Tanie linie przegrywają wojnę o bagaż

Jacek PerzyńskiJacek Perzyński
opublikowano: 2025-07-13 10:00

Presja na przewoźników lotniczych przynosi pierwsze efekty. Ryanair zmienia zasady na korzyść podróżnych. UOKiK prowadzi swoje postępowania, Unia szykuje precyzyjne przepisy.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie zarzuty najczęściej padają wobec tanich linii lotniczych
  • na jakim etapie obecnie jest postępowanie wobec Ryanaira
  • ile może wynieść maksymalny wymiar kary
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Samowola bagażowa tanich linii lotniczych może dobiec końca. Próbuje ją utemperować Bruksela, gdzie procedowany jest projekt ujednolicenia standardu dotyczącego tego, co pasażer może zabrać ze sobą na pokład. Proces legislacyjny jednak potrwa. Praktyki największych tanich przewoźników, Wizz Aira i Ryanaira, znalazły się też na celowniku Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).

Wygląda na to, że presja ma sens, bo pod koniec ubiegłego tygodnia irlandzki przewoźnik Ryanair zapowiedział dwukrotne zwiększenie obecnego limitu bezpłatnego bagażu podręcznego. Pasażerowie mają zacząć korzystać z tych zmian wewnętrznych przepisów linii w ciągu kilku najbliższych tygodni. Węgierski Wizz Air tematu jeszcze nie podjął.

UOKiK w akcji

Postępowanie, które ruszyło w czerwcu, ma sprawdzić, czy sposób weryfikacji wymiarów bagażu podręcznego i obciążanie konsumentów dodatkowymi opłatami są zgodne z prawem. Termin wydania decyzji nie jest jednak znany.

- To dobrze, że Ryanair wprowadził prokonsumencką zmianę, ale absolutnie nie zakończymy już wszczętego postępowania. W dalszym ciągu będziemy badać jego politykę bagażową i wszelkie inne nadużycia. Podobne działania już prowadzimy również wobec innych linii – mówi Krzysztof Lehmann, zastępca dyrektora delegatury UOKiK w Bydgoszczy, prowadzący postępowanie wobec niskokosztowców.

Fala skarg

Jednym z najczęstszych przykładów podawanych przez konsumentów jest nieprawidłowy sposób pomiaru za pomocą tzw. sizerów, czyli urządzeń dostępnych na lotnisku, w których obsługa linii weryfikuje rozmiar bagażu. Przykładowo, linia podaje dopuszczalny wymiar 30 cm, a konsument sprawdza za pomocą swojej miarki, że rozmiar sizera różni się o kilka milimetrów.

Turyści skarżą się również, że walizki kabinowe czy plecaki, z którymi dotychczas podróżowali bez problemu, teraz nagle nie spełniają limitów i pasażerowie muszą dopłacać za ponadwymiarowy bagaż, bo w przeciwnym razie nie są wpuszczani do samolotu. Sygnalizowane są również przypadki wzywania ochrony lotniska w sytuacji, w której pasażerowie nie zgadzają się z decyzją obsługi.

- Badamy sposoby i urządzenia tanich przewoźników do mierzenia bagażu podręcznego. Przyglądamy się także dodatkowym opłatom w ich polityce bagażowej. Otrzymujemy dużo skarg od pasażerów na pracowników linii lotniczych i ich praktyki przy odprawach w zakresie pomiaru bagażu – mówi zastępca dyrektora delegatury UOKiK-u w Bydgoszczy.

Krzysztof Lehmann podkreśla, że urząd zbada również certyfikację sizerów. Obecnie wobec Ryanaira i Wizz Aira trwa postępowanie wyjaśniające. Jeżeli skargi pasażerów się potwierdzą, UOKiK uruchomi postępowanie właściwe, które kończy się postawieniem konkretnych zarzutów.

