Polski sektor ochrony jest wart 11 mld zł, ale teraz nadeszły dla niego chude czasy. Jednym z czynników wpływających na obecny stan rzeczy jest skokowy wzrost płacy minimalnej w 2024 r. o ok. 20 proc., co stanowi jedną z największych podwyżek ostatnich lat. Firmy zrzeszone w Polskim Związku Pracodawców Ochrona (PZP Ochrona) skarżą się też, że wzrosły koszty energii (o 36 proc.), nadzoru i księgowości (o 29 proc.), utrzymania lokalizacji (o 27 proc.), a także finansowania, które przełożyło się bezpośrednio na obsługę kredytów, leasingów ubezpieczeń oraz gwarancji bankowych (o 305 proc.).
– Podpisywane dwa czy trzy lata temu umowy, jeśli nie były poprawnie waloryzowane, przestały być dla firm z sektora ochrony opłacalne. Polski Związek Pracodawców Ochrona stoi na stanowisku, że kontrakty powinny być aktualizowane rok w rok w oparciu o konkretne wskaźniki, tj. wzrost płacy/stawki minimalnej, wskaźnik GUS czy wskaźnik inflacji, czyli tak naprawdę wrócić do swojej pierwotnej wartości. To warunek niezbędny, aby firmy ochrony mogły utrzymać wysoki standard usług - mówi Paweł Korzybski, prezes PZP Ochrona.
Rosną koszty i liczba kradzieży
Koszty osobowe w branży ochrony osób i mienia stanowią około 90 proc. ogółu kosztów prowadzenia działalności. Paweł Korzybski zwraca też uwagę na inny aspekt - zauważalny wzrost kradzieży w obiektach handlowych. W badaniu Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) z maja 2022 r. 12 proc. ankietowanych powiedziało, że doświadczyło kradzieży w ciągu ostatnich pięciu lat. Według danych Komendy Głównej Policji od stycznia do września 2023 r. liczba kradzieży sklepowych wzrosła o 39 proc. w porównaniu do analogicznego okresu 2022 r. Firmy zrzeszone w PZP Ochrona zauważają, że złodzieje są bardziej skłonni do przemocy fizycznej lub używania niebezpiecznych narzędzi, w tym broni palnej. Rosnąca liczba kradzieży oznacza dla sektora ochrony konieczność inwestycji w dodatkowe szkolenia dla pracowników, w tym związane z użyciem technologii, takich jak analiza obrazu czy systemy zabezpieczeń.
Kolejnym problemem, z którym mierzy się ten rynek, jest odpływ pracowników do innych sektorów. Wzrost płacy minimalnej w połączeniu z rekordowo niskim bezrobociem (5,1 proc. w grudniu 2023 r.) wywiera zwiększoną presję płacową ze strony pracowników. W sektorze ochrony znaczący odsetek osób otrzymuje wynagrodzenie bliskie płacy minimalnej. Podwyżki wiążą się również z koniecznością podniesienia pensji osób na wyższych stanowiskach (np. pracowników dopuszczonych do pracy z bronią) w celu zachowania proporcjonalności wynagrodzeń na poszczególnych szczeblach. Do tego dochodzi nasilające się zjawisko częstego zmieniania pracy (job hopping), przez które firmy ochrony muszą zwiększać nakłady na rekrutację.
– Sytuację w branży ochrony osób i mienia może poprawić przywrócenie pierwotnej wartości umów pomiędzy firmami ochrony a ich klientami. Wymaga to poprawnej waloryzacji realizowanych kontraktów, bo inaczej będą nierentowne. Konsekwencje nagłego wzrostu kosztów prowadzenia działalności nie mogą spoczywać jedynie na sektorze ochrony, ponieważ może to skutkować upadkiem wielu firm z tej branży i spadkiem poziomu bezpieczeństwa w Polsce – dodaje Paweł Korzybski.
Branża ochrony osób i mienia już od jakiegoś czasu przechodzi transformację technologiczną. Rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji pozwalają na personalizację i automatyzację rozwiązań dla klientów oraz obniżenie kosztów pracy. Tam, gdzie wcześniej było trzech pracowników ochrony i mały system wizyjny, teraz jedna osoba może obsługiwać nowoczesny system z analityką obrazu. To jednak powoduje, że nowi pracownicy muszą mieć wyższe kwalifikacje. Sektor ma coraz większe zapotrzebowanie na osoby, które znają języki obce i z łatwością posługują się nowymi technologiami.
Wolą zrezygnować niż płacić
To jedna strona medalu. Po drugiej są właściciele nieruchomości, którzy nie są skłonni płacić więcej. Większość decyduje się na ograniczenie ilości pracy ochrony lub całkowite zlikwidowanie części etatów w celu zmniejszenia kosztów. Odbywa się to zazwyczaj w trzech etapach, które polegają na początkowym ograniczeniu liczby agentów ochrony, a jeśli zaliczki w dalszym ciągu są zbyt wysokie, właściciele decydują się na zmniejszenie liczby godzin pracy ochrony, rezygnując z niej np. wieczorami i w weekendy. Ostatnią fazą jest całkowite zrezygnowanie z ochrony po uprzednim przygotowaniu budynków.
– Podejście do kwestii podwyżek to sprawa bardzo indywidualna, natomiast od kilku lat, od kiedy zaczęło tak lawinowo rosnąć wynagrodzenie minimalne, widzimy dość dużą tendencję wspólnot mieszkaniowych do ograniczania bądź zupełnej rezygnacji z usług ochrony - mówi Mariusz Łubiński, prezes firmy Admus.
Wylicza, że koszt jednoosobowej ochrony działającej 24 godziny na dobę to ok. 25 tys. zł miesięcznie. Ta kwota dzielona jest przez liczbę lokali. Jeżeli koszt ochrony przypadający na lokal mieścił się do 100 zł, to większość wspólnot chciała utrzymania tej usługi.
– W tej chwili ten próg trochę się podniósł, szacowałbym po ostatnich kilku latach wysokiej inflacji nawet o 50 proc., czyli do 150 zł. Tyle właściciele są jeszcze skłonni płacić za ochronę, natomiast przy zbliżaniu się do granicy 200 zł czy przekraczaniu jej, chęć utrzymania ochrony zdecydowanie spada - mówi Mariusz Łubiński.
Technologia coraz bardziej opłacalna
Od kilku lat można zaobserwować tendencję sukcesywnego zastępowania ochrony fizycznej rozwiązaniami technologicznymi w postaci systemów komunikacji i telewizji przemysłowej. Sprawdzonym rozwiązaniem jest wspomniana rezygnacja z dodatkowej ochrony w godzinach nocnych i w weekendy oraz wdrożenie w to miejsce czytników kart dostępu dla pracowników budynków i domofonów dla gości i dostawców wspieranych odpowiedniej jakości systemem kamer.
Coraz częściej też część funkcji pracowników ochrony pracujących bezpośrednio na terenie budynku jest przekazywana do zewnętrznych centrów monitoringu, które nadzorują sytuację i w razie potrzeby kierują na miejsce patrol interwencyjny. Wdrażane są również elektroniczne recepcje, w których gość jest w stanie samodzielnie zarejestrować wejście bez konieczności kontaktu z pracownikiem recepcji.
– W ostatnich latach rosły koszty eksploatacyjne, a na redukcję części tych wydatków nie ma szans, więc z pewnością optymalizacja kosztów ochrony i wspieranie bądź nawet zastępowanie ochrony fizycznej nowymi technologiami to kierunek, w którym będziemy podążać. Coraz więcej firm będzie rozważać takie rozwiązania i rezygnować z modelu opartego tylko na pracy ludzi - mówi Agnieszka Milczarek, dyrektorka asset services w Colliers.