Tesla Model Y: Nowa twarz lidera

Marcin BołtrykMarcin Bołtryk
opublikowano: 2025-02-07 10:30

Tesla wprowadza na rynek nową odsłonę najważniejszego modelu. Najważniejszego nie tylko dla siebie. Najważniejszego na świecie.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Tesla to arcyciekawe zjawisko. Istnieje od nieco ponad dwóch dekad. Od początku (a wówczas naprawdę nie było to modne) stawiała na auta elektryczne. Seryjna produkcja ruszyła zaledwie 13 lat temu. W świecie motoryzacji to żółtodziób. Niemniej ani to, ani mnóstwo niezrealizowanych obietnic, przesuwanych premier czy mocno kontrowersyjne wypowiedz szefa nie przeszkadzają jej w rozwoju. I to naprawdę imponującym. Tesla jest swego rodzaju paradoksem. Otóż zjawiska i zdarzenia, które położyłyby każdą inną markę, Tesli dodają skrzydeł. Mimo opóźnień, porażek wizerunkowych, kontrowersji etc. w nieco ponad dekadę Tesla z niemal garażowego producenta stała się ważnym światowym graczem. A głównym napastnikiem w jej drużynie jest Model Y. Obecnie na scenę wchodzi jego nowa odsłona.

Skala sukcesu

Teslę można lubić lub nie. Niemniej trudno nie zauważyć (i nie docenić) dokonań marki. Kiedy w 2012 r. ruszała produkcja Modelu S, świat coś tam już gadał o elektrykach, ale tak po prawdzie nikt nie wierzył, że na ich produkcji da się zbudować potęgę, a już na pewno że bazując jedynie na kilku modelach na prąd, da się wyprzedzić uznane marki produkujące auta wszelakie. Dziś już wiemy, że się da. W 2024 r. firma kierowana przez Elona Muska dostarczyła prawie 1,79 mln aut (przypominam: jedna marka, tylko elektryki). To więcej niż swoim klientom dostarczyło szacowne Audi (1,67 mln)! Nie wiem, jak na was, ale na mnie robi to wrażenie. Podobnie jak to, że Tesla jest (zamiennie z BYD) największym producentem aut na prąd na świecie. Tym, co robi jeszcze większe wrażenie, jest fakt, że model tego producenta – konkretnie bohater dzisiejszego tekstu, Model Y – był najchętniej wybierany w 2024 r. Nie elektrycznym modelem. Modelem w ogóle. W 2024 r. klienci na całym globie kupili 1,09 mln tych aut. Wieloletni światowy lider tego zestawienia, Toyota Corolla, może się pochwalić wynikiem 1,08 mln. Tak jest drugi rok z rzędu (to zależy od źródeł, wg jednych Y był nr 1 i w 2023, i w 2024 r., wg innych w 2024 został ponownie zepchnięty na drugie miejsce przez Corollę). To nie zmienia faktu, że auto na prąd rządzi na ziemi. I czy jesteś wyznawcą Tesli czy wręcz przeciwnie, musisz przyznać: to robi wrażenie – nomen omen – elektryzujące.

Zgoda. Światowe tuzy motoryzacyjne, np. Toyota czy Grupa VW, sprzedają rocznie po około 10 mln aut, ale jeszcze raz przypominam – Tesla to wyłącznie elektryki i zaledwie kilka modeli (tak na dobrą sprawę sprzedaż ciągną tylko dwa modele). Szach mat.

Tesla odnosi sukcesy także w konserwatywnej motoryzacyjnie Europie, dominując rankingi aut na prąd. W minionym roku Europa wchłonęła prawie 1,99 mln aut na baterie. 319 tys. z nich było Teslami – co daje marce tytuł lidera absolutnego. Popatrzcie na zestawienie: numer 1 elektryków w Europie? Tesla Y – ponad 209 tys. Numer 2? Tesla, a jakże – Model 3 (ponad 112 tys.), trzecie miejsce – z wynikiem 78 tys. – należy do Volvo EX 30. Widzicie już tę hegemonię? W Polsce jest podobnie. Do Tesli należy ponad 22 proc. rynku elektryków. I jeszcze jedna informacja. Tesla (Model Y, a jakże) jest czwartym co do popularności autem w Europie – bez względu na rodzaj napędu. W 2024 r. na Starym Kontynencie przybyło ponad 209,2 tys. igreków! Popularniejsze były tylko Dacia Sandero (268,1 tys.), Renault Clio (216,3 tys.) i VW Golf (215,7 tys.). Tesla Y była lepsza od modeli VW T-roc (202,8 tys.), Peugeot 208 (199,9 tys.) czy Toyota Yaris Cross (194 tys.). W Polsce Tesla z wynikiem ponad 4,4 tys. rejestracji zajęła 25. lokatę w rankingu popularności marek za Seatem (4,8 tys.), a przed Hondą (4 tys.).

