Teresa Czerwińska dementuje pogłoski o dymisji

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2019-03-24 22:00
zaktualizowano: 2019-03-25 11:06

"Pogłoski o mojej dymisji są mocno przesadzone. Poza tym, wszystko co było do powiedzenia, jest powiedziane, pan premier zabrał głos, w związku z czym rozumiem temat jest zamknięty" - powiedziała Czerwińska.

Premier Mateusz Morawiecki w piątek w Radiu Wrocław poinformował, że doniesienia o dymisji szefowej resortu finansów Teresy Czerwińskiej to "burza w szklance wody". Dodał, że na poniedziałek jest wstępnie umówiony z szefową MF "na kolejne dyskusje".

NIESPODZIANKA:
NIESPODZIANKA:
Wbrew twierdzeniom kancelarii premiera, Teresa Czerwińska, minister finansów, o „piątce Morawieckiego” dowiedziała się tuż przed konwencją PiS, a prace nad znalezieniem źródeł finansowania programu zaczęły się w resorcie w trybie pilnym dwa dni później
Fot. Bloomberg

Poniedziałkowa wypowiedź minister Czerwińskiej jest pierwszą od czasu pojawienia się medialnych pogłosek o jej możliwej rezygnacji.

W Ministerstwie Finansów trwał kryzys kierownictwa związany z niepewnością co do przyszłości Teresy Czerwińskiej, szefowej resortu. Od kilku dni krążyły pogłoski, że pani minister nie chce firmować nowych wydatków z państwowej kasy na realizację obietnic tzw. piątki Morawieckiego, czyli m.in. 500 zł miesięcznie na pierwsze dziecko czy trzynastki dla emerytów, i zamierza w związku z tym podać się do dymisji. Portal wPolityce napisał wręcz, że Teresa Czerwińska złożyła dymisję, lecz nie została ona przyjęta przez premiera. Informację zdementował resort finansów. Teresa Czerwińska przebywa od kilku dni na zwolnieniu chorobowym.

Po gmachu przy ul. Świętokrzyskiej krążyły pogłoski, że los pani minister został przypieczętowany właśnie poprzez fakt, że dystansując się od „piątki Morawieckiego” dała broń w ręce przeciwników premiera ze środowiska Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości. W rynek poszedł bowiem sygnał, że zapewnienia Mateusza Morawieckiego, iż obietnice wyborcze PiS można sfinansować bez szkody dla finansów publicznych, nie są wiarygodne, skoro kontestuje je minister finansów. Rozdźwięk podchwyciła również opozycja.

Według niektórych rozmówców sytuacja w resorcie była na tyle poważna, że możliwe jest objęcie teki ministra finansów przez… premiera. Inni z kolei twierdzili, iż jest to pobożne życzenie i tęsknota urzędników za czasami, gdy Mateusz Morawiecki, wtedy w randze wicepremiera, sprawnie kierował resortem. Po jego odejściu morale załogi podupadło, gdyż autorytet Teresy Czerwińskiej był daleko mniejszy niż doskonale umocowanego w obozie władzy poprzednika. Część rynku spekuluje, że w związku z kryzysem do resortu może wrócić Paweł Gruza, do ubiegłego roku wiceminister finansów, obecnie członek zarządu KGHM. Kiedy jeszcze pracował w resorcie, był wymieniany w gronie potencjalnych następców Mateusza Morawieckiego na stanowisku ministra. Uważany jest za dobrego organizatora i lidera, a na koncie ma wiele sukcesów w uszczelnianiu podatku VAT. Brakuje mu natomiast wiedzy z makroekonomii i szerszego spojrzenia na rynek finansowy, czym szef resortu, jako m.in. członek Komitetu Stabilności Finansowej, musi się wykazywać.

— Raczej bez cienia szansy — tak anonimowy rozmówca zbliżony do rządu komentował pogłoski o powrocie Pawła Gruzy do resortu.

Jak twierdził, zmiana na stanowisku ministra wcale nie jest przesądzona, a jeśli miałoby do niej dojść, to na czele resortu mógłby stanąć np. Leszek Skiba, obecnie wiceminister finansów.