W pierwszym roku działania NewConnect zadebiutowała na nim spółka Adv.pl. W 2011 r. przeszła na rynek główny. Była wtedy po pierwszej zmianie nazwy, wtedy jeszcze kosmetycznej. Już na rynku głównym zmiany jej szyldu były bardziej wyraziste - SMT, iAlbatros, a ostatnio Satis Group. Po tym ostatnim rebrandingu giełda przydzieliła jej akcjom ticker STS. Stało się to cztery miesiące przed złożeniem w KNF prospektu emisyjnego przez STS Holding, lidera polskiej branży bukmacherskiej.
- Osobiście uważam, że giełda powinna zareagować, żeby nie wprowadzać drobnych inwestorów w błąd. Ale to nie jest moja decyzja – mówi Mateusz Juroszek, prezes i wraz z ojcem właściciel STS Holding.
Według Krisztiny Bende z biura maklerskiego PKO BP, współprowadzącego księgę popytu i pośredniczącego w ofercie publicznej akcji oferowanych, akcje STS Holding zostaną prawdopodobnie oznaczone tickerem STH.
- Czekamy na decyzję giełdy – podkreśla Krisztina Bende.
Zapytaliśmy GPW jakie działania zamierza podjąć, by drobnym inwestorom nie myliły się STS Holding i Satis Group?
„Przed wprowadzaniem do obrotu każdego nowego instrumentu, giełda weryfikuje unikalność stosowanych nazw. GPW kontaktowała się z doradcami STS Holding i ustaliliśmy akceptowalne oznaczenie akcji spółki, uwzględniające fakt wykorzystywania już skrótu STS” – przekazało nam tylko biuro prasowe GPW.
Powiem młodości na GPW
STS Holding prowadzi działalność bukmacherską z wykorzystaniem ponad 400 punktów przyjmowania zakładów. W 2020 r. odpowiadały one jednak tylko za 20 proc. NGR, czyli przychodów z gier hazardowych pomniejszonych o wygrane i podatek od gier (pobierany od samej wpłaty klienta). Myliłby się jednak ten kto zakłada, że w roku wybuchu pandemii ruch przejęła strona internetowa spółki. Wygenerowała jeszcze mniej NGR niż placówki stacjonarne – 16 proc. Za 64 proc. NGR odpowiadały za to aplikacje zainstalowane na smartfonach.

By dotrzeć do nowej, potencjalnie rosnącej bazy klientów składającej się z tzw. pokolenia Z i milenialsów, STS rozszerza ofertę zakładów na wyniki e-sportu. Według szacunków STS aż 91 proc. klientów STS obstawiających wydarzenia z zakresu e-sportu jest w wieku 18-29 lat, podczas gdy w przypadku zakładów sportowych osoby w tym wieku stanowią 40 proc. graczy.
Biorąc pod uwagę całokształt, przeciętny klient STS ma mniej niż 30 lat. Wiek przeciętnego pracownika spółki to 33 lata.
- Czyli ja, mimo, że jestem dość młody, zawyżam średnią – zaznacza Mateusz Juroszek, lat 34.
W młodym wieku klientów i rozwoju gospodarczym Polski spółka upatruje szans na wzrost biznesu.
- Jak Polacy będą coraz więcej zarabiać, to oczywiście środki jakie będą mogli wydać na wszelkiego rodzaju rozrywkę będą coraz większe – twierdzi Mateusz Juroszek.
Zwraca też uwagę na niewielkie nasycenie polskiego rynku usługami bukmacherskimi. Jego zdaniem obecny stan tego nasycenia pozwala zakładać lata wzrostu.
- Dzisiaj w Polsce obstawia dwóch na dziesięciu dorosłych mężczyzn, w Czechach – pięciu, a Wielkiej Brytanii obstawia każdy – zaznacza prezes STS Holding.
Spółka ma już licencję brytyjską i estońską, ale w 2020 r. za 96 proc. przychodów odpowiadała Polska. Szef bukmachera twierdzi, że biznes zagraniczny to na razie tylko pewien test i przyznaje, że w związku z tym nie ma mocarstwowych planów na innych rynkach.
