Ważą się losy Stoczni Gdańsk, należącej do rodziny ukraińskiego inwestora Siergieja Taruty oraz Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP). — By stocznia mogła realnie konkurować na międzynarodowych rynkach z globalnymi firmami, konieczne są inwestycje w rozwój produkcji nowych wyrobów dla energetyki wiatrowej. Bez pieniędzy na rozwój będziemy jedynie producentem czy też poddostawcą kilku elementów wież wiatrowych — mówi Roman Gałęzewski, szef Solidarności i członek stoczniowej rady nadzorczej.

Czas decyzji
Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), mówił kilka miesięcy temu „PB”, że decyzje dotyczące przyszłości stoczni powinny zapaść w drugim kwartale tego roku, jednak rządowe instytucje od miesięcy nie są w stanie uzgodnić z ukraińskim inwestorem planu rozwoju gdańskiej grupy. — PFR oraz ARP prowadzą intensywne rozmowy ze stroną ukraińską na temat strategii, która zapewni stabilny rozwój stoczni. Rozważamy różne scenariusze,w tym dokapitalizowanie — mówi Paweł Borys. Czy w podwyższeniu kapitału wezmą udział Ukraińcy?
— Logika biznesowa każe nam koncentrować się na tych rynkach, które są dochodowe i mają potencjał rozwoju. W związku z tym naszym priorytetem jest wspieranie innowacyjnego sektora energii wiatrowej i konstrukcji offshore, umożliwiającego spółce prowadzenie dochodowej działalności i dalsze inwestycje — zapewnia Ludmiła Buimister, prezes Stoczni Gdańsk, dodając, że aby spółka mogła się rozwijać, niezbędna jest współpraca wszystkich akcjonariuszy i pracowników.
Burzliwa rada
I tu mogą pojawić się problemy. Z informacji „PB” wynika, że w ubiegłym tygodniu, w warszawskiej siedzibie ARP odbyło się posiedzenie rady nadzorczej spółki GSG Towers, zarządzającej stoczniową budową elementów wież wiatrowych. Trwało około 10 godzin i miało burzliwy przebieg. Dyskutowano o „nie najlepszej” kondycji finansowej stoczniowej grupy oraz zapewnieniu pieniędzy nie tylko na rozwój, ale także na pokrycie kosztów wynagrodzeń i rachunków.
— Śpiewano starą śpiewkę, która brzmi: niech ARP dołoży trochę kasy. Tymczasem agencja nie może tego zrobić, bo jej wsparcie może zostać uznane za niedozwoloną pomoc publiczną — twierdzi jedna z osób znających kulisy spotkania. Oficjalnie ani przedstawiciele ARP, ani ukraińskiego inwestora nie komentują doniesień z posiedzenia.
— GSG Towers nie informuje o przebiegu rozmów opartych na wzajemnym zaufaniu partnerów — podkreśla Ludmiła Buimister. Zapewniła jednak, że spółka nie będzie miała problemu z wypłatą wynagrodzeń w czerwcu i nie oczekuje w tym przypadku żadnego wsparcia.
— Bez szybkiego podjęcia decyzji dotyczących restrukturyzacji i rozwoju sytuacja stoczni będzie jednak wciąż się pogarszać, a jej problemy negatywnie wpłyną na rząd PiS — przestrzega jedna z osób dobrze znających sytuację stoczni. Politycy tej partii obiecywali rozwój przemysłu stoczniowego w Polsce, a kolebka Solidarności zawsze cieszyła się ich względami. Jeszcze w czasie poprzednich rządów PiS została wyłączona z państwowej Grupy Stoczni Gdynia. Dzięki temu została uwolniona od oskarżeń Komisji Europejskiej o otrzymanie niedozwolonej pomocy publicznej, którą przypisano jedynie Stoczni Gdynia. „Czysta” Stocznia Gdańsk natomiast została sprzedana Ukraińcom i uniknęła bankructwa.