13.55 I w tym momencie sędzia Anna Wierciszewska- Chojnowska dość nagle przerywa, bo na godz. 14 ma zaplanowaną inną sprawę. WGI wraca na wokandę 13 listopada, czyli w poniedziałek.
13.52 Prokurator pyta koto konkretnie tworzył specyfikację oprogramowania, które miała stworzyć firma MAP Groszyk. M.S. mówi, że nie pamięta, ale około 10 osób było zaangażowanych w dostosowywani spółki do działania w formule domu maklerskiego.
- Myślę, ze ta specyfikacja byłą efektem pracy co najmniej kilku osób w firmie – wspomina oskarżony.
Nie pamięta czy w specyfikacji był zapis o zamykaniu miesięcy i zapobieganiu ingerencji w dane z przeszłych miesięcy.
- System na poziomie matematycznym oczywiście zmykał miesiące i oczywiście salda rachunków na koniec każdego miesiąca były zamykane. To co po kilku miesiącach się okazało, to że twórcy tego systemu nie pomyśli o zamykaniu miesięcy na poziomie bazy danych, która była zapleczem tego systemu – zaznacza M.S.
Dodaje, że posiadanie odpowiedniego systemu było jednym z warunków postawionych przez KPWiG przed rozpoczęciem działalności maklerskiej. M.S. informuje, że KPWiG wydłużyła ten termin o 2-3 miesiące gdyż WGI informowała o problemach z tworzonym oprogramowaniem.
M.S. zaznacza, że mniej więcej na miesiąc przed rozpoczęciem działalności maklerskiej przeprowadzono testy oprogramowania, które sprawiły, że w WGI nie było już obaw. Nie było też żadnej innej opcji na wypadek gdyby tworzony system nie zadziałał. Jedyne zastrzeżenie do firmy MAP Groszyk sprowadzało się do tego, że potrzebowała na wykonanie pracy około dwóch miesięcy dłużej niż pierwotnie zakładano.
M.S. dodaje, że testy przeprowadzono na mniejszej próbie danych, bo MAP Groszyk twierdziła, że to nie ma znaczenia. Kojarzy mu się symulacja na 10 rachunkach inwestycyjnych.
Spółka IT przekazała system w wersji beta. Pracownicy WGI mieli okazję tę wersję używać. Oprogramowanie zostało skorygowane o uwagi pracowników WGI.
Pierwsze zastrzeżenia pojawiły się w czerwcu 2005 r.
Prokurator pyta czy system pozwalał na ręczną ingerencję w zapisy danych. M.S. twierdzi, że dla użytkowników było to niemożliwe, ale uważa, że twórcy systemu mogli to robić.
Po chwili stwierdza jednak, że można było korygować zapisy w systemie. Twierdzi, że chodziło o tzw. czeskie błędy…
13.29 Wątek rachunku Andrzeja R. wydaje się zakończony. Prokurator deklaruje przejście do wątku oprogramowania MAP Groszyk. Na razie brniemy jednak w tłumaczenie czym jest rachunek inwestycyjny i to czy klienci mieli jakieś informatyczne narzędzie do wglądu w swoje inwestycje. M.S. przyznaje, że nie i zaznacza, że w owym czasie nie był to standard. Każdy mógł jednak przyjść do biura WGI i poprosić o wydruk historii swojego rachunku inwestycyjnego. Przypomnę, że mowa o zdarzeniach sprzed 20 lat.
Prokurator pyta dlaczego konieczne było stworzenie systemu MAP Groszyk, a nie można był działać na aplikacji Symfonia. M.S. wyjaśnia, że Symfonia to program księgowy nie pozwalający na prowadzenie indywidualnych rachunków klientów. W sumie mówił to już wczoraj. Dlatego WGI posiłkowało się Excelem.
M.S. mówi, że gotowe programy dla biur maklerskich obejmowały tylko rozlicznie transakcji na GPW.
Sędzia przypomina, że o tym oskarżeni mówili w swojej swobodnej wypowiedzi. Teraz czas na pytania, które nie powinny prowadzić do tego by oskarżeni – dziś tylko jeden z nich – powtarzali to co już mówili.
W zasadzie jednak nic ciekawego się nie dowiadujemy.
13.06 Prokurator pyta kto decydował o zawieranych transakcjach, M.S. mówi o tym, że firma miała około 20 dilerów.
Chyba się zapętlamy. Z wypowiedzi M.S. wynika, że w transakcjach na indywidualnym rachunku Andrzeja R. w IFX dotyczyły tylko jego, a transakcje na rachunku zbiorczym były dzielone proporcjonalnie pomiędzy wszystkich klientów. Oskarżony powiedział to już ze trzy razy, a pani prokurator wciąż pyta o tę kwestię.
