależnie od tego, kto jest w zarządzie. Tylko ta telewizja jest bowiem w stanie unieść koszty pewnych imprez, bo ma dodatkowe źródło finansowania — abonament. I tak jest wszędzie — prawa do transmisji mistrzostw świata kupili w większości nadawcy publiczni — tłumaczy Placzyński.
Także TVP docenia siłę przeciwnika. Sport Five to potentat, który dysponuje również prawem transmisji mistrzostw Europy w 2008 roku, więc trzeba się było dogadać.
Czym udało się przekonać silnego partnera?
— Przedłużyliśmy umowę na pokazywanie meczów reprezentacji Polski do 2008 roku. Dodatkowo TVP kupiła prawa do spotkań polskich drużyn w Pucharze UEFA i eliminacjach Ligi Mistrzów na trzy sezony — wyjaśnia Piotr Gaweł.
Gdzie zatem oszczędności?
— Wynegocjowane ceny są o wiele korzystniejsze, zbliżone do warunków rynkowych — zapewniają obie strony.
Będzie na misję
Z sukcesu negocjacji zadowolony jest Robert Korzeniowski, szef redakcji audycji sportowych TVP1. Jak deklaruje kierownictwo telewizji publicznej, część „odzyskanych” pieniędzy zostanie zainwestowana w kanał sportowy TVP.
— Planujemy inwestycje misyjne w polski sport. Skorzystają na tym inne, mniej widowiskowe i dochodowe dyscypliny — mówi Robert Korzeniowski.
Kodowany kanał ma być gotowy do uruchomienia późną wiosną. Jednak, jak zapewnia Korzeniowski, nie ma to związku ze zbliżającymi się mistrzostwami świata w Niemczech.
— Mundialowe mecze, jeśli je kupimy, będą pokazywane w kanałach ogólnodostępnych — podkreśla Korzeniowski.
Przyjaźń z rozsądku?
Porozumienie ze Sport Five to nie koniec maratonu negocjacyjnego dla szefostwa TVP. Wciąż trwają rozmowy na temat zakupu praw do transmisji rozgrywek tegorocznego mundialu w Niemczech. Według władz publicznego nadawcy tu również proponowane stawki są za wysokie, nie odpowiadają cenom rynkowym.
— Jestem głęboko przekonany, ze polscy kibice zobaczą mecze w telewizji publicznej. Dopuszczamy możliwość podzielenia się prawami z innym ogólnopolskim nadawcą — Polsatem. Jeśli Infront, firma, która dysponuje prawami do mundialowych transmisji, będzie postępować racjonalnie, osiągniemy porozumienie — mówi Gaweł.
I ponownie podkreśla, że tylko TVP, dysponująca trzema kanałami, jest w stanie racjonalnie wykorzystać swoje prawa.
Nieoczekiwanie w sukurs przychodzi jej Sport Five.
— Jeśli będzi etaka wola,moźemy pomóc TVP. Nam jest łatwiej i taniej, ponieważ kupujemy pakiety. Część z nich możemy sprzedać TVP, a resztę wypuścić na rynek. Możemy bezprowizyjnie wesprzeć telewizję publiczną w negocjacjach z Infrontem i pomóc w uzyskaniu lepszej ceny — deklaruje Placzyński.
Okiem eksperta
Kto odniósł sukces?
Piłka nożna to wielki biznes. A Sport Five to bardzo skuteczny gracz, quasi–monopolista na rynku. Obecne władze TVP stały na stanowisku, że stawki zawarte w kontrakcie są nie do przyjęcia ze względu na sytuację polskiego rynku reklamowego. Ale warto pamiętać, że polska bessa nie dotyczy Europy. Tam stacje publiczne zapłaciły za prawa o wiele więcej.
Czy TVP odniosła sukces? Na pewno to sukces kibiców. A Sport Five ma przedłużoną umowę i sprzedane prawa do meczów pucharowych. Poza tym to Sport Five dysponuje transmisjami z Euro 2008. Każda stacja będzie zainteresowana ich zakupem. A ceny na pewno poszybują.
Roman Kołtoń, redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego”