Szlaban na gwarancje dla budowlanki

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2018-07-12 22:00

Lawina inwestycji i spadające marże skutkują wyczerpaniem limitów gwarancyjnych. Bez nich nie zbudujemy nowych dróg i nie zmodernizujemy torów

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • w jaki sposób KUKE chce pomóc firmom budowlanym 
  • jakie propozycje ma Federacja Przedsiębiorców Polskich 
  • kiedy propozycje zmian w prawie zostaną oficjalnie ogłoszone
  • co czeka branżę i dlaczego prognozy dotyczące skali czekających nas upadłości są niepokojące 

Menedżerowie z branży budowlanej od kilku miesięcy szukają sposobu rozwiązania problemów nierentownych kontraktów i uzgodnienia z zamawiającymi zasad realnej waloryzacji i rozliczenia wzajemnych roszczeń. W sukurs idzie Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE), której problemy klientów z branży budowlanej nie są obojętne. Wraz z ekspertami z Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) chce przedstawić listę propozycji mogących poprawić sytuację firm budowlanych oraz płynność branży.

OKRĄGŁY STÓŁ:
OKRĄGŁY STÓŁ:
Janusz Władyczak, prezes KUKE, oraz Marek Kowalski, przewodniczący FPP, chcą zaprosić wykonawców, urzędników i finansistów do okrągłego stołu, przy którym zostaną opracowane strategie pozwalające rozwiązać problemy branży budowlanej.
Fot. GK

— Inicjatywa KUKE jest bardzo ważna dla rynku. Jej celem jest określenie katalogu działań pozwalających rozwiązać problem realizacji kontraktów budowlanych, które — m.in. z powodu wzrostu cen materiałów i kosztów pracy oraz trudności z pozyskaniem kadry — stały się nierentowne — mówi Marek Kowalski, przewodniczący FPP.

Jeszcze w tym lub w przyszłym tygodniu organizacje przedstawią w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii (MPiT) propozycje rozwiązań w zakresie Prawa zamówień publicznych (Pzp), pozwalające wprowadzić zmiany w kontraktach i zawrzeć porozumienia między zamawiającymi i wykonawcami.

— Proponujemy wpisanie bezpośrednio w Pzp możliwości skorzystania z zapisów Kodeksu cywilnego, zgodnie z którymi, w sytuacji wystąpienia nieprzewidywalnych zdarzeń rynkowych, strony kontraktu mogą dokonać zmian w umowie — mówi Marek Kowalski.

Dzięki temu zamawiający i wykonawcy mogliby uznać gwałtowny wzrost cen materiałów budowlanych oraz robocizny za nadzwyczajny i nieprzewidywalny, i przed sądem zawrzeć ugodę roszczeniową.

— Równolegle konieczne byłoby opracowanie przez instytucję publiczną lub komercyjną systemu szacowania zmian cen materiałów budowlanych, kosztów pracy i innych składników mających wpływ na wartość kontraktów — dodaje Marek Kowalski.

Dwa zwycięstwa

Przepisy Kodeksu cywilnego były wykorzystywane dotychczas przez przedsiębiorców budowlanych w sporach sądowych z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), dotyczących roszczeń z poprzedniej perspektywy unijnej. Dwa razy wygrali wykonawcy. Jednak Prokuratoria Generalna, reprezentująca skarb państwa w sporach sądowych, zaleciła, by we wzorcowej umowie na roboty budowlane wyłączyć możliwość stosowania przepisów Kodeksu cywilnego. Ich wyrzucenie z umów kontraktowych zakwestionowała Krajowa Izba Odwoławcza. Natomiast Ministerstwo Finansów, którego opinia będzie ważna w sytuacji ewentualnej wypłaty roszczeń, w jednym z pism dotyczących rozwiązania problemu nierentownych umów sugerowało wprowadzenie zmian w Prawie zamówień publicznych. MPiT podkreśla natomiast, że na zwiększenie wynagrodzeń w wyniku waloryzacji muszą zgodzić się zamawiający. Zapewnia też, że przygotowało nowe przepisy, które w przyszłości pozwolą uniknąć takich problemów.

Choroba zakaźna

Janusz Władyczak, prezes KUKE, podkreśla, że zmiana przepisów i znalezienie recepty na problemy branży budowlanej są konieczne. W przeciwnym razie zainfekowane zostaną także podmioty z innych sektorów gospodarki.

— Wśród firm, które ogłosiły ostatnio upadłość, aż 25 proc. pochodziło z branży budowlanej. Firmy z tego sektora to nasi klienci. Coraz częściej widzimy, że borykają się z zatorami płatniczymi. Ich problemy mogą też wkrótce odczuć kontrahenci, dostawcy oraz podmioty finansujące i ubezpieczające kontrakty — mówi Janusz Władyczak.

Podkreśla, że wiele, zwłaszcza mniejszych i średnich spółek, ma zastawiony w instytucjach finansowych niemal cały majątek. W przypadku gwarancji ubezpieczeniowych wymagane poręczenia są mniejsze niż w przypadku finansowania działalności operacyjnej. Mimo to spółki budowlane coraz częściej nie są w stanie przedstawić nawet minimalnych dodatkowych zabezpieczeń.

