Bogusław Zalewski: Targi pilnie potrzebują prawidłowego modelu
Kierunki rozwoju rynku targowego na świecie i w Polsce w dłuższym okresie, 10-15 najbliższych lat, będą zbieżne. W krótszym okresie, np. roku, mogą występować rozbieżności — i to na naszą niekorzyść. Nie da się ich uniknąć, ale można z całą pewnością je osłabić, konsolidując działalność.
Aktualnie spośród różnych wydatków marketingowych firm w USA, wydatki na targi stanowią 17,3 proc., podczas gdy na reklamę — 24,2 proc., a na promocję sprzedaży — 18,7 proc. W roku 1998 wydatki targowe zajmowały piątą pozycję, by w 1999 uplasować się już na trzeciej. Stany Zjednoczone, ten matecznik Internetu, w amerykańskim tempie przyswoiły sobie w ostatnich kilku latach europejski wynalazek — targi. Liczba centrów targowych w USA wzrosła z 332 w 1990 roku do 389 w roku 2000. Warto podkreślić, że ponad połowa tych centrów szczyci się powierzchnią ekspozycyjną powyżej 9 tys. mkw., a niektóre mają ponad 50 tys. mkw.
Rynek europejski zdominowany jest przez model targów relatywnie dużych. Najważniejszymi tradycyjnymi rynkami są niemiecki, francuski, włoski, hiszpański i nieco odmienny, brytyjski. Europejscy organizatorzy targów przyjęli zasadę podążania za swoimi klientami — czyli wystawcami — poza granice państwowe, a nawet poza granice kontynentu. Dokonują inwestycji targowych nawet na Dalekim Wschodzie i w Ameryce Południowej. Z drugiej strony — znaczącą rolę odgrywają firmy, które inwestując w inne media, np. wydawnicze, postanowiły rozszerzyć działalność o wystawiennictwo. Domagają się one prywatyzacji centrów targowych, które w Europie na ogół są własnością municypalno- -państwową. Niedawna dyskusja na temat celowości ewentualnej ich prywatyzacji w Niemczech spotkała się z totalnym sprzeciwem. Inaczej rzecz ma się w Wielkiej Brytanii, gdzie czyni się wiele dla prywatyzacji przemysłu, w tym i targowego. Wszyscy jednakże rozwijają zarówno powierzchnię ekspozycyjną, jak i programy targowe. Czynią to z rozwagą wiedząc, że na każdy błąd czekają mocni konkurenci. Dochodzi do wielu spektakularnych aliansów.
Współcześnie Polska Korporacja Targowa czyni wysiłki dla przywrócenia naszym targom paradygmatu. Rynek w Polsce jest od siedmiu lat monitorowany i audytowany. Organizatorzy usług targowych szkolą się intensywnie. Pentor przeprowadził badania zamiarów uczestników oraz określił pozycję targów. Respondenci wskazali jednoznacznie, iż znaczenie targów będzie rosło — choć powoli. Jednocześnie sformułowali wiele słusznych zarzutów wobec polskiego młodego przemysłu targowego, dając wyraz zniecierpliwieniu i wskazując, iż kredyt zaufania może się wyczerpać. Polityka promocji udziału polskich firm w targach zagranicznych jest coraz bardziej stabilna, przemyślana oraz wreszcie planowana na kilka lat naprzód. Gdy zwiększone zostaną nieco środki finansowe na tę promocję — do poziomu chociażby Węgier — będzie jeszcze lepiej.
Na polskim rynku coraz częściej następują sojusze w obrębie polskiego kapitału (np. Bydgoszcz, Poznań, Kielce), ale i alianse i wyprzedaże, jak w Warszawie i Katowicach. Pojawiają się także sojusze z firmami zagranicznymi, skierowane przeciwko dotychczasowym polskim konkurentom. Gospodarkę mamy coraz bardziej otwartą, stąd ostra konkurencja wewnętrzna oraz konkurencja tych, którzy chcą opanować polski rynek targowy dokonując nań inwazji. Konsolidacja zatem, obok odbudowy prawidłowego modelu targów, staje się potrzebą chwili. Czas też pomyśleć o naszym udziale w globalnych działaniach na rynku międzynarodowym. Całemu środowisku organizatorów targów wypada w 2001 roku życzyć zdobywania nowych klientów oraz utrzymywania przyjaźni z klientami dotychczasowymi.
Bogusław Zalewski jest prezesem zarządu MTP, wiceprzewodniczącym Komitetu Członków Stowarzyszonych UFI (Związku Targów Międzynarodowych)