Telewizje nie mówią o chybionych inwestycjach

Surmacz Wojciech, Omachel Radosław
opublikowano: 2000-10-12 00:00

Telewizje nie mówią o chybionych inwestycjach

Nakłady na produkcję stają się tematem tabu

PRAWA DO EMISJI: Stacja telewizyjna, wykładająca pieniądze na produkcję filmową, ma na ogół prawo do jej bezpłatnej emisji po zakończeniu okresu rozpowszechniania w kinach i wypożyczalniach wideo. Dzięki temu nie traci na takiej inwestycji — twierdzi Andrzej Serdiukow, dyrektor produkcji agencji filmowej TVP. fot. MP

Polsat, TV4, Wizja TV i HBO unikają rozmów na temat pieniędzy wydawanych na produkcję kinowych filmów fabularnych. Dwie pierwsze stacje w ogóle milczą. Pozostałe z przyjemnością informują o tytułach, reżyserach i aktorach, kłopoty sprawiają im jednak dane finansowe.

W Polsce, jak w każdym cywilizowanym kraju, kinematografia dofinansowywana jest przez stacje telewizyjne. Nie wszystkie stacje mówią jednak otwarcie o tym, ile tak naprawdę wydają na produkcję polskich filmów. Na ten temat nie sposób w ogóle porozmawiać z przedstawicielami Polsatu i TV4. Z kolei Wizja TV i HBO chętnie o tym mówią, ale bez podawania konkretnych sum. A jeszcze całkiem niedawno przynajmniej ci dwaj ostatni nadawcy wręcz chwalili się inwestycjami w produkcję filmową.

Pamiętny rok 1999

Budżet produkcyjny HBO w 1999 r. wynosił 1 mln USD. Jak mówiła wówczas Anna Skonieczna, dyrektor programowy HBO Polska, łącznie na produkcję filmów pełnometrażowych w Polsce nadawca przeznaczył wtedy 850 tys. USD, wspierając realizację 6 tytułów. Według jej informacji, ówczesna polityka finansowa tej amerykańska stacji zakładała wejście w dużą liczbę projektów z własnym udziałem sięgającym 200 tys. USD. Wizja TV przeznaczyła w 1999 roku około 2 mln USD na 7 filmów. Taką informację podał wtedy Marian Terlecki, prezes Wizji TV — spółka produkcyjna. Jak wówczas podkreślał, jeżeli dany projekt rokuje komercyjny sukces, jego firma finansuje 50-60 proc. budżetu filmu. W innych przypadkach udziały Wizji TV w przedsięwzięciu filmowym wynoszą średnio 25 proc. — czyli około 200 tys. USD. Niestety, dzisiaj Wizja ogranicza się jedynie do podania tytułów filmów, w które zainwestowała. Z kolei HBO nie chce ujawnić, jaka część wydanych w tym roku pieniędzy poszła na kinematografię, a jaka na programy rozrywkowe dla telewizji.

Chybione inwestycje

Zdaniem Pawła Mossakowskiego, dyrektora artystycznego Film+, stacje telwizyjne nie chcą podawać liczb, bo mało inwestują.

— Nie wszyscy prowadzą politykę finansowania kinematografii. Jeżeli jednak ktoś zdecyduje się wyłożyć pieniądze, jest to rodzaj inwestycji. HBO wydało pieniądze na film „Na koniec świata” z Domagarowem i Steczkowską, licząc, że stanie się on przebojem. Tymczasem tytuł ten okazał się klapą. Tak samo było z „Billboardem”. Nic dziwnego, że takie stacje jak HBO nie chcą chwalić się chybionymi inwestycjami — twierdzi Paweł Mossakowski.

— Większość polskich filmów nie zarabia na siebie, ale finansując je nie nastawiamy się na wielkie zyski — komentuje Andrzej Serdiukow, dyrektor produkcji agencji filmowej TVP. Dodaje jednak, że TVP nie traci na kinematografii, bo zapewnia sobie prawo do emisji wszystkich współprodukowanych przez siebie filmów.