13.00 M.S. przyznaje, że depozyt na rachunek Andrzeja R. wpłaciła WGI M.
Prokurator pyta czy te pieniądze pochodziły z jakichś dodatkowych środków wpłaconych przez Andrzeja R. czy z tego jak
M.S.: Nie pamiętam, ale nie ma to znaczenia, bo gdyby tak było to na jego rachunku inwestycyjnym w domu maklerskim widniała by wypłata na ten depozyt.
- Na koniec dnia nie mogło być tak by strata pana R. obciążała innych klientów – mówi M.S.
12.52 Sędzia przypomina, że prokuratura twierdzi, że na rachunku transakcyjnym w IFX zsumowano środki ze wszystkich rachunków WGI i Andrzeja R. Chodzi o kilka rachunków WGI i jeden tego pana.
M.S. mówi, że WGI miało w IFX jeden rachunek transakcyjny. Rachunki rabatowe to rodzaj upustu na cenach transakcyjnych. IFX formalnie nie obniżało ceny, ale na rachunek rabatowy wysyłało kwotę upustu.
M.S. nie potrafi odpowiedzieć dlaczego IFX Markets zsumowało środki pieniężne WGI i Andrzeja R.
M.S. mówi, że rachunek w IFX założył sam Andrzej R.
Prokurator pyta czy IFX miało świadomość czyje pieniądze znajdowały się na rachunku WGI w IFX?
M.S. mówi: oczywiście, że nie. Zaznacza, że WGI nie mogło przekazywać danych wszystkich klientów. Dla IFX klientem było WGI, poza imiennym rachunkiem Andrzeja R. Zaznacza, że z perspektywy klientów istotne były rozliczenia po stronie domu maklerskiego, a nie IFX.
12.38 Wróciliśmy na salę. Prokurator pyta o związek między środkami Andrzeja R. na platformie IFX Markets a środkami innych klientów WGI.
Sędzia dodaje pytanie dlaczego jeszcze w 2003 r. zostało zawarte porozumienie o zabezpieczeniu strat.
M.S tłumaczy, że Andrzej R. zgłosił chęć bardziej aktywnego inwestowania na jego rzecz na rynku walutowym. Jedyną możliwością było otwarcie odrębnego rachunku na jakiejś platformie walutowej, ponieważ wszystkie transakcje na głównym rachunku dzieliły się proporcjonalnie na wszystkich klientów. Twierdzi, że strata na odrębnym rachunku obciążyłaby środki jakie miał w WGI na zasadach ogólnych.
- Nie było takiej możliwości by strata pana R. została przypisana do rachunków transakcyjnych innych klientów – zapewnia oskarżony M.S.
11.38 Sędzia zarządza 35 minut przerwy
11.37 Sędzia pyta czy Wachovia odzyskała 10 mln USD i z jakich źródeł. M.S. mówi, że po odebraniu WGI DM licencji maklerskiej i skierowaniu do amerykańskich organów zawiadomień o praniu brudnych pieniędzy, Wachovia odzyskała lewar pobierając go ze środków WGI Consulting na rachunku w Wachovii.
- Raczej ciężko znaleźć związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy wzięciem przez nas pożyczki, a tym co stało się później – podkreśla M.S.
Twierdzi, że pożyczki nie zostały zwrócone bo cały ich majątek został zajęty.
- Czyli de facto i pożyczka jaką zaciągnąłem została zajęta przez prokuraturę – mówi M.S.
Precyzuje, że za pożyczone pieniądze kupił nieruchomość, która została zajęta przez prokuraturę i w tym stanie zajmuje się do dziś choć nieruchomość już nie należy do niego.
- Zabezpieczenie zostaje przy nieruchomości, a nie przy osobie – zaznacza oskarżony.
Prokurator wraca do ryzyka dla WGI Europe. Pyta czy oskarżeni badali własną zdolność kredytową. Oskarżony mówi, że w oczywisty sposób znał swoją zdolność do spłaty pożyczki i oceniał ją jako bezproblemową. Zaznacza, że oprocentowanie pożyczki przewyższało oprocentowanie lokaty bankowej jaką WGI Europe byłoby w stanie uzyskać.
11.23 Prokurator przechodzi do pożyczek udzielonych M.S. i Ł.K. przez spółkę WGI Europe. Na rachunek WGI Europe wpłynęło z rachunku WGI Consulting w Wachovii 6,65 mln USD.
