Rynek nieruchomości zaczyna podnosić się z kolan. Na poprzedniej górce wielu inwestorów się poparzyło, licząc na pokaźny zarobek z szybkiego obrotu mieszkaniami. Czy dziś inwestowanie w nie ma sens? Sławek Muturi i Robert Zduńczyk twierdzą, że tak. Autorzy książki "Wolność finansowa dzięki inwestowaniu w nieruchomości" chcą nauczyć Polaków inwestowania z głową. Na własnym przykładzie.
— W latach 90. zaczęliśmy pracę w jednej z największych na świecie firm doradczych. Teraz jesteśmy rentierami. Ja od kilku miesięcy, a Robert już od kilku lat poświęca się swoim pasjom. Osiągnęliśmy wolność finansową dzięki budowie portfela nieruchomości — mówi Sławek Muturi.
Kluczowy plan
Wolność finansowa to nie to samo, co bogactwo.
— To comiesięczne wpływy z innych źródeł niż praca zawodowa. Wpływy, które przewyższają wydatki gospodarstwa domowego — podkreśla Sławek Muturi.
To np. przychody z najmu mieszkania. Albo kilku — jak w przypadku autorów poradnika. Obaj zaczynali od kupna... kawalerki na rynku wtórnym.
— Chcemy zmienić podejście Polaków do inwestowania w nieruchomości: z nastawienia na szybki zarobek w nastawienie na długoterminowe regularne zwroty — mówi Sławek Muturi.
Jego zdaniem, przy inwestycjach z długim horyzontem czasowym każdy moment jest dobry, by zacząć. Bieżące wahania cen nie mają większego znaczenia.
— Dobrze mieć własną gotówkę na starcie, ale nie ma przeszkód, by mieszkanie kupić na kredyt. Jest tylko jedno ale: wszystko trzeba dokładnie skalkulować. Spodziewane wpływy z najmu muszą być wyższe od kosztów kredytu. Trzeba też pamiętać o dodatkowych opłatach czy podatku i wszystko to wziąć pod uwagę — tłumaczy Robert Zduńczyk.
Jak oszacować wpływy z najmu? Zbadać rynek, przejrzeć ogłoszenia dotyczące mieszkań o podobnym standardzie w tej okolicy. No dobrze, kupujemy. Cena zupełnie się nie liczy?
— Za każdym razem warto szukać okazji. Na nieruchomościach zarabia się nie wtedy, kiedy się je sprzedaje, ale wtedy, kiedy kupuje — mówi Rober Zduńczyk.
Częsty błąd
Ale — uwaga — nie należy kupować tego, co nam się podoba!
— To częsty błąd. Gusty są różne, a przecież nigdy nie będziemy w tym mieszkaniu mieszkać. Budujmy portfel oparty na swoich preferencjach, ale nie emocjonalnych — tłumaczy Sławek Muturi.
Trzeba się zastanowić np., czy lepiej mieć w portfelu dwie kawalerki, czy jeden apartament. Dobrą inwestycją może być mieszkanie w miejscu, w którym sami nigdy nie chcielibyśmy mieszkać, np. w sąsiedztwie dużej uczelni.
— Pomyślmy o tym, kto jest grupą docelową, komu chcemy wynająć mieszkanie i co zapewni ciągłość najmu — mówi Robert Zduńczyk.
Jeśli celujemy w studentów, bliskość uczelni i centrów kulturalnych to podstawa. Nie warto kłaść na podłodze drogiego parkietu, bo nikt go nie doceni. Ważny będzie np. dostęp do bezprzewodowego internetu czy komfortowo zaaranżowana część wspólna, jeśli w lokalu ma mieszkać kilka osób.