Od zera do milionera

Perłą w koronie Tesli jest Model Y, który globalnie odpowiada za 60 proc. sprzedaży – i tu kolejny elektryzujący fakt. Model Y ma zaledwie pięć lat. Tyle wystarczyło, by stać się światowym liderem i koniem pociągowym Tesli. Przez te pięć lat na świecie sprzedano 3,5 mln egzemplarzy tego modelu. Dla porównania: VW Golf sprzedał się na całym świecie w liczbie 37 mln. Tyle że zajęło mu to 50 lat. Przywołanie VW Golfa nie jest przypadkowe. Bo tak jak był i nadal jest benchmarkiem dla kompaktów, tak Tesla Y staje się nim dla segmentu elektrycznych SUV-ów, czy jak kto woli – crossoverów. Po pięciu latach naznaczonych pięciem się na szczyt Modelu Y nastał czas na nową odsłonę – i tu jeszcze jedna informacja, też elektryzująca. Od mniej więcej połowy 2024 r. sprzedaż igreka spadała, rynek czekał na kolejną generację (w minionym roku sprzedano o około 1,5 proc. mniej Y niż rok wcześniej). To nie przeszkodziło Tesli Y brylować w rankingach. Nastał styczeń 2025 r. Wraz z nim do Polski wjechała Tesla Y 2,0. Tak po prawdzie to nie jest nowa generacja, a jedynie face lifting. Niemniej wyjątkowo głęboki. Pytanie, czy utrzyma mistrzowską formę poprzednika.

Na początku zaznaczę, że miałem okazję poznać nowego igreka podczas prezentacji statycznej. Pierwsze auta testowe pojawią się za kilka tygodni – wówczas przyjdzie czas na podzielenie się wrażeniami z jazdy i więcej szczegółów. Dziś poprzestanę na tym, co się zmieniło. A jest tego trochę.

Po pierwsze, aparycja. Y wygląda trochę jak futurystyczny i kiepsko się sprzedający cybertruck – to za sprawą świetlnego pasa z przodu. Świetlny pas znalazł się również z tyłu. Ukryta w podcieniu listwa nadaje modelowi świeżość i oryginalność. Zmieniono też zderzaki na nieco bardziej dynamiczne. Do wyboru koła 19- lub 20-calowe. Patrząc na auto z boku, trudno dostrzec różnice. Tak czy inaczej, producent zapewnia, że stylistyczne zmiany to nie tylko zabieg upiększający, lecz także poprawiający aerodynamikę i komfort jazdy. Podobno ma być ciszej. O ciszę mają też dbać nowe akustyczne szyby. Podobno jest o 22 proc. ciszej.

Sporo zmian zaszło wewnątrz. Nowe wentylowane fotele, przeprojektowana kierownica i większy ekran dotykowy o przekątnej 15,4 cala. Z tyłu pasażerowie będą mieli do dyspozycji ośmiocalowy ekran, który umożliwia m.in. sterowanie klimatyzacją czy oglądanie filmów. Z obietnic jest jeszcze lepsze prowadzenie, ale podczas statycznej prezentacji trudno to zweryfikować.

Z nowości: dodatkowa przednia kamera ze spryskiwaczem, elektryczne składanie tylnych foteli, wydajniejszy systemem klimatyzacji. Z dobrych informacji: jest klasyczna dźwignia kierunkowskazów. Tesla wsłuchała się w głos klientów narzekających na kierunkowskazy uruchamiane przyciskami w kierownicy.

Również system łączności został przeprojektowany. Tesla zapewnia, że zwiększyła się wydajność sieci komórkowej: o 50 proc. większa prędkość pobierania i o 30 proc. większy zasięg. Łączność wi-fi również działa lepiej (prędkość pobierania jest większa nawet o 300 proc.).

Pean ze stolikiem

Nowy Model Y można już zamawiać w Polsce. Nowy Model Y w jedynej na razie dostępnej wersji Long Range i z napędem na wszystkie koła w Polsce kosztuje 264,99 tys. zł. Do wyboru – na razie – dwa kolory (czarny i srebrny). Drogo? Poprzednik z takim samym układem napędowym kosztował (a w zasadzie jeszcze kosztuje) o 40 tys. zł mniej.

Co dostaniesz za te pieniądze? Poza dizajnerskimi smaczkami, zapewnieniami o wyższym komforcie i lepszym prowadzeniu będą to również lepsze osiągi. O ile Y sprzed face liftingu w wersji Long Range AWD ma 533 km zasięgu (WLTP) i przyspiesza od 0 do 100 km/h w 5,0 s, o tyle nowy jest w stanie pokonać 568 km (WLTP) i przyspieszyć od 0 do 100 km/h w 4,3 s. Czy to wystarczy, by pociągnąć sukces poprzednika? Wydaje mi się, że tak. Trzeba pamiętać, że sukces Tesli nie jest związany tylko z tym, że budują dobre auta na prąd. Tesla to rodzaj światopoglądu, z którym coraz większej liczbie ludzi jest po drodze. To technologia, kosmos, odjechane pomysły szefa. To się najwyraźniej podoba. Podoba się też to, że Tesla niejako wywróciła motoryzacyjny stolik. Inaczej produkuje, inaczej sprzedaje, inaczej serwisuje. I bardziej to aniżeli większy zasięg czy bagażnik kupują zwolennicy tej marki.