- To były środki w całości pochodzące z lewara finansowego, czyli dodatkowych środków, które udostępniła nam – czyli spółce WGI Consulting – Wachovia na inwestycje – mówi M.S.
Chwilę wcześniej przyznał jednak, że po części były to środki z obligacji WGI Consulting.
Twierdzi, że korzystali z lewaru bo jest to „kwintesencja działalności inwestycyjnej” jeśli tak instytucja jak Wachovia udostępnia tani pieniądz, który można zainwestować ze stopą zwrotu powyżej kosztu pieniądza.
Wachovia przekazał tytułem lewaru 10 mln USD WGI Consulting. Sędzia pyta: to dlaczego 6,5 mln USD (zapewne chodzi o 6,65 mln USD) poszło do WGI Europe, a później na prywatne wasze rachunki?
M.S. mówi, że z 10 mln USD część poszła od razu do depozytów notarialnych w związku z procedurą nabycia papierów wartościowych od RML Development. Tłumaczy, że w ten sposób eliminowano ryzyko przelania środków do RML w sytuacji gdy ta nie ma jeszcze nabytej nieruchomości, na której można zabezpieczyć hipotekę.
M.S. twierdzi, że to co poszło do WGI Europe miało być płatne RML w miarę postępu prac budowlanych. Szkoda, że nie odnosi się do tego dlaczego pieniądze poszły potem na prywatne rachunki dwóch szefów WGI (udzielili sobie pożyczek). Przecież sędzia o to pytała. Pyta zresztą jeszcze raz.
- Z perspektywy czasu i tego co się wydarzyło, to pomijając, że była to czynność dozwolona prawnie, widzę pewną niefortunność związaną z tą sytuacją. Przy czym gdyby nie to wszystko co się wydarzyło po kwietniu 2006 r. to oczywiście nie byłoby żadnego tematu niespłaconej pożyczki – podkreśla M.S.
Dodaje, że po stronie Romana Ś. wystąpiły opóźnienia w remontach, o czym WGI zostało poinformowane. W efekcie harmonogram płatności rat miał ulec wydłużeniu.
- No i po prostu podjęliśmy z Ł.K. decyzję o udzieleniu tych pożyczek, że środków które czekały na ratalne przekazanie do RML Development. Natomiast nikt tego nie ukrywał. Były to przejrzyste cywilnoprawne umowy pożyczek z oprocentowaniem korzystnym dla WGI. One bez najmniejszego problemu byłyby zwrócone gdyby nie to, że w międzyczasie nastąpił kwiecień 2006 r. i wszystkie wydarzenia, które miały miejsce później łącznie z zajęciem wszelkich naszych aktywów – tłumaczy M.S.
Prokurator pyta czy jako zarządzający WGI Europe Ł.K. i M.S. podjęli obiektywne kroki mające na celu weryfikacje korzystności i ryzyka pożyczek dla spółki WGI Europe.
Sędzia uczula, że działalność na szkodę WGI Europe nie jest objęte aktem oskarżenia. Pani prokurator usiłuje wytłumaczyć, że łańcuszek spółek sprowadzał się do tego, że na końcu chodziło o pieniądze klientów WGI, bo RML Development wykupiłoby swoje papiery dłużne od WGI Consulting, a WGI Consulting miało tylko i wyłącznie pieniądze pochodzące od klientów domu maklerskiego.
Sędzia utyskuje na sformułowanie aktu oskarżenia. Przypomnę, że obecni prokuratorzy nie mają z tym nic wspólnego, ale nie mogą zmienić tego co odziedziczyli.
Dyskusja zaczyna się zapętlać. Sędzia nagle pyta: dlaczego wzięliście te pożyczki.
M.S. powtarza w zasadzie to co powiedział trochę wcześniej, że dziś wygląda to niefortunnie, że były opóźnienia w remontach itd.
10.45 Sędzia zwraca uwagę, że biegła stwierdziła iż niezabezpieczenie obligacji wiązało się z wysokim ryzkiem poniesienia straty. M.S. twierdzi, że biegła niezrozumiała dlaczego powstała WGI Consulting.
M.S. mówi, że klienci domu maklerskiego byli informowani, że mniejsza część inwestowanych przez nich pieniędzy będzie przeznaczona na inwestycje na rynku walutowym, a większa za pośrednictwem obligacji WGI Consulting powędruje do Wachovii.