— Coraz więcej naszych klientów, nawet mając wolny potencjał wykonawczy, nie przystępuje do przetargów, bo nie mają już zdolności finansowej, by pozyskać gwarancje — mówi Janusz Władyczak.

Mają w portfelu kontrakty, których marże spadły w wyniku wzrostu cen materiałów budowlanych i kosztów pracy, a jednocześnie wyczerpanie limitów gwarancyjnych powoduje, że nie mogą pozyskać nowych, bardziej rentownych umów. Jeśli nie zrestrukturyzują bieżącego portfela, mogą zbankrutować.

— Problemy firm z branży budowlanej, nie dotyczą tylko pojedynczych firm, ale także zamawiających, którzy coraz częściej nie otrzymują ofert, oraz rządu i obywateli. Jeśli ich kłopoty nie zostaną rozwiązane, nie uda się wykonać planowanych w tej perspektywie do realizacji kontraktów drogowych czy kolejowych — przestrzega prezes KUKE.

Limity na wyczerpaniu

Katarzyna Kowalska, wiceprezes KUKE, zapewnia też, że wyczerpują się limity gwarancyjne instytucji ubezpieczeniowych. Dodaje, że nawet, gdyby w branży budowlanej wzrost cen materiałów nie doprowadził do znacznego obniżenia marży w kontraktach wykonawczych, problem z gwarancjami wystąpiłby ze względu na limity gwarancyjne funkcjonujące na rynku finansowym, zbyt niskie w okresie kumulacji wielu inwestycji. Rozwiązaniem może być zmiana zasad współpracy publicznych inwestorów z wykonawcami.

— Obecnie przepisy pozwalają zamawiającym wymagać w przetargu gwarancji na poziomie od 3 do 10 proc. wartości kontraktu. Zazwyczaj więc żądają oni gwarancji 10-procentowych, niezależnie od oceny ryzyka kontraktu i sytuacji przedsiębiorcy. To znacznie podnosi koszty, ogranicza płynność wykonawców i przyczynia się do szybszego wykorzystania lub długoterminowego zablokowania istotnych limitów gwarancyjnych — uważa Janusz Władyczak.

Jego zdaniem, zamawiający powinni bardziej różnicować oczekiwania gwarancyjnie i uzależniać je od sytuacji rynkowej wykonawców i ryzyka realizacji kontraktu. W przeciwnym razie limity gwarancyjne, zarówno wykonawców, jak i ubezpieczycieli, nie pozwolą na wykonanie inwestycji w tej perspektywie.

— Wartość inwestycji w modernizację sieci kolejowej do 2023 r. przekracza 60 mld zł, a to oznacza konieczność udzielenia wykonawcom gwarancji szacowanych na ponad 6 mld zł. Nie ma szans, by działające w Polsce firmy ubezpieczeniowe udzieliły gwarancji tej wysokości — twierdzi Janusz Władyczak.

Jeśli zamawiający obniżą wymagania dotyczące wskaźników gwarancyjnych, instytucje finansowe będą mogły poręczyć więcej projektów. Prognozy KUKE zaniepokoiły Ministerstwo Infrastruktury.

— Nie otrzymaliśmy informacji o tych problemach, ale skontaktuję się z KUKE i „zbadam temat” — mówi Andrzej Bittel, wiceminister infrastruktury.

Uwolnione zaliczki

KUKE proponuje zmiany dotyczące gwarancji na zaliczki dla wykonawców. Janusz Władyczak twierdzi, że jeśli wykonawcy zrealizują część prac i rozliczą przypadającą na nie zaliczkę, powinni mieć także możliwość „uwolnienia” części gwarancji i odpowiadającego jej limitu poręczenie celem wykorzystania go w innym kontrakcie. Pozwoliłoby to poprawić płynność firm z branży budowlanej.

Janusz Władyczak podkreśla, że bez zmian w systemie finansowania kontraktów budowlanych gospodarkę czekają duże problemy.

— W 2012 r. wiele kontraktów nie zostało wykonanych, wiele firm upadło. Obecnie sytuacja może być znacznie gorsza i w porównaniu z problemami, które mogą nadejść, występujące w 2012 r. będą wydawać się błahe — przestrzega Janusz Władyczak.

 

Ubezpieczenie podatków

Ubezpieczyciele podkreślają, że płynność firm budowlanych może osłabić się w wyniku wprowadzenia od lipca 2018 r. rozliczeń podatkowych w systemie split payment. W tym modelu podatek VAT odprowadzany jest na specjalny rachunek, którym przedsiębiorca nie może swobodnie dysponować. Pieniądze są więc zamrożone na vatowskim koncie.

— Chcąc ograniczyć negatywny wpływ kontraktów budowlanych na rynek ubezpieczeniowy, zastanawialiśmy się nad wprowadzeniem ubezpieczeń należności netto i rezygnacją z ubezpieczenia zobowiązań podatkowych. Nie zdecydowaliśmy się na ten krok, ale jeśli split payment znacząco osłabi płynność naszych klientów, być może będziemy musieli ponownie przeanalizować ten pomysł — twierdzi Katarzyna Kowalska.