Tłum chętnych do prezesury w Polskim Cukrze

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2012-07-06 00:00

Na personalnej giełdzie pojawiły się nazwiska m.in. byłych szefów ARR i ARiMR. Przesłuchania kandydatów ruszają 14 lipca.

Gorąca walka o Polski Cukier toczy się już nie tylko na froncie właścicielskim. Oprócz kolejki uprawnionych (i nieuprawnionych) do akcji Krajowej Spółki Cukrowej (KSC) ustawiła się kolejka chętnych do zarządzania potentatem. Konkurs na szefa spółki ogłoszono po odwołaniu w kwietniu przez radę nadzorczą Marcina Kulickiego.

Miesiąc później resort skarbu (kontrolujący prawie 80 proc. akcji KSC) zmienił skład całej rady, która 14 lipca będzie przesłuchiwać kandydatów na prezesa. Aplikacji na to stanowisko, według nieoficjalnych informacji, spłynęło szesnaście.

Nie wiadomo, ile z nich spełni trzy kryteria: co najmniej pięcioletniego stażu na stanowiskach kierowniczych, znajomości zasad funkcjonowania rynku cukru i branży cukrowniczej w Polsce i Europie oraz wyższego wykształcenia. Do drzwi spółki zapukać chce m.in. Władysław Łukasik, były prezesAgencji Rynku Rolnego (ARR), który już zasiadał w fotelu prezesa KSC w latach 2002-03.

— Złożyłem papiery — ucina Władysław Łukasik.

Przyjdzie mu zmierzyć się m.in. z Markiem Zaczkiem, byłym szefem Centrali Farmaceutycznej Cefarm, który jeszcze wcześniej zasiadał w zarządach cukrowni Pruszcz i Leśmierz. — Nie komentuję — mówi Marek Zaczek.

Na giełdzie nazwisk pojawiają się jeszcze Wojciech Pomajda, poseł SLD w dwóch poprzednich kadencjach, a wcześniej prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR), oraz Roman Wenerski, który w przeszłości szefował ARR. Na rynku pojawiły się spekulacje, że dłużej zarządzać KSC chce Marek Dereziński, który pełni funkcję prezesa od czasu odwołania Marcina Kulickiego.

Nie chciał jednak potwierdzić udziału w konkursie. KSC to siódmy co do wielkości producent cukru w Europie. W roku obrotowym 2010/2011 miała 1,8 mld zł przychodów, a na czysto zarobiła 283 mln zł. Ten rok, zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli spółki, ma być jeszcze lepszy.

Takie wyniki przyciągnęły uwagę funduszy inwestycyjnych i emerytalnych oraz wadowickiego Maspeksu, którzy próbowali wziąć udział w prywatyzacji KSC. Pierwotnie akcje cukrowego giganta miały trafić w dwóch transzach do jego pracowników i plantatorów.

Jednak związkowcy alarmowali, że duże zapisy na akcje zaczęło składać „kilkadziesiąt osób, działających prawdopodobnie w imieniu dużego podmiotu z branży rolno-spożywczej”, czego skutkiem miała być znaczna redukcja zapisów. Do pożyczania plantatorom i pracownikom pieniędzy na zakup akcji przyznałsię Maspex. Inny pomysł miał Plantator, założony przez Capital Partners, kancelarię prawniczą i byłego doradcę prezesa KSC. Spółka chciała zadebiutować na giełdzie i zdobyć kapitał od OFE i TFI, za który odkupiłaby akcje od osób uprawnionych.

Żaden z tych pomysłów nie zostanie zrealizowany, bo resort skarbu zawiesił proces prywatyzacyjny i przygotowuje nowe scenariusze sprzedaży spółki. Wśród nich pojawia się opcja wprowadzenia pakietu akcji na giełdę, na co absolutnie nie godzą się związkowcy.