- 99 proc. naszych klientów nie mogłoby się stać klientami Wachovii, gdyż minima inwestycyjne były tam tak wysokie, ze nie mogli by sobie na to pozwolić. Natomiast my jako spółka umożliwialiśmy ulokowanie środków w instytucjach, w których te osoby same nie mogłyby środków ulokować – tłumaczy M.S.
10.39 Prokurator pyta czy biznesplan RML Development był poddawany ocenie jakichś zewnętrznych podmiotów.
M.S. nie odpowiada wprost na pytanie pani prokurator. Zaznacza, że konstrukcja projektu co do zasady była banalnie prosta i analizując trzy kluczowe parametry jakimi były budżety remontowe, program miasta i zainteresowanie funduszy można było się w nim rozeznać.
Z dalszej wypowiedzi oskarżonego wynika, że Roman Ś. w praktyce miał swobodę prowadzenia RML Development.
M.S. mówi, że po zrealizowaniu trzech projektów RML Development miała wejść na giełdę by uzyskać pieniądze na zwiększenie skali działalności.
M.S. mówi, że Roman Ś. dał się poznać jako nad wyraz sprawny inwestycyjnie i biznesowo człowiek.
- W tamtym czasie był najmłodszą osobą w historii Stanów Zjednoczonych, która uzyskała licencję doradcy inwestycyjnego z prawem pracy na Wall Street. (…) Jednocześnie należy pamiętać, że pan Ś. pozyskał do spółki odpowiednich specjalistów, którymi zarządzał w trakcie tego projektu. Także kompetencji w ramach tego projektu było dużo – mówi M.S.
M.S. zaznacza, że WGI Consulting nie udzieliło żadnych pożyczek RML Development poza zakupem papierów dłużnych RML Development.
Kolejny raz widać, że pani prokurator co przyszła w zastępstwie nie bardzo wie o co pyta. Dochodzi więc do krótkich wymian zdań z oskarżonym, z których nic nie wynika.
A teraz akurat dłuższa cisza.
Sędzia pyta dlaczego obligacje WGI Consulting nie były zabezpieczone. M.S. mówi, że obligacje były w jakimś sensie przedłużeniem działalności inwestycyjnej WGI DM. Gdyby WGI DM zainwestował bezpośrednio w Wachovii to wychodziłoby na to samo. Przypomnę, że wczoraj była mowa o tym, że przez niedopatrzenie prawników kontynuowanie inwestycji w Wachovii przez WGI po przekształceniu w dom maklerski było formalnie niemożliwe.
10.22 Prokurator przechodzi do kwestii RML Development. M.S. wyjaśnia, że byłą to zwykła spółka amerykańska. Zarządzał nią Roman Ś. M.S. nie wie czy w spółce był wewnętrzny organ nadzoru.
Oskarżony twierdzi, że WGI Consulting sprawował nadzór nad inwestycjami realizowanymi przez RML Development. Sprowadzało się to dwóch kwestii: nadzoru nad postępem prac remontowych i zaawansowaniem komercjalizacji, czyli liczby podpisanych umów najmu.
- Nie był to jakiś szczególnie skomplikowany nadzór, gdyż do weryfikacji były tak naprawdę dwa parametry – mówi M.S.
Dodaje, że WGI Cosnulting miała zabezpieczenie hipoteczne na nieruchomościach nabytych przez RML Development, a jednocześnie roszczenie do wykupu nabytych papierów dłużnych.
M.S. zapewnia, że Roman Ś. przedstawił biznesplan RML Development. Spółka inwestowała w bloki dla najbiedniejszych. Cały program był gwarantowany przez miasto, któremu zależało na tym by „zdjąć z ulic” jak najwięcej bezdomnych. W przypadku nieściągalności czynszów od tych osób miasto gwarantowało pokrycie tych zobowiązań.
- Co do zasady konstrukcja była wręcz idealna – mówi M.S.
Po zasiedleniu co najmniej 75 osiedla i upływie co najmniej jednego kwartału RML Development miała sprzedawać osiedle do specjalistycznych funduszy nieruchomościowych (prawdopodobnie chodzi o REIT-y, które akurat w USA działają raczej w formie spółek).
10.10 Prokurator pyta czy były jakieś sytuacje generujące konflikt interesów między WGI a WGI Consulting, bo były to formalnie dwa różne podmioty.
- Jest już drugie pytanie, które kreuje problem nie wynikający z zeznań oskarżonych – zwraca uwagę sędzia Anna Wierciszewska- Chojnowska.
Przypomina, że wczoraj jasno było powiedziane, że WGI Consulting powstała w konsekwencji przekształcenia WGI w dom maklerski.