- Moim marzeniem jest, by w ciągu kilku lat nieduża, ale znacząca część biznesu pochodziła z zagranicy – deklaruje Mateusz Juroszek.
Tak to działa
Ekspansja zagraniczna STS rozpoczęła się w 2019 r. Rok wcześniej marża EBITDA osiągnęła rekordowe 52,5 proc. W latach 2019 i 2020 było to nieco ponad 40 proc.

Marżę z 2018 r. Mateusz Juroszek tłumaczy zmianami w prawie, jakie zaszły w 2017 r. i ograniczyły działalność w Polsce zagranicznych bukmacherów. To spowodowało napływ klientów do firm z polską licencją. STS trochę to zaskoczyło. Spółka działała w oparciu o zasoby przygotowane na mniejsza skalę biznesu i dopiero z czasem zwiększyła inwestycje, co odbiło się na marży.
- Drugim bardzo ważnym czynnikiem było to, że rok 2018 był bardzo dobrym rokiem pod względem wyników sportowych. Trzeba pamiętać, że nasza marża NGR zależy od wyników sportowych. Nie jest tak jak w spółce sprzedającej buty online i mającej na tym 40 proc. marży, która po akcji rabatowej spada do 30 proc., co jest bardzo łatwo policzalne – tłumaczy Mateusz Juroszek.
Dobry rok pod względem wyników sportowych to jednak specyficzne pojęcie w branży bukmacherskiej. Rok 2018 to mistrzostwa świata w piłce nożnej rozegrane w Rosji. Niemcy odpadły na samym początku, zajmując ostatnie miejsce w swojej grupie. A właśnie takie niespodzianki są dobrym wynikiem dla bukmachera.
- Wczoraj FC Barcelona zremisowała z Benficą Lizbona, co było dla nas bardzo dobrym wynikiem. Ale mogła strzelić gola na 1:0 i dzisiejszy dzień miałbym gorszy niż mam – dodaje Mateusz Juroszek, nawiązując do zakończonego bezbramkowym remisem meczu Ligi Mistrzów z 23 listopada 2021 r.
W kontekście przyszłorocznych mistrzostw świata w piłce nożnej jakie odbędą się w Katarze wyjaśnia też specyficzny wpływ dużych imprez na biznes bukmacherski.
- Duża impreza jest o tyle specyficzna, że wywraca do góry nogami kalendarz rozgrywek. Jeżeli mistrzostwa Europy czy świata zaczynają się 15 czerwca – a zazwyczaj tak jest – to trzy tygodnie wcześniej muszą się zakończyć rozgrywki ligowe. Te trzy tygodnie nie są może okresem martwym, ale nieco gorszym niż zwykle. Następnie są 3-4 tygodnie dużej imprezy, podczas której pierwsze dni są super, bo są mecze grupowe. Potem jest coraz gorzej. Chcę przez to powiedzieć, że pod względem przychodów taka impreza nie ma wielkiego wpływu na cały rok. Ale pod względem akwizycji nowych klientów ma ogromny. Po takiej imprezie mamy dziesiątki tysięcy nowych klientów i duża część z nich z nami zostaje – tłumaczy Mateusz Juroszek.
Zdaniem prezesa STS przyszły rok będzie jednak „fenomenalny”.
- Uważam, że najlepszy w historii branży bukmacherskiej – podkreśla Mateusz Juroszek.
Powód?
- Mamy cały rok normalnego kalendarza sportowego. Następnie Ligę Mistrzów i Ligę Europy zmieszaną jeszcze z meczami reprezentacji - i wszystkie te rozgrywki do jesieni muszą się skończyć. Jest tydzień przerwy i zaczyna się mundial, w trakcie którego mamy 64 mecze trwające do 22 grudnia. Mundial będzie wtedy, kiedy w Polsce jest najlepszy czas do pokazywania takiego dużego wydarzenia, czyli zła pogoda, przez którą ludzie siedzą w domu. Siedzą, oglądają i obstawiają – mówi Mateusz Juroszek.