Wina i kara

To nie pierwszy raz, kiedy linie lotnicze znalazły się na celowniku UOKiK-u. Urząd antymonopolowy już w 2007 r. zakwestionował sposób podawania przez Ryanaira cen biletów na stronie internetowej i w reklamach. Badano też praktyki związane m.in. z opóźnianiem odpowiedzi na reklamacje w sprawie spóźnień czy zagubionego bagażu i narażaniem pasażerów na wysokie koszty korzystania z infolinii. Trzy zarzuty postawiono dotąd Wizz Airowi i 10 Enter Airowi. Postępowania nadal się toczą. Urząd bada również działania Polskich Linii Lotniczych LOT dotyczące uszkodzeń i utraty bagażu.

Krzysztof Lehmann podkreśla, że im szybciej przewoźnicy zrezygnują z kwestionowanych praktyk i usuną ich skutki, tym szybciej może zakończyć się postępowanie administracyjne. Tłumaczy, że przedsiębiorcom zależy na dostosowaniu się do wymogów regulatora już w trakcie postępowania, by uniknąć sporu sądowego. W większości przypadków firmy, działając pod presją, wycofują się z dotychczasowych praktyk i rekompensują straty konsumentom.

- W DNA przewoźników lotniczych jest optymalizacja kosztów, ale takie traktowanie pasażerów jak to sygnalizowane w skargach przy mierzeniu bagaży podręcznych, musi się skończyć. Jeżeli będą do nas napływać skargi na inne praktyki przewoźników, to będziemy wszczynać kolejne postępowania. Konsumenci muszą wiedzieć, że nie zostaną sami, jeżeli ich prawa będą naruszane – mówi Krzysztof Lehmann.

Jeżeli linia lotnicza po postawieniu zarzutów nie dokona korekty swojego postępowania, urząd może nałożyć karę finansową w wysokości do 10 proc. przychodu spółki za każdą nieuczciwą praktykę. Urząd może również m.in. nakazać zmianę nielegalnego działania, usunięcie jego skutków, a także wypłacenie rekompensaty publicznej.

Nieprecyzyjne prawo

„Bagaż podręczny (tj. bagaż nierejestrowany) należy uznać za konieczny składnik przewozu pasażerów, pod warunkiem że bagaż ten spełnia rozsądne wymogi pod względem wagi i rozmiaru, a zatem jego przewóz nie może podlegać dodatkowej opłacie" – czytamy w orzeczeniu TSUE z 2014 r. Dokument wskazuje również, że przewoźnik zobowiązany jest do bezpłatnego przewozu w kabinie bagażu podręcznego, a odmówić można jedynie ze względów bezpieczeństwa związanych z ciężarem lub rozmiarem danego przedmiotu.

UOKiK powołuje się właśnie na to orzeczenie, przypominając, że bagaż podręczny, o ile mieści się w rozsądnych granicach i nie narusza przepisów bezpieczeństwa, powinien być wliczony w cenę biletu, a pasażer nie może być obciążany dodatkowymi opłatami. Dokument nie określa jednak konkretnych limitów. W efekcie standardy w poszczególnych liniach różnią się często o kilka centymetrów.

Ciężka walka
Jakub Kluziński
ekspert ds. lotnictwa z Instytutu Sobieskiego

Sama zapowiedź wszczęcia postępowania wobec przewoźników często skutkuje szybkim zaprzestaniem nieuczciwych praktyk. Jednak od wszczęcia postępowania wyjaśniającego do momentu nałożenia kary finansowej upływa zwykle zbyt dużo czasu. W najgorszej sytuacji maksymalna kara finansowa wobec Enter Air i Wizz Aira może sięgnąć odpowiednio 2,9 mld zł i 6,75 mld zł. To jest jednak czarny scenariusz i myślę, że przewoźnicy zliberalizują swoje praktyki.

Trudno jest uregulować kwestie bagażowe, o czym świadczą niedawne starania polskiej prezydencji w UE. Zaproponowano ujednolicenie przepisów o bezpłatnym bagażu o wymiarach 40×30×15 cm i wadze do 7 kg. Przepisy mają wejść w życie latem przyszłego roku, ale nawet one budzą mieszane uczucia. To jest zwykła torebka lub mały plecak, które będą się musiały zmieścić pod fotelem. Rzecz w tym, że tani przewoźnicy już dziś często dopuszczają większe rozmiary. Korzyścią byłoby jednak to, że bagaż nie mniejszy niż wspomniany wyżej musiałyby dopuścić wszystkie linie lotnicze.