Oskarżony dodaje, że nie było żadnego konfliktu interesów.
- Byłą to klasyczna spółka celowa – zaznacza M.S.
10.04 Prokuratura kontnuuje rozpoczęte wczoraj zadawanie pytań. Zajmującego się sprawą WGI prokuratora Marka Skrzetuskiego nie ma dziś w sądzie. Zastępuje go jakaś pani prokurator. Interesuje ją emisja obligacji WGI Consulting. Pyta kto konkretnie wymyślił te obligacje, ale oskarżony M.S. nie jest w stanie wskazać tej osoby, choć – tak jak wczoraj – wskazuje na kancelarię DZP.
Sędzia i oskarżony M.S. zwracają uwagę, że pytania pani prokurator dotyczą tego co już wczoraj było omawiane.
Prokurator pyta czy warunki emisji obligacji dopuszczały lewarowanie. M.S. mówi, że warunki dopuszczały stosowanie różnych instrumentów finansowych, a lewar jest jednym z nich. Prokurator twierdzi, że to nie jest odpowiedź na jej pytanie. Naciska na konkretną deklarację w sprawie lewaru. M.S. stwierdza, że wedle jego pamięci warunki emisji dopuszczały lewarowanie.
Prokurator pyta czy warunki emisji dopuszczały zabezpieczenie zobowiązań innych podmiotów.
M.S.: Nie rozumiem pytania.
Czy środki pozyskane z obligacji były wykorzystane na iwnestycję związaną z RML Development?
M.S. przyznaje, że WGI Consulting nabyło papiery dłużne RML Development na co warunki emisji wprost zezwalały. Nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie czy warunki emisji pozwalały na przekazywanie środków z emisji do spółki WGI Europe, która udziliła pożyczek oskarżonym.
- Równie dobrze można zadać pytanie czy warunki emisji dopuszczały zakup akcji spółki Amazon. Wprost nie, ale dawały szeroki wachlarz działań inwestycyjnych, w ramach którego poczynione przez spółkę inwestycje i operacje się mieściły – tłumaczy M.S.
Sędzia pyta o przekazanie środków do WGI Europe. M.S. twierdzi, że odbyło się to tytułem obsługi papierów dłużnych RML Development (spółka inwestowała w bloki w USA). M.S. mówi, że obsługa polegała na samym przekazywaniu środków. Sędzia pyta o sens istnienia takiego pośrednika.
- Nie było w interesie WGI Consulting by przekazać do RML Development całość środków z góry. Został uzgodniony harmonogram rozłożony na długie miesiące. RML Development miał tzw. kamienie milowe i po osiąganiu kolejnych kamieni milowych – w tym przypadku chodziło głównie o postęp prac remontowych (…) – uwalniane były kolejne środki do RML Development – odpowiada M.S.
Dodaje, że WGI Consulting była na nieruchomościach zabezpieczona hipotecznie.
Prokurator pyta czy M.S. jako członek zarządu WGI miał wpływ na dysponowanie środkami z obligacji przez WGI Consulting. Ach to zastępstwo i wynikająca z niego nikła znajomość sprawy przez panią prokurator. Oskarżony przyznaje, że miał wpływ bo był też przecież członkiem zarządu WGI Consulting.
9.45 Szybko go znalazł. Obaj już są na sali rozpraw.
9.43 Mecenas Wende rusza na poszukiwania swojego klienta.
9.42 Jesteśmy na sali. Oskarżonego M.S. brak, więc w praktyce nie ma kto odpowiadać na pytania. Jego kolega A.S. z WGI i ławy oskarżonych mówi, że już jest w sądzie.
Na pytania oskarżycieli i sądu zgodzili się odpowiadać M.S. oraz Ł.K. Ten ostatni jest jednak chory, więc w praktyce odpowiada – przynajmniej na razie – M.S. Oskarżony A.S. na wstępie procesu zadeklarował, że na pytania odpowiadać nie zamierza.
Byli menedżerowie WGI są oskarżeni o spowodowanie 247,9 mln zł strat (około 660 mln zł w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze) u 1156 klientów firmy. Sami strat nie negują. Twierdzą jednak, że wywołały je nieudolne działania KPWiG (poprzedniczki KNF) związane z odbieraniem WGI licencji maklerskiej. Raz zostali zresztą już uniewinnieni. Wyrok nie utrzymał się jednak w apelacji. Sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia przez sąd pierwszej instancji. Obecny proces rozpoczął się w maju 2023 r., niemal równo w 17. rocznicę upadku WGI.