— Podsumowując: zmieńmy podejście do inwestowania w nieruchomości. Nie liczmy na szybki zarobek i nie kierujmy się emocjami, ale zdrowym rozsądkiem. To będzie procentować — twierdzi Sławek Muturi

Rynek nieruchomości zaczyna podnosić się z kolan. Na poprzedniej górce wielu inwestorów się poparzyło, licząc na pokaźny zarobek z szybkiego obrotu mieszkaniami. Czy dziś inwestowanie w nie ma sens? Sławek Muturi i Robert Zduńczyk twierdzą, że tak. Autorzy książki "Wolność finansowa dzięki inwestowaniu w nieruchomości" chcą nauczyć Polaków inwestowania z głową. Na własnym przykładzie.
— W latach 90. zaczęliśmy pracę w jednej z największych na świecie firm doradczych. Teraz jesteśmy rentierami. Ja od kilku miesięcy, a Robert już od kilku lat poświęca się swoim pasjom. Osiągnęliśmy wolność finansową dzięki budowie portfela nieruchomości — mówi Sławek Muturi.
Kluczowy plan
Wolność finansowa to nie to samo, co bogactwo.
— To comiesięczne wpływy z innych źródeł niż praca zawodowa. Wpływy, które przewyższają wydatki gospodarstwa domowego — podkreśla Sławek Muturi.
To np. przychody z najmu mieszkania. Albo kilku — jak w przypadku autorów poradnika. Obaj zaczynali od kupna... kawalerki na rynku wtórnym.
— Chcemy zmienić podejście Polaków do inwestowania w nieruchomości: z nastawienia na szybki zarobek w nastawienie na długoterminowe regularne zwroty — mówi Sławek Muturi.
Jego zdaniem, przy inwestycjach z długim horyzontem czasowym każdy moment jest dobry, by zacząć. Bieżące wahania cen nie mają większego znaczenia.
— Dobrze mieć własną gotówkę na starcie, ale nie ma przeszkód, by mieszkanie kupić na kredyt. Jest tylko jedno ale: wszystko trzeba dokładnie skalkulować. Spodziewane wpływy z najmu muszą być wyższe od kosztów kredytu. Trzeba też pamiętać o dodatkowych opłatach czy podatku i wszystko to wziąć pod uwagę — tłumaczy Robert Zduńczyk.
Jak oszacować wpływy z najmu? Zbadać rynek, przejrzeć ogłoszenia dotyczące mieszkań o podobnym standardzie w tej okolicy. No dobrze, kupujemy. Cena zupełnie się nie liczy?
— Za każdym razem warto szukać okazji. Na nieruchomościach zarabia się nie wtedy, kiedy się je sprzedaje, ale wtedy, kiedy kupuje — mówi Rober Zduńczyk.
Częsty błąd
Ale — uwaga — nie należy kupować tego, co nam się podoba!
— To częsty błąd. Gusty są różne, a przecież nigdy nie będziemy w tym mieszkaniu mieszkać. Budujmy portfel oparty na swoich preferencjach, ale nie emocjonalnych — tłumaczy Sławek Muturi.
Trzeba się zastanowić np., czy lepiej mieć w portfelu dwie kawalerki, czy jeden apartament. Dobrą inwestycją może być mieszkanie w miejscu, w którym sami nigdy nie chcielibyśmy mieszkać, np. w sąsiedztwie dużej uczelni.
— Pomyślmy o tym, kto jest grupą docelową, komu chcemy wynająć mieszkanie i co zapewni ciągłość najmu — mówi Robert Zduńczyk.
Jeśli celujemy w studentów, bliskość uczelni i centrów kulturalnych to podstawa. Nie warto kłaść na podłodze drogiego parkietu, bo nikt go nie doceni. Ważny będzie np. dostęp do bezprzewodowego internetu czy komfortowo zaaranżowana część wspólna, jeśli w lokalu ma mieszkać kilka osób.
— Podsumowując: zmieńmy podejście do inwestowania w nieruchomości. Nie liczmy na szybki zarobek i nie kierujmy się emocjami, ale zdrowym rozsądkiem. To będzie procentować — twierdzi Sławek Muturi