Strukturalne bezrobocie nadal grozi gospodarce
POZORNA POPRAWA: Wprawdzie stopa bezrobocia obniżyła się ostatnio o 2 pkt proc., ale nie zmieniło to nadal bardzo trudnej sytuacji na naszym rynku pracy.
Na pierwszy rzut oka wiadomość jest bardzo dobra. Główny Urząd Statystyczny — zastrzegając wprawdzie, że są to dane wstępne — podał, iż w minionym miesiącu stopa bezrobocia spadła o 0,2 pkt proc., do poziomu 13,7 proc. Jest to pierwszy jej spadek od dziewięciu miesięcy — i to rzeczywiście musi cieszyć. Z drugiej jednak strony nie można zapominać, iż Polska — relatywnie rzecz ujmując, a więc w stosunku do liczby osób w wieku produkcyjnym — nadal plasuje się w europejskiej czołówce pod względem liczby bezrobotnych.
OCENA SYTUACJI na rynku pracy w skali zaledwie jednego miesiąca — bez względu na to, czy się ona poprawia, czy pogarsza — może prowadzić do błędnych wniosków. W grę wchodzi bowiem szereg czynników krótkookresowych, wśród których niebagatelne znaczenie ma sezonowość zatrudnienia. Tym samym mniejsza liczba bezrobotnych nie musi oznaczać — i zapewne nie oznacza — stworzenia dodatkowych, stałych miejsc pracy.
PORA NA KONKRETY. Pod koniec kwietnia — wyniki maja znane będą dopiero za kilkanaście dni — liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła 2490 tys. osób, co oznacza jej zmniejszenie w stosunku do poprzedniego miesiąca o 43,6 tys. osób. W liczbach bezwzględnych oznacza to spadek o 1,7 proc. Nie tylko ten wskaźnik potwierdza fakt, iż problem bezrobocia daleki jest od rozwiązania. Oto bowiem w stosunku do analogicznego miesiąca ubiegłego roku liczba bezrobotnych jest wyższa aż o 367,8 tys. osób, a więc o 17,3 proc. Prawdopodobną sezonowość obniżki bezrobocia zdaje się potwierdzać fakt, iż przed rokiem także się ono zmniejszyło — i to nawet w stopniu wyższym niż obecnie — bo o 48,2 tys. osób.
SEZONOWY jest chyba także wzrost liczby ofert pracy — przybyło ich 52,9 tys., podczas gdy miesiąc wcześniej — 50,8 tys., przy czym tylko 24 tys. dotyczyło pracy stałej. W końcu kwietnia urzędy pracy dysponowały ofertami dla 12,4 tys. osób, w tym na pracę stałą — 6,3 tys. Oznacza to, że na jedną ofertę przypada statystycznie 201 bezrobotnych (miesiąc wcześniej — 213).
O RZECZYWISTYM braku poprawy na rynku pracy świadczy jeszcze jedno: około 1300 zakładów deklarowało zwolnienie w najbliższym okresie 57,2 tys. pracowników, podczas gdy miesiąc wcześniej z 1000 zakładów miało być zwolnionych 52,0 tys. osób.
RÓWNOCZEŚNIE nadal mamy do czynienia z dwoma bardzo groźnymi cechami polskiego bezrobocia. Oto ponad 57 proc. bezrobotnych stanowią osoby w wieku 18-34 lat, ze zdecydowaną przewagą tych najmłodszych. Stopa bezrobocia młodzieży dochodzi do 30 proc. — jest więc ponad dwukrotnie wyższa niż dla całej populacji. Po drugie natomiast mamy do czynienia z olbrzymim regionalnym zróżnicowaniem poziomu bezrobocia; najwyższą jego stopę odnotowuje się w województwie warmińsko-mazurskim (23,6 proc.), lubuskim (18,5 proc.) i zachodniopomorskim (18,1 proc.), podczas gdy w mazowieckim wynosi ona 10,2 proc., małopolskim i śląskim — po 10,9 proc. Brak odpowiedniego zaplecza mieszkaniowego uniemożliwia migracje ludności i tym samym to regionalne rozwarstwienie jest zjawiskiem trwałym.
WYSOKIE BEZROBOCIE jest po części efektem restrukturyzacji polskiego przemysłu, zwłaszcza ciężkiego, a także — i to w większym stopniu — rolnictwa. Pamiętać trzeba również, że z ukrytym bezrobociem mieliśmy do czynienia w okresie poprzedniego ustroju gospodarczego, a jego ujawnieniu służyło wdrożenie reform społecznych, przede wszystkim służby zdrowia. W niczym jednak nie zmienia to faktu, iż z całą pewnością jest ono obecnie podstawowym problemem — tak gospodarczym, jak i społecznym — bez rozwiązania którego trudno będzie oceniać stan gospodarki jako zadowalający.