Nie było znaczących pandemicznych ograniczeń w organizacji zawodów, były za to duże imprezy sportowe - i efekty widać. STS Holding, notowany od grudnia na GPW największy bukmacher w Polsce, ujawnił w piątek wstępne dane operacyjne za 2021 r. Poziomem zysków i udziałem rynkowym jeszcze się nie chwali, ale podaje, że przychody wzrosły o 25 proc., do 4,5 mld zł, a liczba aktywnych użytkowników o 24 proc., do 693 tys.
- Osiągnęliśmy duży wzrost kluczowych danych operacyjnych – m.in. wartości zawartych zakładów i liczby aktywnych użytkowników. To pokazuje w jak dynamicznej fazie wzrostu znajduje się grupa STS. Spodziewamy się, że w nadchodzących okresach sprawozdawczych będziemy osiągać założone wcześniej cele średnio i długoterminowe - mówi Mateusz Juroszek, prezes STS, cytowany w komunikacie spółki.
Co z rentownością? Ostatnie dostępne dane na jej temat dotyczą pierwszych trzech kwartałów 2021 r. Spółka miała w tym okresie 177 mln zł EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację), czyli o ponad 90 proc. więcej niż rok wcześniej, a marża na tym poziomie - liczona od NGR, czyli przychodów z zakładów pomniejszonych o wypłacone wygrane i podatki - wynosiła 41 proc.
– Tak jak komunikowaliśmy w trakcie IPO i polityce dywidendy, zamierzamy dzielić się całym wypracowanym zyskiem z inwestorami - mówi Mateusz Juroszek.
W ofercie publicznej akcje STS sprzedawano po 23 zł, a właściciele spółki za sprzedawany 30-procentowy pakiet zainkasowali 1,1 mld zł. W pierwszych dniach po grudniowym debiucie kurs lekko rósł, ale od początku tego roku szedł w dół na fali spadków na szerokim rynku.
Pod koniec ubiegłego tygodnia po raz pierwszy spadł poniżej poziomu 18 zł za walor, rynek jednak dobrze przyjął wstępne dane sprzedażowe i podczas poniedziałkowej sesji notowania skoczyły o ponad 5 proc. w górę. Rekomendacje dla spółki nadal są w dużej mierze pozytywne - z pięciu biur maklerskich, pokrywających STS, trzy zalecały w styczniu kupowanie akcji, jedno ich trzymanie, a neutralny był UBS.