Mimo, że zewsząd płyną zapewnienia, że sytuacja wokół długu Grecji pozostaje pod kontrolą, a scenariusz wyjścia ze strefy euro jest tak samo mało prawdopodobny, jak restrukturyzacja długu, to rynek finansowy coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że reanimacja bankruta może się nie udać.
Trudno będzie wytłumaczyć obywatelom, dlaczego przeznacza się kolejne 30 mld EUR dla pomoc dla Grecji, co może być jednym z pomysłów na rozwiązanie sytuacji podczas spotkania ministrów finansów państw strefy euro w przyszły poniedziałek (16 maja). Rentowność greckich papierów wyraźnie przekracza 20 proc. dla obligacji 2 i 5-letnich, co eliminuje możliwość pozyskania jakiekolwiek finansowania po cenach rynkowych. Tymczasem, jeżeli Grecy nie otrzymają zastrzyku pieniędzy, to już za kilka miesięcy mogą pojawić się poważne problemy z regulowaniem wcześniejszych zobowiązań. Tym samym analitycy S&P obniżając dzisiaj po raz kolejny rating dla Grecji (co stało się katalizatorem do popołudniowego ruchu) dość słusznie zauważaja, że prawdopodobieństwo konieczności restrukturyzacji greckiego długu jest coraz większe. Tym samym, im bardziej będzie się tą operację odwlekać, tym bardziej rynek będzie na to spekulować, co będzie zbijać w dół notowania euro na rynkach światowych. Oczywiście sama restrukturyzacja też będzie bolesna i zaszkodzi notowaniom wspólnej waluty. Tym samym już po południu EUR/USD złamał kluczowe wsparcie na 1,4280, co jest sygnałem do rozpoczęcia korekty całego ruchu wzrostowego od początku czerwca 2010 r., tj. z okolic 1,19.