
Czwartkowa sesja za oceanem w pierwszej jej części miała dosyć spokojny przebieg. W segmencie spółek reprezentujących tradycyjne sektory gospodarki nastroje stopniowo się poprawiały co pozwoliło na zniwelowanie strat z otwarcia. Zdecydowanie lepiej prezentował się rynek firm technologicznych, gdzie zwyżka była dosyć wyraźna.
Wszystko do czasu aż pojawiły się informacje o proponowanej podwyżce podatku dla najbogatszych, którą firmować ma prezydent Joe Biden. To właśnie przed takimi „prezentami” dla inwestorów od dłuższego czasu ostrzegali Republikanie z byłym już prezydentem Donaldem Trumpem na czele.
Według agencyjnych źródeł, stawka podatku od zysków kapitałowych dla osób zarabiających powyżej 1 mln USD ma wzrosnąć niemal dwukrotnie z 20 proc. obecnie do 39,6 proc. Z kolei krańcowa stawka podatku dochodowego miałaby zwiększyć się z 37 również do 38,6 proc. Doliczając do tego dodatkowy federalny podatek od inwestycji stawka rośnie do 43,4 proc. Najbardziej czarne scenariusze mówią nawet o przekroczeniu poziomu 50 proc.
Nic więc dziwnego, że na parkiecie pojawił się strach.
Zdaniem Jacka Ablina, założyciela i dyrektora ds. Informatyki w Cresset Capital Management, oznaczać to będzie wzrost kosztów dla inwestorów długoterminowych. Należy więc oczekiwać mocnej sprzedaży akcji w tym roku, jeśli inwestorzy zdobędą przekonanie, że propozycja ma szansę stać się obowiązującym prawem w przyszłym roku.
Wcześniej giełda z nadzieją przyjęła najnowsze dane z rynku pracy. Liczba osób po raz pierwszy ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych zaskoczyła spadkiem w zeszłym tygodniu schodząc do 547 tys., najniższego poziomu od wybuchu pandemii. Może to sugerować przyspieszające ożywienie w segmencie, który jest jednym z kluczowych dla amerykańskich władz monetarnych m.in. przy ustalaniu poziomu stóp procentowych.
Mocniej niż oczekiwano wzrósł też indeks wskaźników wyprzedzających opracowywany przez Conference Board, a obrazujący oczekiwania wobec przyszłych trendów w gospodarce.
Wśród istotnych dla inwestorów informacji wymienić należy symboliczny wzrost notowań ropy, która dopiero na finiszu wyszła na plus. Wcześniej z uwagi na obawy o poziom przyszłego popytu surowiec taniał.
Na rynku walutowym umacniał się dolar zarówno względem euro, jak brytyjskiego funta.
Taniało złoto, co zrzucano na karb dobrych danych z amerykańskiej gospodarki.
Na zamknięciu sesji indeks największych blue chipów Dow Jones IA zniżkował o 0,94 proc. (-321,4 pkt). Wskaźnik szerokiego rynku S&P500 spadał o 0,92 proc. Z kolei technologiczny Nasdaq oddał 0,94 proc. ze swojej wartości.